Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joe Cocker: Rockowa uczta w Hali Stulecia

rakabo
rakabo
Głos Joe Cockera, okraszony charakterystyczną chrypką, jest jak wino - im starszy, tym lepiej smakuje.
Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto" dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze! Głosujcie na najlepszych!

Środowy koncert artysty w Hali Stulecia był częścią trasy promującej najnowszy krążek Joe Cockera o nazwie "Hard Knocks".   

Wstyd się przyznać, ale był to mój koncertowy debiut, jeśli chodzi o Halę Stulecia. Debiut, ale za to bardzo udany. Nie obyło się bez małych ''zgrzytów''. Na miejscu okazało się, że nie można wnosić aparatów z wymiennym obiektywem. Miałem dwa wyjścia: pierwsze to depozyt i opłata 50 zł (bezzwrotna), drugie to odholować mój sprzęt do domu. Z bólem serca wybrałem drugą opcję. Dzięki Bogu mieszkam na Biskupinie, czyli przysłowiowy rzut beretem od hali. Reszta poszła już gładko...

Z dużymi koncertami jest podobnie jak z podróżą samolotem. Więcej czasu spędza się w kolejkach niż w powietrzu. Tym razem jednak naprawdę było warto. Po przekroczeniu "terminalu" hali, w spokoju czekałem na "płycie koncertowej" na występ zespołu Ocean z Wrocławia, który supportował występ Joe Cocker'a. Niestety, grupa nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Ciężko nawet powiedzieć, o czym śpiewali, bo głos wokalisty gubił się pod grubą warstwą gitarowych riffów. Lider zespołu wspomniał, że są przedsmakiem tego, co stanie się na scenie za chwilę. Może zabrzmi to brutalnie, ale według mnie, nawet przedsmak musi mieć jakiś smak.

Równo o godz. 20:30 na scenę wkroczyła gwiazda wieczoru - "Panie i panowie, Mr. Joe Cocker!" Moja osobista diagnoza, jeśli chodzi o tego wokalistę, jest następująca: to James Brown w kategorii muzyki rock. Jego głos, okraszony charakterystyczną chrypką, jest jak wino - im starszy, tym lepiej smakuje. To z pewnością nie jest artysta jednego pokolenia. Można to było zauważyć po przybyłej do Hali Stulecia publiczności i dużym przekroju wiekowym.

Dla mnie niesłychanym atutem tej muzyki była szczerość i naturalność. Podczas koncertu nie zabrakło piosenek z najnowszego albumu, jak i największych przebojów wokalisty, takich jak "Summer In The City", "Up Where We Belong", "You Are So Beautiful", "Unchain My Heart" czy skomponowanej oryginalnie przez Beatlesów piosenki "With a Little Help From My Friend".

Publiczność reagowała bardzo żywiołowo. Po pierwszych taktach piosenki "You Can Leave Your Hat On" ludzie wstali z miejsc. Kołysząc się, klaszcząc i tańcząc pod sceną ulegli magicznej atmosferze, jaką wyczarowali dla nas Joe Cocker i jego ośmioosobowy zespół. I tak zostało już do samego końca. Oczywiście nie obyło się bez bisów. Ostatnim utworem, jaki usłyszała wrocławska publiczność, była piosenka "Thankful" z najnowszego albumu artysty.

Ten koncert dobrze "rockował" jeszcze przed jego rozpoczęciem, ale to, co usłyszałem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.


Czytaj też:


Joe Cocker wystąpi we Wrocławiu

**


Maryla Rodowicz we Wrocławiu

**


The Swell Season we Wrocławiu

**

Zmień swoje drogowe miasto
American Film Festival [program, bilety]
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław
Festiwal Nowobrzmienia 2010: program, koncerty, bilety

**
Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

**

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto