Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dolnoślązacy na festiwalu w Opolu

Marta Wróbel
Prócz dobrze znanych Edyty Geppert czy Kabaretu Elita, festiwal polskiej piosenki w Opolu miał wiele dziś nieco zapomnianych dolnośląskich gwiazd. Co więcej, mało brakowało, a "Opole" odbyłoby się u nas - pisze Marta Wróbel.

Opole, 1969 rok. Rozbawione towarzystwo wraca o 5 nad ranem ulicą Książąt Opolskich z restauracji Pod Pająkiem. Wśród nich są wrocławianie - długowłosi perkusista Jacek Krzaklewski i gitarzysta Zbigniew Wrzos z Paktu, jednego z pierwszych w Polsce zespołów bigbitowych. Zauważają, że na ulicy zatrzymała się śmieciarka. Niewiele myśląc, zmęczeni całonocnym biesiadowaniem, postanawiają resztę drogi do hotelu Opole pokonać "podpięci" z tyłu pojazdu. Poprzedniego wieczora świętowali swój debiut na VII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej. Kompozycję "Przyjdą chłopcy" wykonali podczas koncertu "Popołudnie z młodością". A kiedy wrócili do Wrocławia, nie mogli opędzić się od fanek. Ich bus śledziły nawet amerykańskie turystki.

Rok później Pakt wystąpił w Opolu ponownie - tym razem na koncercie Premier. Bo wtedy nawet pojawienie się artysty na opolskim festiwalu oznaczało prestiż i popularność. I pomyśleć, że mało brakowało, a opolski festiwal, który świętuje 50 urodziny, odbyłby się we Wrocławiu.

Na początku lat 60. Mieczysław Markowski, ówczesny szef Dolnośląskiej Estrady, wpadł na pomysł zorganizowania w Hali Ludowej festiwalu polskiej piosenki. Jeden z sekretarzy PZPR stwierdził jednak wtedy, że lepszym miejscem na taką imprezę będzie Opole. Już na drugiej edycji festiwalu w opolskim amfiteatrze wystąpili wydelegowani z Dolnośląskiej Estrady Czesław Niemen (przyjeżdżał na próby do dzisiejszego Wrocławskiego Teatru Współczesnego) z piosenką "Pamiętam ten dzień" i mieszkający wtedy przez chwilę we Wrocławiu Edward Luba-szenko (kompozycja "Ballada o leniwym Prosperze"). Wystąpiły też wschodząca gwiazda Anna German, która zdobyła drugą nagrodę za piosenkę "Tańczące Eurydyki" (chodziła do liceum i studiowała geologię we Wrocławiu) i mieszkająca potem przez lata aż do śmierci w Lewinie Kłodzkim inna dama polskiej estrady - Violetta Villas (utwór "Przyjdzie na to czas").

O ile gwiazda German rozbłysła w Opolu, a na kolejnych festiwalach artystka zdobywała kolejne laury, m.in. pierwszą nagrodę za "Zakwitnę różą", Villas, mimo że pojawiła się jeszcze potem w Opolu dwukrotnie, wydawało się wtedy, że bardziej od rodzimej doceniała ją międzynarodowa publiczność. W Opolu triumfy święciła też Joanna Rawik, równie popularna w tamtych czasach, jak choćby Irena Santor.

Rawik, córka Polaka i Rumunki, do Wrocławia przyjechała z rumuńskiego Sybina w 1947 roku. Do 13. roku życia nie znała języka polskiego, choć mówiła już po rumuńsku, niemiecku i francusku. Jako wokalistka debiutowała we wrocławskim kabarecie dziennikarzy Kaczka, gdzie śpiewała francuskie piosenki. Wrocław pomógł jej artystycznie się ukształtować: warsztaty teatralne ze znanym aktorem i reżyserem Szymonem Szurmiejem w Młodzieżowym Domu Kultury i kontakty ze Studiem 202 w Radiu Wrocław, gdzie młoda Joanna Rawik "zaliczyła epizody".

- Jako licealistka wzięłam udział w konkursie na spikerkę radia, ale nie dojechałam na swój pierwszy dyżur - mówi mi artystka.

Dojechała natomiast do Opola. W 1966 roku na czwartej edycji festiwalu kompozycją "Nie chodź tą ulicą" z muzyką Łucjana Kaszyckiego do tekstu Tadeusza Śliwiaka zajęła trzecie miejsce. I niemal z dnia na dzień stała się gwiazdą. W tym samym roku trafiła wraz z Ireną Santor i Łucją Prus, które też zostały wtedy w Opolu nagrodzone, na okładkę bardzo w tamtych czasach popularnego pisma "Radio i telewizja". Jerzy Antkowiak, szef Mody Polskiej, zachwycał się figurą i klasą Rawik, którą Francuzi nazwali "Juliette Greco znad Wisły". Lata 60. i początek lat. 70. to był złoty czas dla wokalistki, której charakterystyczny styl śpiewania podniosłych ballad dał trzy kolejne nagrody na opolskim festiwalu. W tym Nagrodę Dziennikarzy dla kompozycji "Romantyczność" ze słowami wrocławianina Wojciecha Pop-kiewicza. Piosenka ze słowami "Kocham świat..." w refrenie była wielkim przebojem.

Ciekawostką jest, że w tym samym roku, co artystka, "Romantyczność" w opolskim konkursie wykonał Popkiewicz ze swoim zespołem Ad Libitum, który powstał we wrocławskim Klubie Muzyki i Literatury. Nagrodę dostała Rawik, ale zespół mocnym akcentem zaznaczył swoją obecność w Opolu.

- Byliśmy wtedy konkurencją dla Anawy Marka Grechuty. Graliśmy w podobnym stylu, ale mieliśmy w składzie więcej wiolonczelistek. Zwracaliśmy na siebie powszechną uwagę - uśmiecha się Marek Łaciak, ówczesny menedżer zespołu.

- W Opolu panowała rodzinna atmosfera - wspomina Rawik. - Bawiliśmy się w nieoficjalnym festiwalowym klubie Pod Pająkiem. To były szalone noce. Często rej wodził im Ryszard Poznakowski, który występował w Czerwono-Czarnych.

Teatr Kalambur, podobnie jak słynny wrocławski klub studencki Pałacyk, wychował wielu artystów, którzy odnieśli w Opolu sukcesy. W Kalamburze debiutowała Anna German. Podobnie jak Teresa Tutinas. W 1966 roku dostała nagrodę za przebój sezonu dzięki melancholijnej balladzie "Na całych jeziorach Ty" do tekstu Agnieszki Osieckiej. Jeszcze w latach 70. Tutinas często koncertowała za granicą - w ZSRR, Bułgarii, USA, Kanadzie, Francji i innych krajach. Jednak w 1981 roku zdecydowała się wyjechać do Szwecji i zostać tam na stałe, co przerwało pasmo jej artystycznych sukcesów.

- Z Kalambura do Opola wyszła też piękna kompozycja wrocławianina Ryszarda Wojtyłły "Intymny świat", za którą nagrodę otrzymała Iga Cembrzyńska - mówi, związany wtedy z teatrem, reżyser Jerzy Bielunas. On też zapisał się na festiwalowych kartach, reżyserując w 2006 roku poświęcony piosenkom Marka Grechuty koncert "Świat w obłokach".

W Opolu debiutowała aktorka Kalambura (a potem przez lata Teatru Polskiego we Wrocławiu) Krystyna Krotoska. Piosenkę "Nie pojadę z Tobą na wieś" dostała od Andrzeja Kuryłły, późniejszego dyrekto-ra Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Po występie dostała pro-pozycję współpracy od menedżera Ewy Demarczyk, ale skupiona na swoich prywatnych sprawach, odmówiła. - Pamiętam mój inny opolski występ. Wielkie słońce, wielki podest i nerwy. Refren piosenki brzmiał "To oni szli..", a ja myślałam, że nie zdążę dojść do mikrofonu - wspomina ze śmiechem Krotoska.

W Kalamburze swoje pierwsze kroki stawiał także Tadeusz Drozda, popularny satyryk, potem przez kilka lat członek wrocławskiego Kabaretu Elita zgarnia nagrody.

Do Opola w 1971 roku na zaproszenie Olgi Lipińskiej pojechali trzej studenci z Wrocławia: Jan Kaczmarek, Jerzy Skoczylas, Tadeusz Drozda i jeden niestudent - Roman Gerczak.
- To był nasz podwójny występ. Wzięliśmy udział w Kabaretonie, który wtedy trwał do rana, artyści dostawali od publiczności jedzenie i picie, żeby mieć siłę na dalsze występy. Wystąpiliśmy też z utworem "Kurna chata", który dostał Nagrodę Telewizji Polskiej - opowiada Jerzy Skoczylas.

Potem Elita występowała z sukcesami w Opolu wielokrotnie. To tam szeroka publiczność poznała takie piosenki kabaretu, jak "Hej, szable w dłoń", "Do serca przytul psa", "Nie odlecimy do ciepłych krajów", "Czego się boisz głupia" i "Warto było czekać". Ostatni raz w 2003 roku z dobrze wrocławianom znanym programem "Rycerze Trzej".

Co ciekawe, dwie związane z Dolnym Śląskiem artystki - Eleni (urodziła się w Bielawie) i Edyta Geppert (pochodzi z Nowej Rudy), które przez lata były związane z festiwalem - nie dostały na jubileusz jego pięćdziesięciolecia zaproszenia. Kostas Tzoka, menedżer Eleni, powiedział mi wręcz, że piosenkarka z tego właśnie powodu nie będzie się wypowiadać na temat Opola.

Geppert jest jedynym polskim artystą mającą w swoim dorobku trzy nagrody Grand Prix Festiwalu Opolskiego (1984, 1986, 1995 - są to nagrody przyznane Edycie Geppert, a nie piosenkom przez nią śpiewanym).- "Jaka róża, taki cierń", czy Och, życie kocham cię nad życie" śpiewała cała Polska.
- W1986 roku Jacek Buras i Jerzy Satanowski ofiarowali mi swój wspaniały utwór "To nic, że to sen", którym zachwyciłam się tak bardzo, że zgłosiliśmy piosenkę do konkursu piosenki literacko-teatralnej. Piosenka otrzymała pierwszą nagrodę. Jeden z ówczesnych opiekunów kultury rzucił przypuszczenie, że Jacek Buras to pseudonim będącego wówczas na indeksie Jacka Kaczmarskiego. Wszyscy nagle zaczęli mnie omijać z daleka. Czekaliśmy całą noc na finał tej sprawy. Rano się wyjaśniło, że Jacek Buras jest naprawdę Jackiem Burasem, w związku z czym odebrałam mnóstwo gratulacji - wspomina w książce "6 x 5, czyli 30 lat festiwalu opolskiego" Edyta Geppert.

W ciągu ostatnich lat związani z Wrocławiem i Dolnym Śląskiem artyści nie odnotowali wielu sukcesów. Lech Janerka bywał w Opolu kilkakrotnie, a w 2005 roku jego solowa płyta "Plagiaty" dostała SuperJe-dynkę. Młodsze pokolenie muzyków z Wrocławia - zespół Mikromusic i wokalistka Kasia Mirowska - doszli w 2004 i 2008 roku do finału Debiutów.

- Mimo że po tym występie w moim życiu zawodowym niewiele się zmieniło, pięć lat temu spełniło się moje marzenie. Zawsze chciałam stanąć na scenie opolskiego amfiteatru - mówi Mirowska.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto