MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kwiaty na mrozie

Grzegorz Żurawiński
Czołgi na ul. Grabiszyńskiej. Fot. Archiwum Gazety Wrocławskiej
Czołgi na ul. Grabiszyńskiej. Fot. Archiwum Gazety Wrocławskiej
Stan wojenny nie był „mniejszym złem”, jak dziś uważa zdecydowana większość Polaków. Podejmując decyzję ostatecznej rozprawy z „Solidarnością” generał Wojciech Jaruzelski najpewniej wiedział, że ...

Stan wojenny nie był „mniejszym złem”, jak dziś uważa zdecydowana większość Polaków. Podejmując decyzję ostatecznej rozprawy z „Solidarnością” generał Wojciech Jaruzelski najpewniej wiedział, że wojska ZSRR w żadnym wypadku nie rozpoczną działań zbrojnych w obronie PRL-owskiej władzy. Nawet wówczas, gdyby realizowany polskimi rękoma wojskowo-milicyjny zamach się nie powiódł, a władza przeszła w ręce ludzi Wałęsy. Taka jest chłodna treść odtajnionych dokumentów polskich i radzieckich. Mówią one zatem zupełnie co innego niż większość polityków.

Analiza dokumentów powstałych w latach 1980-81 na najwyższych szczeblach władzy PRL i ZSRR nie pozwala na pielęgnowanie złudzeń. Ich wiarygodność nie może też budzić najmniejszych zastrzeżeń. Wszystkie opatrzone były klauzulami „tajne specjalnego znaczenia” lub „sowierszenno sekretno” i nigdy nie planowano ich ujawnienia. Ich twórcy nie wyobrażali sobie bowiem ani końca PRL, ani - tym bardziej - końca ZSRR.

Zadanie z Kremla

Powyższe nie oznacza, że radzieckiemu imperium pod wodzą ekipy Leonida Breżniewa obojętny był polityczny kurs polskiego sojusznika. Wręcz przeciwnie. Już podczas sierpniowych strajków na Wybrzeżu dyspozycje napływające z Kremla były jednoznaczne: społeczny bunt należy stłumić wszelkimi dostępnymi środkami.
„Zadanie polega na tym, aby przygotować kontratak i wrócić na utracone pozycje w klasie robotniczej, w społeczeństwie” - takie wytyczne dla polskich przywódców PZPR sformułowano w radzieckim biurze politycznym KPZR już trzy dni po podpisaniu porozumień, które zrodziły „Solidarność”. Był 3 września 1980 roku.

Plan kontrataku

Jednak już dużo wcześniej podobnie myślano w polskim, ścisłym kierownictwie partyjno-rządowym. 24 sierpnia powołano sztabową komórkę, która miała za zadanie opracować koncepcję „kontrataku” wobec wymuszonej i zaakceptowanej już decyzji o taktycznym ustępstwie wobec strajkujących, którą pieczętować miały porozumienia w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu.
Kilka tygodni później, jeszcze w październiku, sztabowcy wojska i milicji w największej tajemnicy przystąpili do opracowywania szczegółowych planów wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.

„Wrzos” i „Malwa”

3 listopada 1980 w rozkazie szefa sztabu MSW gen. Bogusława Stachury po raz pierwszy pojawiły się pachnące nazwy dwóch kluczowych dla powodzenia całości i najtajniejszych operacji stanu wojennego: „Wrzos” (plan internowania; w związku z ucieczką płk. Ryszarda Kuklińskego do USA, od 1 grudnia 1981 jako „Jodła”) i „Malwa” (blokada łączności; później „Azalia”).
Wstępny etap przygotowań zakończono 12 listopada 1980 roku. Wtedy to gen. Wojciech Jaruzelski poinformował Komitet Obrony Kraju, że przygotowany został „zestaw niezbędnych aktów prawnych dotyczących stanu wojennego”.

Prośba o pomoc

15 marca 1981 roku z polecenia, systematycznie koncentrującego władzę (już nie tylko szefa MON, ale i premiera), gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w najściślejszym czteroosobowym gronie jego generalskich współpracowników z MON i MSW (M. Milewski, F. Siwicki, T. Hupałowski, B. Stachura), dokonano „oceny przygotowań na wypadek konieczności wprowadzenia stanu wojennego”. Generalnie stwierdzono gotowość obu resortów do przeprowadzenia tej operacji, zwrócono jedynie uwagę na braki w propagandowym przygotowaniu rozprawy z „Solidarnością”.
W wariancie, który zakładał zmasowany opór czyli strajk generalny, uliczne demonstracje i atakowanie gmachów władzy w sporządzonej po spotkaniu notatce służbowej (jeden egzemplarz, „tajne specjalnego znaczenia”) zapisano, że „nie wyklucza się pomocy wojsk Układu Warszawskiego”.

Kremlowskie papiery

Jak rozumieć to ostatnie sformułowanie? Odtajnione dokumenty kremlowskiego kierownictwa (z tzw. teczki Susłowa), wręczone Lechowi Wałęsie w 1993 roku przez Borysa Jelcyna, nie pozostawiają cienia wątpliwości. Radziecki nacisk, by w Polsce zaprowadzić miły Moskwie „porządek”, był ograniczony wyłącznie do presji politycznej i gospodarczej.
Generał Wojciech Jaruzelski mógł się obawiać wyłącznie dwóch rzeczy. Po pierwsze, że (z moskiewskiej inspiracji) zostanie obalony przez swoich z kierownictwa PZPR (Olszowski, Milewski, Grabski, Żabiński, Kociołek). Po drugie, że stan wojenny się nie powiedzie, a wojska ZSRR... nie wejdą do Polski!

Generał zwlekał

Czy właśnie ta druga obawa sprawiała, że z początkiem grudnia 1981 r. generał Jaruzelski zwlekał z ostatecznym wyznaczeniem dnia „X” oznaczającego rozpoczęcie operacji „Synchronizacja” (taki kryptonim nadano stanowi wojennemu)? Przecież wszystko było gotowe, a zalakowane koperty zawierające kody potrzebne do jej przeprowadzenia znalazły się w sejfach wojewódzkich komendantów milicji już 4 listopada czyli wkrótce po objęciu przez generała stanowiska I sekretarza KC PZPR (a tym samym tuż po zakończeniu planu koncentracji całej władzy w jego rękach).
Mimo to Jaruzelski zwlekał nawet po decyzji Biura Politycznego KC PZPR, które 5 grudnia przyjęło jednomyślną (!) uchwałę o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego (bez wyznaczania daty). Na co czekał?

Fałszywa deklaracja

Sprawę rozjaśnia meldunek jaki wysłał do centrali w Moskwie marszałek ZSRR Wiktor Kulikow, po nocnej rozmowie (8/9 grudnia) z generałem.
„W trakcie rozmowy ujawniły się wyraźnie brak zdecydowania, chwiejność i niewiara W. Jaruzelskiego w skuteczne wprowadzenie w życie planu narzucenia stanu wojennego. Dlatego może się zdarzyć, że dla powodzenia stanu wojennego będzie musiał (generał - przyp. red) poprosić o pomoc wojska Układu Warszawskiego”.
- O to nie musicie się martwić - miał uspokajać Jaruzelskiego radziecki marszałek (według „Archiwum Mitrochina” czyli dokumentów skopiowanych przez wieloletniego pracownika archiwum wywiadu KGB, w 1992 r. ewakuowanego z Rosji przez wywiad angielski).

Nie wejdziemy!

Marszałek Kulikow jednak blefował. Protokół z posiedzenia radzieckiego politbiura, które już następnego dnia w całości poświęcone było sytuacji w Polsce (w przededniu oczekiwanego na Kremlu dnia „X”) wyraźnie potwierdza, że wszyscy jego członkowie, włącznie z Leonidem Breżniewem, ani myśleli o wprowadzaniu wojsk ZSRR do Polski. Najdobitniej wyraził to szef KGB Jurij Andropow:
„Jeżeli tow. Kulikow rzeczywiście powiedział o wprowadzeniu wojsk, to ja uważam, że postąpił niesłusznie. Nie możemy ryzykować. Nie zamierzamy wprowadzać wojska do Polski. Nie wiem jak będzie z Polską, ale nawet jeśli Polska będzie pod władzą „Solidarności”, to trudno. Nasza główna linia to umacnianie Związku Radzieckiego”.

Stłumić oczekiwania

W podobnym tonie wypowiadali się także inni członkowie najwyższych władz ZSRR. Minister Spraw Zagranicznych Andriej Gromyko dodał nawet:
„Będziemy musieli się postarać jakoś stłumić oczekiwania Jaruzelskiego i innych przywódców Polski odnośnie wprowadzenia wojsk. Nie może być żadnego wprowadzenia wojsk do Polski. Myślę, że w tej sprawie możemy dać polecenie naszemu ambasadorowi, by udał się do Jaruzelskiego i go o tym poinformował”.
Niewiarygodne? Być może, ale prawdziwe. Przed kim mieliby kłamać przywódcy, którzy niewiele wcześniej wprowadzili swoje wojska do Afganistanu?

Rozbłysła „Kometa”

Sygnał „Sztorm”, zarządzający stan pełnej gotowości sił milicji i wojska do wprowadzenia stanu wojennego, wyszedł prawdopodobnie już 5 grudnia, czyli natychmiast po decyzji Biura Politycznego KC PZPR. Pięć dni później odbyła się ostatnia odprawa w Sztabie Generalnym WP. Potem czekano jedynie hasła „Synchronizacja”, które pozwalało otworzyć zdeponowane w sejfach koperty.
W sobotę rano, 12 grudnia, generał Wojciech Jaruzelski postanowił uruchomić machinę. O 15.30 w kraj popłynęły zaszyfrowane rozkazy: „Kometa”, „Rewia”, „Waga”, „Rozbrat”, „Adorator”, itd.
Piętrowej skali utajnienia najważniejszych operacji dowodzi fakt, że dwa ostatnie hasła to polecenie przystąpienia do realizacji akcji „Azalia” i „Jodła” (czyli zablokowania łączności i rozpoczęcia aresztowań działaczy „Solidarności”).

Prostowanie karku

W niedzielę zamiast „Teleranka” na domowych ekranach pojawił się generał. Kilkanaście dni później było już jasne, że stan wojenny był najlepiej przygotowaną i wykonaną operacją jaką przeprowadziły władze PRL. Niestety, przeciw rodzącemu się społeczeństwu obywateli.
Silnie zestresowany Wojciech Jaruzelski odetchnął z ulgą i - ku zaskoczeniu kremlowskich towarzyszy - rozprostował także kark.
„Stosunek Jaruzelskiego do Moskwy zmienił się od czasu operacji „X” i był wyraźnie mniej uległy” - twierdzą autorzy „Archiwum Mitrochina”.
Podjęta w grudniu 1982 roku decyzja zawieszenia stanu wojennego wręcz zaskoczyła zdumionych władców Kremla...

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto