- W czwartek, 20 października, około godz. 17.30, w gminie Mietków pod Wrocławiem na jednej z publicznych dróg policjanci zobaczyli mężczyznę, który nieudolnie jechał na rowerze, jakby dopiero się tego uczył - mówi Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji. - Nie był w stanie utrzymać się na nogach, przebąkiwał coś, że jedzie do domu. Po zbadaniu go alkomatem okazało się, że rowerzysta ma sześć promili. I nie była to awaria urządzenia - zaznacza.
Mężczyzna trafił do izby wytrzeźwień, gdzie jeszcze do siebie dochodzi.
- Nie wiem, czy ten pan jest rekordzistą Polski. W każdym razie mit czterech promili jako dawki śmiertelnej został po raz kolejny obalony - dodaje Petrykowski. - Widać Polak potrafi.
Za jazdę po pijanemu na rowerze 58-latkowi grozi do roku więzienia.
- Takie pseudorekordy trzeba krytykować - podkreśla Marek Kąkolewski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. - Miałem kiedyś do czynienia z takim pijanym kierowcą, który prowadził samochód i miał sześć promili. Nawet jeszcze potrafił coś wydukać.
W gronie alkoholowych rekordzistów Polski, którzy zostali odnotowani przez media, był Tadeusz S. Mężczyzna jechał samochodem i spowodował wypadek pod Wrocławiem w 1995 r. Miał 14,8 promila. Wynik badania alkomatem był tak nieprawdopodobny, że powtarzano je pięć razy. Mężczyzna zmarł z powodu obrażeń odniesionych w wypadku.
Czytaj więcej informacji na sygnale w MM Wrocław
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?