Już od popołudnia ogródki piwne i strefy kibica zapełniały się przystrojonymi w narodowe barwy i uzbrojonymi w szaliki, kapelusze, flagi i trąbki Wrocławianinami. Znalezienie miejsca w jakimkolwiek pub'ie z telewizorem około godziny 19 graniczyło już z cudem, podobnie klub kibica Tyskiego zaprzestał wydawania kart upoważniających do wstępu na mecz Polska - Niemcy z powodu zbyt dużej ilości chętnych.
Euforia wśród kibiców była ogromna. Wielu powtarzała zdanie, że jeśli dziś nie wygramy, to kiedy?! Wiara w Polską reprezentacją, a zwłaszcza w trenera - Leo Beenhakkera, pieszczotliwie nazywanego "Leszkiem" graniczyła z oddaniem dla cudownego obrazu w Częstochowie. Radosne śpiewy i okrzyki wzmogły się jeszcze bardziej, gdy pojawiła się informacja o zwycięstwie Roberta Kubicy w GP Kanady. "dwa zwycięstwa w tą niedzielę!" dawało się słyszeć głosy pewnych wygranej kibiców.
Przyśpiewki i hasła w stylu "W górę serca bo polska wygra mecz", czy "Biało - Czerwony to barwy niezwyciężone" zupełnie zagłuszały płynący z głośników komentarz. Szaleństwo osiągnęło apogeum po podbramkowej akcji w 4 minucie i trwało aż do 20 min. spotkania, kiedy z ust prawie tysiąca zgromadzonych w namiocie klubu kibica Tyskiego, rozległo sie donośne ohhhh! Jednak nadzieja pokładana w Ebim Smolarku i spółce była niezachwiana, do końca pierwszej połowy z setek gardeł niósł się gorący doping, oraz słowa otuchy, od czasu do czasu połączone z niewybrednymi żądaniami pozbawienia głowy uradzonego w Polsce Łukasza Podolskiego. 15 minut przerwy również nie przypominało o przegrywanym pojedynku. Gorąca samba przyciągnęła na parkiet sporą grupę kibiców, a z różnych części sali ciągle dało się słyszeć entuzjastyczne okrzyki i śpiewy, atmosfera była doprawdy szampańska. Kiedy w drugiej połowie rozpoczęła się prawdziwa kanonada polskich strzałów na bramkę, a Euzebiusz Smolarek, niestety ze spalonego, zdobył nieuznana bramkę, remis wydawał się bliski. Niestety kolejny cios w 74 minucie rozwiał już wszelkie nadzieje kibiców na pomyślny wynik. Jednak nawet przegrana 2:0 nie zburzyła tej fantastycznej atmosfery, a kibice opuszczali namiot z podniesionymi głowami, śpiewając "nic sie nie stało - Polacy nic sie nie stało" i krzycząc "dumni po zwycięstwie, wierni po porażce".
Niestety nie obyło sie również bez ekscesów. Udających się do domu fanów piłki nożnej powitały wzmocnione patrole policji i policjantów po cywilnemu, którzy musieli interweniować, rozdzielając skorych do bójek pianych kibiców. Podobnie pierwszej pomocy musiało udzielać pogotowie ratunkowe. Były to na szczęście pojedyncze przypadki i należy mieć nadzieję, że kolejne mecze naszej reprezentacji odbywać sie będą w podobnej atmosferze i przy jeszcze większym zainteresowaniu i zaangażowaniu wrocławskich kibiców.
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody