Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kasia Kowalska: Nie jestem poukładana

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Na początku listopada w sklepach ukazała się najnowsza płyta Kasi Kowalskiej.

W ramach trasy koncertowej wokalistka zaśpiewała między innymi we Wrocławiu. Rozmawialiśmy z Kasią na temat jej kariery muzycznej, nowej płyty i planów na przyszłość.

Na wczorajszym koncercie w klubie WZ Kasia Kowalska zaprezentowała utwory ze swojej ostatniej płyty "Antepenultimate". Nie zabrakło również największych przebojów artystki. Wrocławska publiczność dopisała.

Kinga Czernichowska: Jak z perspektywy czasu oceniasz takie doświadczenia, jak koncerty w roli supportu przed Bobem Dylanem, Stingiem, Robertem Plantem?

Kasia Kowalska: Żałuję, że wtedy nie wiedziałam tego, co wiem teraz. Czułam takie napięcie, że jest to legenda muzyki. Ale tak naprawdę byłam jeszcze na etapie, kiedy nie bardzo doceniałam fakt, że przed nim występuję. Teraz podeszłabym do tego z zupełnie innym nastawieniem. Z drugiej strony, np. w Stanach robi to ogromne wrażenie. Bob Dylan jest przecież ikoną muzyki. Niedawno byłam na koncercie w warszawskiej Stodole i w rozmowie z Piotrem Kaczkowskim i Zbyszkiem Hołdysem mówię: „Słuchajcie, grałam przed nimi koncerty”. A oni: „Wow! Fantastycznie!” I wszyscy mnie pytają: „Poznałaś go? Poznałaś go?”. Na pewno były to ważne wydarzenia w moim życiu, aczkolwiek dzisiaj żałuję, że wtedy nie doceniałam ich znaczenia. Cóż, trudno. Byłam bardzo młoda. Natomiast bardziej niż Sting, zrobili na mnie wrażenie Bob Dylan i Robert Plant, chociaż szanuję Stinga. Ale moje korzenie to bardziej Led Zeppelin niż The Police.

K.Cz.: Teraz Ty jesteś jedną z ikon polskiej muzyki.

K.K.: Czy ja wiem. Myślę, że po prostu zaczęłam w czasie, kiedy zespołów było dosyć mało. Przebicie się nie stanowiło takiej trudności jak dziś, a debiut był bardziej zauważalny. Teraz mamy ocean ludzi młodych i uzdolnionych. Na pewno byłoby mi dużo trudniej dzisiaj zachwycić, przekonać do siebie ludzi. Ale z drugiej strony myślę, że skoro tyle lat się już utrzymuję, to nie jestem przypadkowo na swoim miejscu.

K.Cz.: Kto Cię zaraził rockiem?

K.K.: Czy tym się da zarazić? Mój najstarszy brat był fanem The Beatles. Nawet nie The Doors, nawet nie The Rolling Stones. Interesowałam się mocniejszymi brzmieniami, a The Beatles postrzegani byli jako czterej grzeczni chłopcy z Liverpoolu. Później wpadając w towarzystwo tzw. metalowców czy ludzi, którzy mieli długie włosy i chodzili w ramoneskach, słuchałam właśnie takiej muzyki. Czyli na przykład zespołu Metallica czy nawet takich grup, jak Napalm Death, King Diamond. Kto to teraz pamięta? Pewnie nawet w ogóle nie wiesz o czym mówię. W każdym razie od tych zespołów się zaczęło. ACDC, Led Zeppelin, te klimaty. Garściami chwytałam tę muzykę. Było to dla mnie fantastyczne. W towarzystwie ludzi, którzy słuchali tej samej muzyki czułam się wolna i szczęśliwa. Spotykałam się z chłopakami, którzy grali na gitarach. Wiedziałam, że z tą muzyką będę miała coś wspólnego. Jeszcze wtedy nie występowałam. Nie miałam pojęcia, że mam głos i mogę zaśpiewać. Niesamowicie było w sobie odkryć głos.

K.Cz.: A kiedy zdecydowałaś, że chcesz zrobić karierę muzyczną? Był taki moment, że uciekłaś z domu na festiwal w Jarocinie. To był przełom?

K.K.: Oj, uciekałam na zasadzie buntu. Pamiętaj, że pochodzę z małego miasteczka pod Warszawą, gdzie panowało myślenie typu „co ludzie powiedzą”. I każda taka forma buntu, jak np. ogolenie przeze mnie głowy na łyso była czymś niezwykłym. Moja matka płakała! Nie jeździłam do Jarocina szukać inspiracji muzycznych. Jeszcze wtedy byłam za młoda na własną twórczość. Chciałam chłonąć muzykę, spojrzeć na to wszystko, ale nie w kategoriach: „kiedyś ja będę stała na scenie”. Fajnie jest po prostu zobaczyć zespoły, być w tłumie tych ludzi. Kiedyś to było wydarzenie. Zresztą dzisiaj też jest, ale już pewnie na mniejszą skalę.

K.Cz.: Odnoszę wrażenie, że tkwi w Tobie taka iskierka buntu, co też odzwierciedla się w Twojej twórczości.

K.K.: Tak, ja mam duży temperament. Po mamie jestem bardzo nerwowa i wybuchowa. To też ma duże znaczenie w mojej pracy. Taka już jestem. Trudno byłoby mi się odnaleźć np. w poezji śpiewanej. Muszę mieć cięższy podkład czy przesterowaną gitarę. W tym otoczeniu czuję się najlepiej. Myślę, że wynika to głównie z charakteru, temperamentu człowieka.

K.Cz.: Wyznałaś w jednym z wywiadów, że masz „paranoidalną osobowość”. Nadal tak twierdzisz? Jesteś pełna sprzeczności, a może „gubi Cię brak pokory”, jak śpiewasz w jednym z utworów na ostatniej płycie?

K.K.: Od dwóch lat pracuję nad sobą i chodzę na różnego rodzaju terapie. Pragnę sama się ze sobą pogodzić, bo nie ukrywam, że nie jestem poukładanym człowiekiem. Przez to pewnie robię to co robię. Ale w szarym, codziennym życiu bywa to bardzo upierdliwe, mówiąc krótko. Postanowiłam coś z tym zrobić. Teraz jestem na takim etapie, że otworzyłam szeroko drzwi i bardzo daleko widzę strumień światła. Próbuję zrozumieć siebie i polubić siebie taką, jaką jestem, bo to też jest mój problem. Pomógł mi w tym na pewno mój syn, którego urodziłam w ubiegłym roku. To był moment, który przewrócił moje życie do góry nogami i z perspektywy czasu uważam, że to cud. Jestem przeszczęśliwa i spokojna. Czuję się spełniona, przynajmniej jako kobieta. Mam dwójkę cudownych dzieci i mam dla kogo żyć.

K.Cz.: Czy alkohol i  papierosy mogły zmienić nieco Twoją barwę głosu, bo ostatnie płyty brzmią już inaczej?

K.K.: To też być może. Faktem jest jednak, że głos z wiekiem się zmienia. Po prostu się obniża. Oczywiście, hulaszczy tryb życia nie pomaga w utrzymaniu głosu w czystości. Akurat tego nie żałuję, bo kiedyś byłam zmuszona śpiewać w rejestrach, które co prawda były dla mnie znośne i potrafiłam wydrzeć się wysoko, ale bardzo mnie to męczyło. Dzisiaj mogę sama decydować, w jakiej tonacji chcę zaśpiewać każdą piosenkę, żeby czuć się w tym dobrze.

K.Cz.: Skąd wzięła się fascynacja Japonią?

K.K.: Może nie fascynacja, ale chęć zobaczenia czegoś tak odległego, poznania kultury, z którą tak naprawdę nie mamy nic wspólnego. Pragnęłam zwiedzić kraj, który jest totalnie inny od nas. W życiu nie chciałabym tam mieszkać ani pracować. Tokio mnie na przykład przytłoczyło, ale jeśli chodzi o krajobrazy, sztukę to byłam pod ogromnym wrażeniem. A skąd pomysł? Banalnie! Powiem Ci, że zechciałam tam pojechać po obejrzeniu filmu "Między słowami". Zresztą wiele osób tak miało, że pragnęło przeżyć to, co bohaterowie filmu.

K.Cz.: Płyta „Samotna w wielkim mieście” była takim nawiązaniem do tej podróży. Czy rzeczywiście człowiek w Tokio czuje się bardziej samotny?

K.K.: Podróże kształcą, a poza tym nieraz warto pojechać gdzieś daleko i otoczyć się innymi ludźmi. Akurat w moim przypadku to pomogło, ponieważ udało mi się podjąć bardzo ważne decyzje w życiu, czego nie potrafiłam zrobić w Warszawie. Po prostu nie miałam do niej dystansu. Spojrzałam na pewne sprawy zupełnie inaczej. Nagle poczułam, że wiem, co chcę zrobić. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się stało, czy wyjazd miał na to wpływ. Zmiana klimatu, otoczenia i ta zabójcza odległość!
K.Cz.: O klimacie nagrań z nowej płyty mówisz: „W każdym z nas są niezaspokojone pragnienia, tęsknoty i inne demony. Chciałam poprzez tę płytę lepiej je zrozumieć” A za czym tęsknisz, czego pragniesz Ty sama?K.K.:**Myślę, że za spokojem ducha. Chyba mówiłam już o tym. Chciałabym na spokojnie po każdym dniu, kiedy dziecko już mi zasypia, wziąć prysznic, zrobić sobie zieloną herbatę i sięgnąć po książkę, nie czując żadnych lęków i paranoi. Chcę zasypiać bez poczucia „wiecznie nieodrobionych lekcji”. To jest naprawdę bardzo trudne, zwłaszcza kiedy ma się na głowie dużo zobowiązań związanych ze sprawami zawodowymi czy z dziećmi. Jest tego bardzo dużo i czasami człowiek po prostu wariuje. Wtedy pojawiają się jakieś złe obrazy, demony, wyłażą diabły. Wówczas mam wrażenie, że jestem obserwowana przez czyhające tylko na moją chwilę słabości mary. Chciałabym się sama z sobą dobrze czuć. Bardzo mi pomaga również Ignacy, mój syn. Budzę się rano i patrzę, że on piszczy i się do mnie uśmiecha. Trudno naprawdę rozpocząć dzień od narzekania, a obok ciebie leży taki mały chłopczyk (78 centymetrów) z wierzgającymi nóżkami i od razu się uśmiecha. To jest taki kopniak na cały dzień! Wtedy człowiekowi naprawdę chce się żyć.
K.Cz.: To dlaczego na Twoich płytach jest tak dużo smutku i melancholii?
K.K.:**Ja taka jestem. Nie jestem osobą pogodną. W smutnych klimatach czuję się najpewniej. Nie wyobrażam sobie siebie śpiewającej, że jest znakomicie. Może przyjdzie taki dzień. Jednak póki co, to za dużo mam w sobie niepokoju. Ja po prostu lubię się w tym taplać. Taka jest prawda. K.Cz.: Jedną z radośniejszych była piosenka „Coś optymistycznego”. To dlatego, że napisał ją Kostek?K.K.:**Kostek napisał ją jeszcze zanim byliśmy razem. To był rzeczywiście fantastyczny czas w moim życiu. Kostek wymyślił, że mamy jechać za Warszawę ze wszystkimi muzykami. To było w Ojcówku. W tym samym miejscu ćwiczyło Metro przed swoimi spektaklami. Zamknęliśmy się na dwa tygodnie i ćwiczyliśmy. Powstała między nami niesamowita więź. Tworzyliśmy wówczas dużo bardziej radosną muzykę. Myślę, że to był efekt naszych wspólnych relacji. Spędzaliśmy razem całe dnie. Byliśmy zmuszeni tam jeść, spać, muzykować i ten czas był niezwykle pogodny w moim życiu, stąd też piosenka "Coś optymistycznego".
K.Cz.: Myślisz, że nowa płyta może powtórzyć sukces płyty „5”, bądź być porównywalną do niej?
K.K.:** Nie ma na niej takich piosenek miłych dla ucha. Nie jest łatwa w odbiorze. Ale życzyłabym sobie tego sukcesu. Włożyliśmy w nią bardzo dużo pracy, chociaż tak naprawdę nie przywiązuję już takiej wagi do nagród. K.Cz.: Jakie masz plany na przyszłość? Kiedy będzie nowa płyta?K.K.:**W tym roku obchodzę 15-lecie działalności, więc chcielibyśmy wydać album z różnymi fajnymi zdjęciami, singlami, utworami, które z różnych powodów nie weszły na dotychczasowe płyty. To są na razie plany. Jeszcze wszystko przed nami.
K.Cz.: Dziękuję bardzo!
K.K.:**Dzięki! **

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto