Ze słów autorki sztuki, Eve Ensler, wywnioskowałam bowiem, że wagina i kobieta to jedno. Spektakl: gadu-gadu, trochę straszno, trochę śmieszno... W pewnym momencie aktorki (Małgorzata Kałużyńska, Bogda Sztencel, Ewelina Paschke-Lowitzsch) wzięły swoje krzesła i zeszły ze sceny. Pomyślałam: koniec gry wstępnej, zaraz się zacznie… Ale wtedy zaczęły się ukłony, a na scenę weszli panowie z kwiatami.
Potem panie ponownie zeszły ze sceny… Brawa… Weszły ponownie po kolejną partię kwiatów, znów zeszły... I przed sceną zostało kilka osób z bukietami, bo oklasków już nie było. Aktorki już nie wyszły się kłaniać. Widać, zaplanowany był większy aplauz widowni…
"Monologi waginy" w Imparcie
Szłam na "Monologi waginy" w reżyserii Grażyny Popowicz w oczekiwaniu na coś szokującego (według tego, co przeczytałam w recenzjach). Wracałam do domu po króciutkim przedstawieniu z dużym niedosytem i do tej pory czuję, że spektakl został przerwany, zanim się zaczął.
Na scenie były fajne, czerwone krzesła, pasujące do koloru okularów aktorek.
Ponoć książka "Monologi waginy" jest lepsza od spektaklu. Sprawdzę.
"Monologi waginy", reż. Grażyna Popowicz. Impart. Premiera 28 styczeń.
Czytaj też:
Jak wyprać kurtkę puchową?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?