Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie było nirwany na „Nirvanie”

Redakcja
6 marca odbyła się kolejna premiera Teatru Polskiego. Tym razem spektakl nie powtórzy chyba jednak sukcesów „Samsary Disco” czy ubiegłorocznej „Lalki”.

Krzysztof Garbaczewski zrealizował swoją „Nirvanę” na podstawie „Tybetańskiej księgi umarłych” – „Bar-do Thos-grol”. Spektakl miał być o umieraniu, o przejściu między życiem, a śmiercią, konfrontacją z samym sobą, zawieszeniem w między-bycie. A był o nie wiadomo czym. Umieranie było. Przechodzenie, konfrontacje to już mniej.

Szkoda, bo sam pomysł oparcia spektaklu na tajemniczej, tybetańskiej księdze, o życiu i śmierci jest dość ciekawy. Spektakl Garbaczewskiego pełen jest jednak chaosu i zamieszania. Przesłanie, jakie miała nieść ze sobą „Nirvana” pozostaje dla widza zagadką. Za to zdanie padające na samym początku przedstawienia – „Nie wiem, po co tu przyszliście. I wy pewnie też nie wiecie.” doskonale oddaje panującą na spektaklu atmosferę.

Na pochwałę na pewno zasługują aktorzy - Wojciech Ziemiański, Marcin Czarnik czy Alicja Kwiatkowska to mocne strony „Nirvany”. Podobnie jak oryginalna scenografia, czy eksperyment z kamerą, podczas którego obserwujemy zajścia na scenie z dwóch stron – publiczności i jakby uczestnika wydarzeń.

„Nirvana” z pewnością nie jest łatwą sztuką, ale nie jest też sztuką, po której wyjdziemy pełni artystycznych uniesień. I choć miłośnicy eksperymentów i zawikłanych metafor mogą być zadowoleni, to nirwany z pewnością na „Nirvanie” nie osiągniemy.

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto