Śląskowi z Odrą nigdy nie grało się łatwo, ale dobra dyspozycja podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza w ostatnich spotkaniach, a przede wszystkim przewaga własnego stadionu, dawała nadzieje na spokojne zwycięstwo.
I rzeczywiście Wrocławianie w pierwszych 45 minutach mieli wyraźną przewagę. Szczególnie dobrze radził sobie na lewej flance Patryk Klofik. Jednak brakowało wykończenia przygotowanych akcji. Śląsk swoją dominację udokumentował zaraz na początku drugiej połowy. Szewczuk wykorzystał dokładne podanie Marka Gancarczyka i strzelił swoją trzecią bramkę w tym sezonie II ligi.
Do końca spotkania wydawało się, że już nic nie odbierze zwycięstwa Śląskowi, jednak dopóki piłka w grze wszystko może się zdarzyć. Niestety powtórzył się czarny scenariusz z Warszawy, kiedy to Kaczmarek musiał wyjmować piłkę z siatki tuż przed zakończeniem spotkania. Tym razem bramka dla Odry padła w 5 minucie doliczonego czasu gry, kiedy większość kibiców przygotowywała się do opuszczenia stadionu. Desperackie próby Sebastiana Dudka nie przyniosły już zmiany rezultatu.
Trener Ryszard Tarasiewicz po meczu wyglądał na bardzo przybitego. Nie trudno mu się dziwić, bo zwycięstwo uciekło jego zespołowi. Po tym remisie Śląsk spadł na czwarte miejsce w tabeli i awans do ekstraklasy nie zależy tylko od zespołu. Nawet przy zwycięstwach w trzech ostatnich spotkaniach Wrocławianom może zabraknąć punktów do zajęcia premiowanej pozycji. I choć nikt tak naprawdę nie wie ile drużyn z II ligi awansuje to w interesie Wrocławian jest znaleźć się na pierwszych trzech pozycjach. Najbliższym rywalem WKS-u będzie Motor Lublin, mamy nadzieje, że Śląsk powtórzy wyczyn z rundy jesiennej, kiedy to ograł rywala 10:1.
Autor tekstu: Daniel Pecyński
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?