Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Park Południowy – piękna droga ewakuacji

Mazzini
Mazzini
Wiele spośród wrocławskich parków i terenów zielonych oprócz tradycyjnej rekreacyjnej funkcji miało też inne przeznaczenie. Dziś postaramy się zbadać historię Parku Południowego.

Park ten, mieszczący się na Krzykach, miedzy ulicami Sudecką, Karkonoską i Januszowicką jest jednym z największych i najpiękniejszych w naszym mieście. Dziś znany jest ze stawu, na którym latem można zaobserwować łabędzie, ogromnych kolorowych klombów przy każdym z wejść do parku i restauracji „Agawa” znajdującej się przy ul. Karkonoskiej. Niewielu jednak wie, że w przeszłości panorama i zabudowa parku wyglądała zupełnie inaczej. Zarówno ta użytkowa, jak i ta niewidoczna gołym okiem...

Park nosił początkowo nazwę miejskiego. Został założony w 1877 roku na gruncie podarowanym zarządowi miasta przez znanego Juliusa Schottländera, żydowskiego kupca i filantropa. Nie podał jednak żadnych konkretów względem potencjalnej architektury powstającego parku. W 1891 roku rajcy miejscy przeprowadzili międzynarodowy konkurs na jego zagospodarowanie, ale żaden projekt nie zyskał aprobaty. Ostatecznie zrealizowana została koncepcja Hugona Richtera, który przeniósł na wrocławski grunt rozwiązania ogrodnicze rodem z Kolonii.

Najbardziej na późniejszych losach parku odbiły się jednak dzieje obiektów w nim zbudowanych. Mieścił się tu jeden z największych w przedwojennym Wrocławiu lokali gastronomicznych - słynna restauracja Haasego, właściciela pobliskiego browaru. W późniejszych latach do panoramy parku dołączyły jeszcze Taras Landsberga i Pawilon Schottländera. Niestety, żaden z wyżej wymienionych obiektów nie dotrwał do naszych czasów, stając się ofiarą zniszczeń II Wojny Światowej.

Po 1945 roku Park Południowy zmienił się niemal nie do poznania, tracąc wszystkie obiekty użyteczności publicznej oraz część sportową (dzisiejsze korty tenisowe KTT przy ul. Pułtuskiej, oddzielone od parku ul. Sudecką). Nie do końca znane są jednak wojenne losy budynków. Restauracja Haasego była jedną z niewielu tego typu piętrowych budowli w przedwojennym Breslau. Poza dwoma naziemnymi poziomami miała również co najmniej 2 piętra znajdujące się pod ziemią. Pozostałości piwnic Haasego odkryli w latach 60 miejscy inżynierowie, stawiając na ich gruzach dzisiejszy ZS nr 4. W kręgu wrocławskich badaczy II Wojny Światowej mówi się jednak, że piwnice te nie były jedynie przeznaczone do celów gastronomicznych.

Zdaniem wielu z nich zarówno ta restauracja, jak i Pawilon Schottländera były miejscem spotkań wrocławskich oficerów SS i agentów wywiadu. U Haasego miała znajdować się podobno nawet specjalna loża, oddzielona dźwiękoszczelnymi szybami, za którą przesiadywali wysocy rangą oficerowie. Poza tym w dokumentach znajdujących się w archiwum miejskim można znaleźć dane meldunkowe potwierdzające, że właśnie w willach przedmieścia Świdnickiego i Krzyków mieszkała niemal cała śmietanka towarzyska lokalnego SS. Licząc się z tym, jakie zagrożenie dla jego lokalu może nieść taka klientela, Haas postanowił ubezpieczyć zarówno siebie, jak i swoich gości.

Istnieje hipoteza, że podczas modernizacji budynku kazał wybudować kolejne podziemne piętro, umocnić ściany aby były możliwie odporne na wstrząsy i wydrążył tunele do każdego z wyjść z Parku. Mało tego, podczas przebudowy pętli Krzyki w 1999 roku odkryto nieznane dotąd przejścia podziemne prowadzące wzdłuż trakcji kolejowych w głąb dzielnicy. Jedno z nich zostało odkryte w połowie swojej długości, lecz współczesne uzbrojenie działek komunalnych nie pozwoliło archeologom na dalszą eksplorację tunelu. Prawdopodobnie prowadził on do Villi Colonia, znajdującej się przy ul. Rapackiego 14, w której pod koniec wojny podpisano kapitulację Festung Breslau.

Być może była to droga ewakuacyjna dla agentów SS i kurierów przesyłających dokumenty do dowództwa okręgu w Berlinie. Warto zauważyć, że jednym z ostatnich sposobów na wydostanie się z oblężonego Breslau była trakcja kolejowa, którą Sowieci opanowali dopiero pod koniec lutego 1945 roku. Haas być może sam był związany ze środowiskiem SS i znał niektóre ich sekrety, dlatego zaangażował się w budowę wyjścia ewakuacyjnego z południa Wrocławia.

Pawilon Schottländera mógł służyć za prowizoryczną stację kolejową, bowiem przy dzisiejszej altanie stojącej na jego zgliszczach również znajdują się potencjalne wyloty tuneli.

Trzeba przyznać jednak, że nawet jeśli SS używało Parku Południowego jako awaryjnej drogi ucieczki, to było to z pewnością najpiękniejsze wyjście ewakuacyjne w całym Wrocławiu!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto