Izabela Czuban

Akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi O. z zarządu miasta i trzem innym urzędnikom z lokalówki trafił w styczniu do sądu. Dlaczego do tej pory nie wyznaczono terminu rozprawy?

Czterej wrocławscy urzędnicy, w tym były członek zarządu miasta, są oskarżeni m.in. o złamanie ustaw o zamówieniach publicznych i samorządzie. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności.
"Gazeta Wrocławska" jako pierwsza napisała o sprawie, która Grzegorza O., Aksela R. (b. dyrektor biura polityki mieszkaniowej), Magdalenę O. (b. zastępca dyrektora biura) i Krystynę K. (b. dyrektor finansowowo-księgowy urzędu, obecnie skarbnik miasta) zaprowadzi na ławę oskarżonych. Ujawniliśmy, głośną później, aferę z firmą Gant. Chodziło o przetarg na kupno mieszkań. Prokuratura ustaliła, że urząd mieszkalnictwa bezprawnie przygotował i podpisał umowę na zakup 100 mieszkań bez odpowiedniego zabezpieczenia 5-milionowej zaliczki, a ponadto, zaliczkę tę prywatnej firmie wypłacił, mimo że kontrahent nawet nie rozpoczął budowy. Sprawa wpłynęła do sądu 3 miesiące temu, dlaczego więc nie trafia na wokandę?
- Musieliśmy zwrócić akta sprawy legnickiej prokuraturze do uzupełnienia - tłumaczy sędzia Bogusław Tocicki, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Chodziło prawdopodobnie o błędnie podane przez prokuraturę dane osobowe.
Dowiedzieliśmy się, że dokumenty w tym tygodniu wróciły już do Wrocławia, a akty oskarżenia zostały rozesłane do zainteresowanych.
- Musimy dostać potwierdzenie tych przekazów. Wyznaczenie terminu rozprawy to kwestia miesiąca. Strony musza się przygotować. Liczę, że najpóźniej nastąpi to na przełomie kwietnia i maja - uspokaja sędzia Tocicki.
W efekcie publikacji i nagłośnienia sprawy Grzegorz O. został odwołany z funkcji członka zarządu miasta. Jemu i jego byłym pracownikom grozi do 3 lat pozbawienia wolności.