Zboczeniec czaił się przy zsypie. W windzie jest ciemno i straszno - czasem trzeba się tam rozebrać. Skład narkotyków i salon masażu erotycznego. Betonowy labirynt w centrum miasta, czyli... galeriowce przy ul. Powstańców Śląskich.
Mirek jest bywalcem wrocławskiego dworca. Nie... nigdzie nie wyjeżdża - tam kupuje i sprzedaje narkotyki.
- Galeriowce są blisko berzy (Dworca Głównego) - opowiada - Pełno tam bezdomnych narkomanów. Można się schować, zrobić interes, przeczekać zimę...
- To świetne miejsce dla gwałcicieli - ocenia Izabela, kiedyś wynajmowała mieszkanie na ostatnim piętrze galeriowca. - Do czwartego piętra nie ma okien... Można krzyczeć - nikt nie usłyszy.
Ujść z życiem
Wrocław. Galeriowce to potężne bloki stojące przy jednej z głównych arterii miasta. Wędrujemy betonowym labiryntem. Które to piętro? Nie wiem. Do czwartej kondygnacji okien brak. Winda też się tu nie zatrzymuje. Od poziomu zero do cztery - jest tylko ciemność.
- Grasował tu kiedyś mężczyzna - mówi mieszkanka bloku. - Ściągał windę na sam dół... Gdy trafił na kobietę w środku - wsiadał, kazał się rozbierać... i większość go słuchała - żeby tylko ujść z życiem. Mówił takie rzeczy...
Otwór zsypu mieści się w małym, oddzielnym pokoju. To doskonała pułapka.
- Tu się chował zboczeniec - pokazuje Jolanta Kulik, kierująca administracją budynku. - Wciągał kobiety do środka.
- Zbrojone szyby zastępujemy blachą, spawamy boczne drzwi - nic nie pomaga, wszystko sforsują - opowiadają ludzie z administracji galeriowców. - Można tu znaleźć narkotyki, salon masażu erotycznego... Wszystko na korytarzach i w pomieszczeniach technicznych.
Pomieszczenia techniczne... to osobna historia.
Bezdomni nad ziemią
Pomieszczenia techniczne galeriowców - to setki metrów kwadratowych betonowych komnat. Łączą je okrągłe przejścia. Przy suficie biegną rury. W zimie jest ciepło, przez okrągły rok - zacisznie.
- Po co komu tyle ciemnych zakamarków? - mówi Kulik. -To pytanie do architektów tego budynku.
Trudno nad tym zapanować. Stalowe drzwi. Kłódki. Nic nie pomaga. Jak ktoś chce, to i tak tu wejdzie. Choćby miał ryzykować życiem. Na poziom pomieszczeń technicznych, można się wdrapać po stalowych szynach, podpierających budynek od zewnątrz. Kilkanaście metrów nad ziemią.
Windę ukradli
- Raz ukradli nam windę - żali się pani Kulik - Kilkadziesiąt metrów stalowej liny. Innym razem zaginął bez śladu wielki talerz anteny. Z samego dachu. Jak? Nie wiem. Tę antenę montowano przy pomocy zewnętrznego dźwigu... A płonące zsypy to tutaj codzienność.
Stali mieszkańcy uciekają z galeriowców. Mało kto chce ryzykować życiem, za każdym razem gdy wyrzuca śmieci.
- Oceniam, że na stałe zamieszkałych jest tylko jedna czwarta mieszkań - mówi pani Kulik. - Reszta jest wynajmowana.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?