Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Borysewicz z Lady Pank: Wrocław jest ciągle blisko mnie (WYWIAD)

Robert Migdał
Z pochodzącym z Wrocławia Janem Borysewiczem, kompozytorem, gitarzystą, wokalistą, liderem zespołu Lady Pank, który wydał właśnie solowy krążek - "Wszystkie oblicza Jana Borysewicza" rozmawia Robert Migdał

Pół wieku artystycznej działalności, to kawał czasu.

(uśmiech) Ale ja bardzo dobrze pamiętam, jak 50 lat temu, we Wrocławiu, skomponowałem swój pierwszy utwór "Nie wierz nigdy kobiecie". I mi się wydaje, jakby to było całkiem niedawno, a to jednak jest szmat czasu.

O, nie wiedziałem że ten przebój powstał we Wrocławiu. Na Sępolnie?

Tak, w kuchni, w moim rodzinnym domu na Sępolnie. To było niesamowite, bo ja kompletnie nie wiedziałem, nie myślałem w ogóle o tym, że będę w swoim życiu cokolwiek komponował. Chciałem po prostu grać na gitarze. Ale zostałem wypożyczony, na dwa miesiące, z Budki Suflera do Tadka Nalepy na koncerty po Związku Radzieckim. I gdy wróciliśmy z tej trasy koncertowej to jeszcze tydzień spędziłem u Tadka Nalepy i Miry Kubasińskiej pod Warszawą, w Józefowie. I pewnego wieczoru była u nich w domu "ostra zabawa" i Mira Kubasińska wykrzyczała mi: "Jasiek, a czemu ty nie komponujesz!". Odpowiedziałem jej: "ja tylko gram na gitarze, nie potrafię..." Na co ona mówi: "Jak taki wieśniak spod Rzeszowa jak Nalepa potrafi, to każdy potrafi". Ja sobie to wziąłem do serca i po powrocie do Wrocławia wstałem którejś nocy, dostałem olśnienia, wziąłem gitarę, poszedłem do kuchni i napisałem "Nie wierz nigdy kobiecie". A potem otworzył się worek z pomysłami i komponowałem, komponowałem…

I wszystko to dzięki Mirze Kubasińskiej, od niej się zaczęło...

Oj tak, to matka chrzestna moich kompozycji.

Na pana najnowszej płycie utwór "Nie wierz nigdy kobiecie" został nagrany w nowej wersji. Śpiewa Piotr Fronczewski.

Bardzo się cieszę, że Piotr wystąpił w tym utworze. Na początku chciałem wziąć do zaśpiewania tej piosenki jakiegoś wokalistę. Ale pomyślałem: "po co, jak już wokalista ten utwór kiedyś zrobił". A że lubię eksperymentować, poszukiwać nowych muzycznych rozwiązań, które nie są oczywiste, to chciałem, żeby to był jakiś ekstra głos. I gdy tylko powiedziałem głośno słowa "ekstra głos", to do głowy przyszedł mi Piotrek Fronczewski. Bo to jest najlepszy głos w naszym kraju - znamy się bardzo długo, od dziecka go pamiętam i bardzo go szanuję. To niesamowita postać, znakomity aktor, wspaniały, wrażliwy człowiek i bardzo mądry. Gdy do niego zadzwoniłem z propozycją, to usłyszałem: "Ale Jasiek, gdzie ja?! Ja nie umiem śpiewać... Daj spokój". Chwilę go musiałem przekonywać i już dwa dni później siedzieliśmy w studiu nagraniowym.

I Piotr Fronczewski zrobił z tej piosenki perełkę.

Andrzej Mogielnicki, który stworzył tekst do tego utworu, napisał mi po przesłuchaniu nowej wersji: '"No, wreszcie ktoś ze zrozumieniem zaśpiewał ten utwór". Utwór został nagrany na nowo, z nową sekcją rytmiczną. Ja w swoich gitarach niczego nie zmieniałem, bo one były dobrze nagrane jeszcze kiedy śpiewał Romek Czystaw w Budce, więc tylko powieliłem sposób grania sprzed lat. A robiłem to z wielką przyjemnością, bo ja gram ten utwór z zamkniętymi oczami, gdziekolwiek jestem. Nawet, gdyby mnie ktoś nagle w nocy obudził i dał gitarę, to zagram. Mam te dźwięki we krwi.

Oprócz Piotra Fronczewskiego zaprosił Pan na te płytę wielu znakomitych artystów.

Zacząłem płytę od "Nie wierz nigdy kobiecie", a kończę ją na utworze "Pocztówka", która jest w tej chwili singlem. Rzeczywiście zaprosiłem artystów, z którymi przez ostatnie 50 lat miałem jakąś styczność: których lubię, cenię ich wokale, lubię jako ludzi. Są to znakomite wokalistki, bo przez całe moje zawodowe życie była tak naprawdę tylko Iza Trojanowska, dopiero w ostatnim czasie powstało wiele utworów z udziałem wspaniałych kobiet. Dlatego na tej płycie są też inne kobiece głosy. Oczywiście Iza Trojanowska też, ale jest i Ania Wyszkoni, dla której zrobiłem bardzo ważny - i dla mnie, i dla niej - utwór. Bardzo lubię ciepłą barwę jej głosu, jak śpiewa, jak interpretuje utwory. To znakomita artystka. Można też usłyszeć Kasię Kowalską, która śpiewa "Zamki na piasku", jest Kasia Nosowska, która sama wybrała, że chce zaśpiewać "Minus 10 w Rio". I jest Ewa Bem, na której benefisie grałem wiele lat temu, a która na płycie zaśpiewała "Zawsze tam, gdzie ty".

Ewa Bem wraca po dłuższej przerwie w śpiewaniu, w koncertowaniu…

Ja Ewę namawiałem do zaśpiewania w momencie, w którym miała bardzo trudny czas w swoim życiu. Ale kiedy opowiedziała mi całą sytuację rodzinną, to nie chciałem nalegać. Jednak pewnego dnia wracałem ze studia nagraniowego i usłyszałem, jak Ewa mówi w radiu, że wraca na scenę, więc natychmiast do niej zadzwoniłem. I zgodziła się - słychać, że bardzo lubi ten utwór. Zrobiła piękną, kobiecą wersję. A ja sam rozszerzyłem ten utwór, bo gram na nim i na perkusji, i na gitarze basowej, i na gitarach akustycznych - wiec aranż troszeczkę pozmieniałem.

Są też śpiewający panowie.

Jest Piotrek Cugowski, którego znam w zasadzie od dziecka, bo jak grałem z Budką Suflera, to bardzo często byłem gościem u Krzyśka Cugowskiego i biegały po jego domu dwa małe brzdące - Wojtek i Piotrek. A teraz wyrośli na dwóch wspaniałych muzyków, facetów. Piotra uwielbiam za wspaniały wokal - jeden z lepszych na świecie: wychodzić z nim na scenę, to jest czysta przyjemność. Piotr był już zapraszany przeze mnie kilka razy na solowe płyty Jana Bo, potem zrobiłem utwór "Niepisane" dla zespołu Cugowskich "Bracia", który jest dla mnie utworem ważnym i dlatego znalazł się na tej mojej najnowszej płycie, ale jest tez utwór z solowego albumu Piotra "Daj mi żyć" z tekstem Tomka Organka. Na płycie jest też Piotr Rogucki śpiewający "Bananowy dżem", oraz Igor Herbut, który śpiewa utwór "Jeśli tam nie ma nic"…

Jest też nowa wersja utworu "Wciąż bardziej obcy".

Trochę ją przearanżowałem, bo kiedyś obiecałem moim fanom na koncercie, że nauczę się grać na fortepianie i zrobię wersję "na pianie" właśnie tego utworu. I przez dwa miesiące przychodził do mnie do domu nauczyciel i uczył mnie grać na fortepianie. Jako chłopak zaczynałem grać na perkusji, potem przyszły gitary - gitara basowa, elektryczna, a na pianinie coś tam zagrałem, ale nigdy nie za dobrze. A chciałem grać dobrze - stąd nauka na stare lata.

Jest Pan przykładem na to, że na naukę nigdy nie jest za późno.

Tylko na instrumentach dętych się nigdy nie nauczę grać - nie mam już "pary" w płucach do saksofonu czy trąbki.

Człowiek-orkiestra normalnie…

A to się zaczęło od tego, że moi koledzy z zespołu Lady Pank odmówili mi współpracy, jak dostałem propozycję zrobienia muzyki do filmu rysunkowego "O dwóch takich, co ukradli księżyc".

Jak to?

Mieli dość grania i chcieli jechać na wakacje. No i pojechali, a mnie zostawili samego. Zapakowałem więc wszystkie instrumenty na żuka: perkusję, wzmacniacze, gitary, gitarę basową, klawisze i pojechałem do studia Tonpressu na Wawrzyszew w Warszawie i sam nagrałem wszystkie instrumenty. Ba. Jestem sklasyfikowany, w pierwszej setce najlepszych perkusistów, na 30 miejscu, za utwór "Marchewkowe pole".

Ładna historia. A wracając do płyty - wśród gości jest też Paweł Kukiz.

"Jeśli tylko chcesz" i "Bo tutaj jest jak jest" to są dwa ważne dla mnie utwory, które kiedyś razem nagraliśmy.

No i są dwa premierowe kawałki: "Pocztówka" i "Zawsze przy tobie".

W tym drugim utworze zrobiłem dużo miejsca dla fortepianu i bardzo chciałem, żeby zagrał ze mną Leszek Możdżer, którego grę uwielbiam. To jest światowej klasy muzyk. Niestety długo nie mogliśmy się złapać i któregoś dnia, siedząc u siebie w studio w Warszawie, zadzwoniłem do Leszka i mówię: "Kiedy mógłbyś do mnie przyjechać?". Na co Leszek: "Jestem w Warszawie, mogę być za godzinę". I przyjechał, nagrał raz dwa na moich klawiszach i jestem z tego powodu bardzo rad.

Borysewicz i Możdżer - dwaj wrocławianie na jednej płycie.

Bo Wrocław ma super muzyków, z których można zrobić supergrupę (uśmiech). Ja nawet grałem kiedyś w takiej supergrupie PAKT, razem ze mną grał w niej Jacek Krzaklewski, teraz w Perfekcie. Wrocław zawsze słynął z dobrych muzyków - pamiętam, że jako 14 letni chłopak jeździłem na koncerty letnie, na świeżym powietrzu, pod Halą Ludową, i tam grał zespół Nurt, Romuald i Roman, a Jurek Kaczmarek, znakomity pianista, wiele mnie nauczył - zwracał mi uwagę, że źle trzymam palce na gitarze, że wygodniej mi będzie grać, jak będę trzymał inaczej. Miałem bardzo dobrą szkołę od wrocławskich muzyków - wiele mnie nauczyli.

W "Pocztówce", w teledysku, występuje Olaf Lubaszenko.

Znamy się z Olafem od wielu lat. Napisałem nawet muzykę do dwóch jego filmów "E=mc2" i "Złoty środek". Spędzamy ze sobą dużo czasu, on bardzo lubi zespół Lady Pank i kiedy zadzwoniłem do Olafa, żeby zagrał w moim klipie, zgodził się bez wahania.

Na płycie jest 18 utworów. Trudno było wybrać tylko te osiemnaście?

Chciałem, żeby na płycie znalazły się utwory, które są szerzej znane - to jest taka kwintesencja tego, co robiłem muzycznie przez ostatnie 50 lat, na czym się muzycznie wychowałem. Jako chłopak, jeszcze we Wrocławiu, bardzo lubiłem słuchać jazzu, Johna Coltrane'a, Millsa Davisa, Led Zeppelin, Deep Purple, słuchałem też dużo muzyki bluesowej. To jest taka cudowna muzyka, że kiedy siadam do gitary, to przemycam niekiedy w swoich kompozycjach nutkę jazzową, nie za dużo, ale jednak.

Jan Borysewicz nagra kiedyś płytę jazzową?

Raczej nie, bo jako młody chłopak grałem jazz i on był dla mnie za spokojny. Potrzebuję więcej energii na scenie, niż tylko jazzowe zagrywki: wzmacniacz podkręcony bardziej, mocniejsze riffy. No i cały czas lubię czyste barwy - zawsze mnie fascynowały, bo ja jako gitarzysta zaczynałem grać palcami. Cały czas poszukiwałem różnych brzmień i tego swojego, charakterystycznego dla mnie, brzmienia. Kostkę zacząłem używać dopiero po dwóch latach grania z Budką Suflera, więc ten mój pierwszy numer - "Nie wierz nigdy kobiecie" - został zagrany palcami. Najważniejsze jest dla mnie to, że lubię się bawić gitarą, lubię się bawić dźwiękami - cały czas sprawia mi to olbrzymią frajdę. Kiedyś ćwiczyłem na niej 8-9 godzin dziennie, a teraz po 4-5. I to mnie nie męczy, lubię to - cały czas poszukuję nowych, ciekawych brzmień.

Tęskni Pan jeszcze czasami za Wrocławiem, za swoim osiedlem – Sępolnem?

Nawet nie wie pan, jak niekiedy bardzo. A ostatnio bardzo często wracam wspomnieniami do mojego rodzinnego miasta, bo z Marcinem Prokopem piszemy książkę o mnie, moją biografię. Ma trafić do księgarń w przyszłym roku, w maju. Najgorsze, że ciągle nie mam czasu, żeby do Wrocławia przyjechać, a muszę to zrobić, żeby połazić po tych miejscach, po których chodziłem jako młody chłopak - to były miejsca za Polami Marsowymi, okolice Stadionu Olimpijskiego, park Szczytnicki przy Hali Ludowej. Mam na szczęście przyjaciela z Wrocławia, z którym znam się od 15 roku życia, a który od kilkunastu lat pracuje ze mną przy koncertach zespołu Lady Pank i często go pytam, co się dzieje w mieście, co się zmieniło. On mi dużo opowiada i dzięki temu, ten Wrocław jest ciągle blisko mnie...

Rozmawiał Robert Migdał

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto