Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja zablokowała manifestację anarchistów

Łukasz Medeksza
- To jest wasza demokracja! To jest wasza solidarność! - Krzyczeli anarchiści, gdy oddziały prewencji zablokowały ich w wąskiej uliczce. Fot. B. Sadowski
- To jest wasza demokracja! To jest wasza solidarność! - Krzyczeli anarchiści, gdy oddziały prewencji zablokowały ich w wąskiej uliczce. Fot. B. Sadowski
Trzystu anarchistów z kilku krajów Europy próbowało przemaszerować z pl. Staszica na Rynek. Uniemożliwili im to policjanci z oddziałów prewencji: zablokowali demonstrantów w wąskiej uliczce, zagrozi użyciem siły.

Trzystu anarchistów z kilku krajów Europy próbowało przemaszerować z pl. Staszica na Rynek. Uniemożliwili im to policjanci z oddziałów prewencji: zablokowali demonstrantów w wąskiej uliczce, zagrozi użyciem siły. Po trwających godzinę negocjacjach pozwolili anarchistom przejść na Rynek w małych grupkach.

Tam anarchiści manifestowali jeszcze godzinę.
Oddziały prewencji zareagowały wyjątkowo twardo. Mogło dojść do zamieszek. Na szczęście, manifestacja była pokojowa - skończyło się na strachu.
- My nie czekamy na sygnał, że może być gorąco - tłumaczył Janusz Handz, rzecznik komendy miejskiej policji. - Musimy zapewnić ład i porządek, nie możemy dopuścić do ekscesów.
Demonstranci nie kryli zaskoczenia akcją policji. - Daliśmy się wpuścić w małą uliczkę. To był błąd - mówili.

Mieli kule i armatkę

Manifestację zwołali przyjaciele wrocławskich skłotersów z ośrodka „Free Dom” przy ul. Jagiellończyka. Ośrodek ma kłopoty - nie wiadomo, czy władze miasta nie odbiorą skłotersom budynku.
O 14.00, na pl. Staszica, spotkali się ludzie z całej Polski i z kilku krajów europejskich (m.in. z Francji i Niemiec). Kolorowo ubrani, z pomalowanymi włosami, kolczykami w uszach, nosach i podbródkach. Część przebrana: był Zorro, anioły i diabły. Grupa dziewczyn waliła w bębny. Były piszczałki i gwizdki. Z głośnika leciały piosenki z „Akademii Pana Kleksa”.

Po pół godzinie pochód ruszył ulicą Rydygiera. Przeszli paręset metrów, po czym zostali zatrzymani przez kordon uzbrojonych po zęby policjantów.
Skręcili w wąską ul. Jagiellończyka. To był błąd: oddziały prewencji zamknęły uliczkę z obu stron (od ul. Chrobrego i Rydygiera). Od Chrobrego, za zwykłymi funkcjonariuszami prewencji ustawił się szpaler policjantów uzbrojonych w pistolety na gumowe kule. Za nimi stanęła armatka wodna, obok kilkanaście radiowozów.
- Demonstracja jest nielegalna. Macie 15 minut na rozejście się - oświadczył policjant dowodzący akcją. Była 14.50.

Po siedmiu na Rynek

Anarchiści nie chcieli ustąpić. Tańczyli, śpiewali, krzyczeli. Wreszcie przenieśli się pod drugi szpaler policji - przy ul. Rydygiera. Zaczęły się nerwowe negocjacje.
- To jest wasza demokracja! - Skandowali demonstranci.
Przed 16.00 zapadła decyzja: anarchiści mogą wyjść z oblężenia w siedmioosobowych grupkach. I mogą iść na Rynek. Więc poszli. Tam - pod czujnym okiem policji - bawili się jeszcze godzinę.
W całej Europie trwa akcja wspierania „Free Domu”. Petycje z poparciem dla wrocławskich skłotersów anarchiści wręczyli polskim dyplomatom w Bernie, Londynie i Grodnie. Mają to zrobić też w Barcelonie, Madrycie, Berlinie i Pradze.


Skłotersi

Zajmują pustostany, żeby w nich mieszkać i zajmować się kulturą alternatywną. We Wrocławiu działają od 10 lat. Najgłośniejsze wrocławskie skłoty to „Free Dom” (legalny) i „Era Kromera” (nielegalny).

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto