Trzystu anarchistów z kilku krajów Europy próbowało przemaszerować z pl. Staszica na Rynek. Uniemożliwili im to policjanci z oddziałów prewencji: zablokowali demonstrantów w wąskiej uliczce, zagrozi użyciem siły. Po trwających godzinę negocjacjach pozwolili anarchistom przejść na Rynek w małych grupkach.
Tam anarchiści manifestowali jeszcze godzinę.
Oddziały prewencji zareagowały wyjątkowo twardo. Mogło dojść do zamieszek. Na szczęście, manifestacja była pokojowa - skończyło się na strachu.
- My nie czekamy na sygnał, że może być gorąco - tłumaczył Janusz Handz, rzecznik komendy miejskiej policji. - Musimy zapewnić ład i porządek, nie możemy dopuścić do ekscesów.
Demonstranci nie kryli zaskoczenia akcją policji. - Daliśmy się wpuścić w małą uliczkę. To był błąd - mówili.
Mieli kule i armatkę
Manifestację zwołali przyjaciele wrocławskich skłotersów z ośrodka „Free Dom” przy ul. Jagiellończyka. Ośrodek ma kłopoty - nie wiadomo, czy władze miasta nie odbiorą skłotersom budynku.
O 14.00, na pl. Staszica, spotkali się ludzie z całej Polski i z kilku krajów europejskich (m.in. z Francji i Niemiec). Kolorowo ubrani, z pomalowanymi włosami, kolczykami w uszach, nosach i podbródkach. Część przebrana: był Zorro, anioły i diabły. Grupa dziewczyn waliła w bębny. Były piszczałki i gwizdki. Z głośnika leciały piosenki z „Akademii Pana Kleksa”.
Po pół godzinie pochód ruszył ulicą Rydygiera. Przeszli paręset metrów, po czym zostali zatrzymani przez kordon uzbrojonych po zęby policjantów.
Skręcili w wąską ul. Jagiellończyka. To był błąd: oddziały prewencji zamknęły uliczkę z obu stron (od ul. Chrobrego i Rydygiera). Od Chrobrego, za zwykłymi funkcjonariuszami prewencji ustawił się szpaler policjantów uzbrojonych w pistolety na gumowe kule. Za nimi stanęła armatka wodna, obok kilkanaście radiowozów.
- Demonstracja jest nielegalna. Macie 15 minut na rozejście się - oświadczył policjant dowodzący akcją. Była 14.50.
Po siedmiu na Rynek
Anarchiści nie chcieli ustąpić. Tańczyli, śpiewali, krzyczeli. Wreszcie przenieśli się pod drugi szpaler policji - przy ul. Rydygiera. Zaczęły się nerwowe negocjacje.
- To jest wasza demokracja! - Skandowali demonstranci.
Przed 16.00 zapadła decyzja: anarchiści mogą wyjść z oblężenia w siedmioosobowych grupkach. I mogą iść na Rynek. Więc poszli. Tam - pod czujnym okiem policji - bawili się jeszcze godzinę.
W całej Europie trwa akcja wspierania „Free Domu”. Petycje z poparciem dla wrocławskich skłotersów anarchiści wręczyli polskim dyplomatom w Bernie, Londynie i Grodnie. Mają to zrobić też w Barcelonie, Madrycie, Berlinie i Pradze.
Skłotersi
Zajmują pustostany, żeby w nich mieszkać i zajmować się kulturą alternatywną. We Wrocławiu działają od 10 lat. Najgłośniejsze wrocławskie skłoty to „Free Dom” (legalny) i „Era Kromera” (nielegalny).
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?