Pięciokrotny mistrz strongmanów znany jest z mocnego startu. Tym razem również zaczął z wysokich obrotów i skończył bieg z czasem 1.18,2, a Rańda był o 7,2 sekundy gorszy. Wrocławianin mógł być jednak trochę zmęczony, bo wcześniej wywalczył mistrzostwo kraju wagi lekkiej na dystansie dwóch kilometrów. Zwycięzca pokazowego pojedynku dostał puchar od rektora Politechniki wrocławskiej, która jest organizatorem Mistrzostw Polski w Wioślarstwie Halowym.
- Na ergometr na dystansie dwóch kilometrów pewnie bym wszedł, ale na pewno bym już nie zszedł, tak jak Paweł mógłby wejść ze mną na ring, ale na dziś pewnie o własnych siłach by z niego nie wyszedł - mówi Pudzianowski. - Każdy jest dobry w swojej dziedzinie. Ja bałem się, że spadnę z urządzenia. Gdzieś na odcinku dwustu metrów za mocno szarpnąłem i mało z tego nie spadłem. Później zacząłem pracować samymi rękoma, próbowałem się układać na siodełku i jakoś sobie poradziłem - relacjonuje.
Reprezentant AZS-u Politechniki Wrocławskiej pozytywnie oceniał zawody i był bardzo zadowolony z obecności Pudziana.
- Niestety, dwa wcześniejsze kilometry zrobiły swoje. Impreza wyszła świetnie. Dziękuję Mariuszowi, że przyjechał. Może tysiąc metrów za rok? - komentuje Rańda. - Sam kiedyś spadałem z ergometru, więc wiem, że Mariusz mógł mieć w tym przypadku jakieś problemy - dodaje.
Czytaj również:
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?