Policjałki: wrocławskie kury na haju i atak szympansa
85-latka dzwoniła na 997 o każdej porze dnia i nocy. Dziennie wykonywała od 15 do 30 telefonów. Tylko w lutym było ich ponad 500.
- Ta pani dzwoniła na policję z różnymi problemami, rozmawiała o przepisach, gotujących się ziemniaczkach i swoim życiorysie - mówi Sławomir Masojć z legnickiej policji. - Z czasem zrobiła się coraz bardziej wulgarna i zaczęła bluzgać na policjantów. Kiedy telefony się nasiliły, oddaliśmy sprawę do sądu, bo staruszka potrafiła zadzwonić na 997 nawet kilkanaście razy w ciągu godziny.
Kobieta zgłaszała też policji sfingowane przestępstwa. Wymyślała na przykład, że ktoś kradnie jej śliwki z sadu. Wszystko po to, żeby policjanci do niej przyjechali.
- Ludzie dzwonią do nas z bardzo różnymi sprawami, a my mamy obowiązek odebrać każdy telefon - wyjaśnia Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. - Zdarzały się pytania, o której godzinie startuje ich samolot albo o której będzie skakał Małysz. Ci ludzie blokują telefon alarmowy, a w tym czasie ktoś może potrzebować pomocy. Nic nie wskazuje na to, że ta pani miała problemy psychiczne - dodaje. - Telefony na 997 były prawdopodobnie rodzajem nałogu.
Staruszce grozi areszt i 1,5 tys. zł grzywny. Odkąd sprawa trafiła do sądu, pani przestała dzwonić na policję. Może dopiero teraz dotarło do niej, że rozmowy o ziemniaczkach były... kontrolowane.
Więcej informacji Na sygnale w MM Wrocław
czytaj też:
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?