Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzięcioł w elewację stukał, dziewczę płakało... [felieton]

Redakcja
Zastanawiam się, z czego zrobiony jest styropian w ścianach mojego domu. Bo dzięciołowi smakuje. I to tak bardzo, że jeszcze trochę, a nic nie zostanie.
Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto" dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze! Głosujcie na najlepszych!

Ale od początku. Naszło nas tak z żoną w zeszłym roku, żeby sobie dom ocieplić, bo to ekologicznie i opału na zimę mniej idzie. Wiadomo – przyjemne z pożytecznym. Z niemałym trudem zgromadziliśmy potrzebne środki, bo to jednak potężna inwestycja jest. Wybraliśmy ekipę najlepszą z najlepszych i zaczęła się inwestycja na miarę budowy Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. Ekipa się uwinęła, styropianem budynek ocieplili. Tynk przecudny akrylowy położyli, stanął domek jak nowy i dumnie się pręży na całą okolicę. Chluba i duma Psiego Pola... prawie. Najwyraźniej dzięcioł z odległego lasku też tak myślał.

Nadeszła jesień, a po niej zima. W domku ciepło, opału mniej poszło – cud, miód i orzeszki. Inwestycja się powoli zwraca, więc rogal mi z twarzy nie znika. No i wiosna przyszła, a po niej lato, więc siedzę na ławeczce, piwko popijam, dymek z grilla robi "pyk, pyk!". I myślę o tym, jaki domek piękny mam. Ten dzięcioł, co obok przelatywał, też tak pewnie myślał.

Swoje uwielbienie dla mojego ocieplenia dzięcioł wyraził któregoś pięknego dnia o szóstej rano. Usiadł sobie na budynku, tak mniej więcej cztery metry od ziemi i wibrator mu się w dziobie włączył. To fajne uczucie, jak dzięcioł w budynek uderza, bo się echo niesie po wszystkich pokojach. Jemu też się podobało. On sobie w budynek stuka, a ja popatrzyłem, w czoło się postukałem. Dzięcioł po dopalaczach... i tyle. Niech stuka, krzywdy sobie nie zrobi. Pojechaliśmy do pracy.

Po powrocie z pracy już mi tak wesoło nie było. Dzięcioł przebił się przez tynk i dobił do siatki. Uszkodzenie duże nie było, ale już mnie to lekko zdziwiło. Złapałem za telefon, zadzwoniłem w kilka miejsc i się kilku rzeczy dowiedziałem. Na dzięcioła ponoć działa to samo, co na inne ptaki - sylwetkę drapieżnika się wiesza albo kawałki folii, żeby szelest odstraszał. No to powiesiłem. Jeden dzień był spokój.

dziura
Dziura w styropianie

Potem w wybity już na maksa przez dzięcioła otwór w styropianie zmieściła się puszka po piwie. Bo dzięcioł swój ptasi honor ma i jak już stuka, to stuka do końca.

Dzwonię do firmy, gdzie się profesjonalnie zajmują takimi problemami. Pani przemiła powiedziała, że dzięcioł to ptak chroniony, więc mu krzywdy robić nie wolno. Dom cały należy specjalną siatką przykryć, milion pięćset to kosztuje, ale za to luksus, bo dzięcioł szkód robić nie będzie. Jak mi już ta wizja domu, przykrytego siatką, przed oczami stanęła, to wziąłem sprawy w swoje ręce. Dzwonię do ornitologa.

Ten poinformował mnie, że dzięcioły opukują ściany, bo odbierają je jako spróchniałe drewno. Zwykle po kilku dniach rezygnują i przenoszą się w inne miejsce. To ptak chroniony jest, więc straszenie go to już przestępstwo. Wizja wiatrówki czy pistoletu hukowego w grę nie wchodzi. Wiadomo - cywilizacja się rozwija, więc to Puszcza frontem do człowieka staje i naprzeciw mu wychodzi. A w zasadzie wylatuje. Pomodlić się można, może dzięcioł miłosiernie odleci. Nie pomogło. Nie odleciał. Druga dziura jest trochę mniejsza.

Dźwiękiem dzięcioły "znaczą" swoje terytorium, ale to wcale jeszcze nie wyjaśnia rozbijania elewacji. Myślę sobie, że niech sobie tym dziobem w latarnię postuka. Trochę się zdziwiłem kilka dni później, bo faktycznie dzięcioł w latarnię „naparzał”.

Ale czego dzięcioł w styropianie szuka? Przecież powinien załapać, że niczego tam nie ma i nic tam nie znajdzie. Jedno się udało ustalić: jak robi dużo dziur to znaczy swój teren, a jak jedną, to się cieszyć należy, bo tylko sobie gniazdko robi. Cieszę się, że ten mój dzięcioł tylko dwie dziury zrobił, bo to znaczy, że póki co „tylko” gniazdko sobie szykuje. Tylko po co akurat dwie dziurki? Hm...mogłem nie pytać. Przyprowadził kolegę.

Zrobiliśmy walne zgromadzenie w domu. Szukaliśmy tego karabinu po dziadku, ale musiał go za głęboko w ogródku zakopać. No i nie ma rady. Walne Zgromadzenie Wszystkich Domowników podjęło uchwałę, że ktoś zawsze w domu być musi. Padło na teściów. W zasadzie to dla nas i dla nich nawet dobrze, bo już są na emeryturze, więc mogą domu przypilnować. Gorzej, że za bardzo z niego wyjść nie mogą. Ciężko z tymi dzięciołami, ale regularne płoszenie przynosi efekty. Kilka tygodni spokoju, po czym szybka akcja i znowu spokój.

W międzyczasie żona zastanawia się jakie potrawy ze styropianu można przyrządzić. Bo skoro dzięciołowi aż tak smakuje...


Zobacz też:

Zmień swoje drogowe miasto
American Film Festival [program]
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław
Twórz z nami MM Wrocław: akredytacje za relacje

**Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto