Dwa schodki, ładne drzwi, wejście i... już uderzyłem kogoś drzwiami. Zaduch, małe pomieszczenie, pełno ludzi, głośno i o co chodzi? Oprócz "nowego prądu" czuć poddenerwowanie, odgłosy niezadowolenia. Ale dlaczego? Nowe miejsce (uprzednio w galeriowcu przy Powst.Śl.), urządzenie do wydawania numerków kolejki, ekran wyświetlający numer stanowiska i biletu oraz duże logo firmowe... tak żeby nikt nie zapomniał jak wygląda [...].
Zobacz także: Ciekawy znak koło Wyspy Słodowej
Pobrałem swój numerek, przy okazji pomagając starszej osobie w obsłudze urządzenia (takich osób była ponad połowa). I stanąłem gdzieś... bo nie wiedziałem gdzie. Trzy małe kanapy, stoliczek dla maluchów, lada dzieląca panią z obsługi od motłochu i śliczne dwie hostessy częstujące cukierkiem i długopisem (również firmowym), które speszonym wzrokiem błądziły wśród niewielkiego tłumu... już rozjuszonego swoistym prądem. W tej salce mieściło się ponad 20 osób, czekających na swoją kolej i wywołanych przez ledwo słyszalny głos informujący, który numerek ma wejść do trzykrotnie większej sali (klimatyzowanej !), gdzie załatwiano sprawy związane z energią.
A ja dalej w tym małym pomieszczeniu - m.in. razem z kobietą z dzieckiem (marudzącym, jak ja i cała reszta). Obok pani podniesionym głosem żądająca rozmowy z przełożonym obsługi... dyrektorem, zastępcą... kimkolwiek - ale akurat nikogo takiego nie było - dziwne? Gdy poprosiłem o włączenie klimatyzacji, kobieta z ochrony przeżuwająca stale coś w ustach, z dużą elokwencją odparła: -Proszę pana, ale nam tu będzie wiało. Obejrzeli się oburzeni petenci słysząc te słowa, ja odpowiedziałem: - Rozumiem, że dwie panie są ważniejsze od całej reszty, tak? Ale kobieta z ochrony zignorowała to. Poczułem się, jak w PRL-u, kiedy rzucili jakąś chabaninę do sklepu.
Od pobrania numerku 1 godzinę i 20 minut czekałem na wejście do "komnaty obsługi", mimo że przede mną było tylko (a może aż) 20 osób. Chciałem podzielić się swoja opinią z panią kierownik i opowiedzieć jej m.in. o stanowisku ochrony (w sprawie włączenia klimatyzacji dla pospólstwa), okazało się, że pani kierownik nie ma - jest na śniadaniu.
Przy okienku zostałem bardzo uprzejmie obsłużony, ale to co działo się wcześniej to jakiś horror [...]. Jestem niezwykle zaskoczony tym, jak potentat energetyczny traktuje swoich klientów. Przecież zjeżdżają się tam ludzie z całego miasta! Brak słów. Wstyd,wielki wstyd.
Jestem porażony... jak prądem. Jeśli ktoś potrzebuje adrenaliny powinien się wybrać właśnie do nowego punktu Obsługi Klienta - wrażenia całkiem za darmo.
Czy Ciebie tez potraktowano kiedyś źle w punkcie obsługi klienta? Co sądzisz o takim zachowaniu pracowników punktu? Podyskutuj
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?