Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małpi dramat we wrocławskim zoo [zdjęcia]

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Małpka uistiti białoucha
Małpka uistiti białoucha Kinga Czernichowska
Mamy pecha do tych małp - mówi Radosław Ratajszczak, wyjaśniając okoliczności śmierci małpek z gatunku uistiti białoucha.

Małpki zostały sprowadzone do wrocławskiego zoo w 2010. Wtedy było ich osiem. Nic nie zapowiadało, że hodowla się nie powiedzie - ich gatunek nie jest ani zagrożony wyginięciem, a same małpki nie są niebezpieczne dla ludzi. Osiedlają się np. w parkach miejskich, tak jak np. w Rio de Janeiro.

Dyrektor wrocławskiego zoo zdecydował więc, że i tutaj, w ogrodzie przy ul. Wróblewskiego mogą swobodnie spacerować w pawilonie, przekształconym w małą dżunglę.

Niestety, wiosną 2011 okazało się, że małpki chorują. Cierpiały na MWS, czyli syndrom niszczenia marmozet (z ang. marmoset wasting syndrome) - brakowało im witaminy D. Winny był prawdopodobnie... dach. Dach pawilonu przepuszczał wtedy promienie UV, ale nie te, które były zwierzętom potrzebne. Promienie UV są bowiem różne (UVA, UVB i UVC).

- To samo zauważyliśmy u wyjców, które też miały różne krzywiczne choroby - mówi Radosław Ratajszczak, dyrektor wrocławskiego zoo. - Zamontowaliśmy więc specjalne lampy, które dają ten rodzaj ultrafioletu, którego prawdopodobnie brakowało i teraz już nie notujemy MWS u naszych zwierząt.

Z powodu braku witaminy D zginęły trzy małpki uistiti. Inna, również z tego gatunku, umarła z niewyjaśnionych dotąd przyczyn. Nie jest jednak prawdą, jak donosiła wcześniej prasa, że małpki zginęły w wyniku przekarmienia przez zwiedzających.

- Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, ile zwiedzający dają jedzenia. Niestety w Polsce zdarza się to bardzo często, a zwierzęta mają specyficzny pokarm - mówi Radosław Ratajszczak. - Za duża ilość słonych paluszków może spowodować na przykład u zwierzęcia nadciśnienie. Dlatego wciąż apelujemy, żeby po prostu nie karmić.

Zobacz wszystkie zdjęcia

To jednak nie był koniec dramatu uistiti. Śmierć czekała na kolejne dwie. Kiedy w czerwcu jedną z nich znaleziono martwą, miała na ciele ślady pobicia i była bardzo osłabiona. Nie wiadomo do końca, kto mógł ją skrzywdzić, chociaż początkowo w mediach pojawiła się niepotwierdzona informacja, że winny jej śmierci był jeden ze zwiedzających.

- Nie chcemy zrzucać winy na zwiedzających, bo jest kilka hipotez. Owszem, mógł to być ktoś, kto podszedł za blisko, małpka go ugryzła, a ten z przestrachu ją odrzucił, stąd potłuczenia. Ale również mógł zdarzyć się nagły konflikt w stadzie, a to w przypadku tego gatunku możliwe - wyjaśnia Ratajszczak. - Jest też trzecia hipoteza, mówiąca o tym, że któraś z większych małp mogła odgiąć siatkę i w ten sposób zrzucić uistiti, chociaż na siatce nie znaleźliśmy śladów sierści. Zaznaczam, absolutnie nie chcę, żeby myślano, że to zwiedzający, bo tego nie wiemy, a ludzie, którzy świadomie krzywdzą zwierzęta to naprawdę margines.

Po tym, jak w mediach rozeszła informacja o śmierci małpek, pojawiły się też zarzuty wobec zoo, że w małpiarni powinien zostać zamontowany monitoring. Okazuje się jednak, że to niemożliwe. - To jest dżungla. Tam czasem pracownicy zoo mają problem ze znalezieniem małpek, bo gdzieś się chowają. Ile musiałoby być kamer - dodaje Ratajszczak.

W października z przyczyn naturalnych umarła kolejna, szósta małpka. W małpiarni pozostały dwie małpki uistiti. Wciąż mogą się bawić swobodnie we wrocławskiej małej dżungli.


Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto