Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miejsce grozy na Nadodrzu: napady, dewastacje i kradzieże

Marcin Rybak
Po napadzie Stanisława Zapart dziesięć dni leżała w szpitalu
Po napadzie Stanisława Zapart dziesięć dni leżała w szpitalu Paweł Relikowski
Niebezpiecznie przy pl. Staszica

Stanisława Zapart ma 82 lata. Została napadnięta i ciężko pobita w nieoświetlonej bramie w kamienicy przy pl. Staszica. Wszystko wydarzyło się pod koniec grudnia, po południu. Nieznani bandyci poturbowali kobietę, złamali jej rękę. Zabrali 300 złotych. Starsza pani przez 10 dni leżała w szpitalu. Teraz boi się wychodzić z domu.
Rodzina pani Stanisławy ma pretensje do administracji budynku. - Drzwi wejściowe do kamienicy były zdemontowane, bo trwa remont. W środku jest ciemno - opowiada zdenerwowana Jolanta Domagała, córka poszkodowanej.
Rodzina nie mogła się doprosić w administracji, żeby ta naprawiła światło. Kilka dni po napadzie ludzie sami wkręcili żarówkę.
- Zarządca budynku ma obowiązek oświetlania miejsc publicznych - przypomina Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej.
Jeżeli mamy problem z do-proszeniem się u zarządcy, by naprawił światło, możemy poprosić o pomoc strażników. Zarządca może stanąć przed sądem grodzkim. Grozi mu do 250 zł grzywny. Na administrację możemy też poskarżyć się dzielnicowemu albo w komisariacie.

- Interweniujemy w sprawie zepsutych domofonów i niedziałającego oświetlenia na klatce schodowej - zapewnia Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej komendy wojewódzkiej policji. - Jeśli drzwi wejściowe do kamienicy były zdemontowane, administrator powinien wstawić drzwi tymczasowe.
- Były tam - odpowiada Irena Chładzińska, administrująca kamienicą w imieniu jej właściciela, czyli Kościoła ewangelickiego. Ale do takich, które zastępują właściwe, nie podłącza się domofonu. Pani administrator narzeka na niebezpieczną okolicę i wandali. - Domofon mamy zepsuty średnio raz w miesiącu. A światła w dniu napadu nie było, bo ktoś dwa dni wcześniej ukradł całą instalację.

Słowa administratorki potwierdza konserwator kamienicy Tadeusz Kłos. - Są miesiące, że dwa i trzy razy mnie wołają do naprawy zdewastowanego domofonu. To rzeczywiście niebezpieczna okolica. Latem lokatorce z parteru dwa razy okna wybijali. - Myśmy tu i do domu, i do piwnicy włamania mieli. Ja się nie czuję bezpiecznie - przyznaje Donata Luty, sąsiadka StanisławyZapart.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto