28 obywateli Rumunii, w tym czwórka nieletnich, było zmuszanych do pracy na stoiskach odzieżowych na dolnośląskich bazarach. Proceder trwał przez pięć lat. Romowie przetrzymywali byli w dwóch domach w bardzo złych warunkach.
Do Polski sprowadzał ich Nikolae L., który werbował pracowników w rumuńskich wioskach. Za pracę proponował od 800 do 1 500 euro rocznie. Kiedy przyjeżdżali do Ścinawy, zabierał im dokumenty.
Pracownikom ograniczano jedzenie, nie pozwalano wychodzić z terenu posesji i korzystać z telefonów. Mieszkali w małych pokojach lub garażu. Do dyspozycji mieli tylko jedną łazienkę i kuchnię. Nie mogli posiadać własnych pieniędzy i rozmawiać z obcymi. Poniżano ich też w celu zastraszenia.
Ucieczka z obozu pracy
Proceder ujawniło dwóch Romów, którym udało się uciec. Zostali zatrzymani bez dokumentów na dworcu PKP w Krakowie. Mężczyźni opowiedzieli strażnikom granicznym o całej sytuacji.
Po wstępnej obserwacji aresztowane zostały trzy osoby. 29-letnia Polka Kamila K.-L., jej mąż 35-letni Rumun Nikolae L. i jego brat Ioan L. 15 czerwca cała trójka usłyszała zarzuty handlu ludźmi i zmuszania do pracy. Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych przestępstw.
- Twierdzą, że nikt do pracy nie był zmuszany, a nawet, że to oni pomogli pokrzywdzonym, dając im możliwość stałego zatrudnienia - informuje Liliana Łukasiewicz z prokuratury w Oleśnicy.
Sąd aresztował ich na okres trzech miesięcy. Grozi im od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
Uwolnionym udzielono opieki w ośrodkach pomocy społecznej. Po kilku dniach wrócili do Rumunii.
Czytaj też:
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?