Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy dawać pieniądze na ulicy?

Redakcja
W Rynku podchodzi do mnie mężczyzna z huskym u boku. - Zbieramy pieniądze dla piesków. Prowadzimy ich adopcję - mówi i podaje widokówkę z adresem internetowym strony.

Wyciągam z portfela 10 zł. W redakcji sprawdzam stronę. Owszem jest, ale bez żadnego adresu kontaktowego. Są zdjęcia dzieci z psami i krótki tekst. Jego autorzy przedstawiają się jako ludzie z nałogami, którzy opiekują się porzuconymi psami. Zwierzęta mają im pomóc wyjść z uzależnienia.

Kilka dni później znów spotykam tego samego mężczyznę w Rynku. Przedstawia się jako Darek, ale wszyscy mówią na niego Stanley. - Nasza strona internetowa wkrótce zostanie uaktualniona - mówi. - Jesteśmy taką nieformalną grupą znajomych po różnych przejściach. Pomysł z psami narodził się dwa-trzy lata temu w Edynburgu. Mieszkaliśmy tam na sqacie, piliśmy, ćpaliśmy. Nawet nie wiem, kto wpadł na pomysł z psami, ale to przynosi efekty - dodaje.

Ludzie dają pieniądze

Opowiada, że jego obecnego psa Hasiora ktoś porzucił na parkingu w Lubinie. Był ciężko chory i wychudzony, ale wyszedł na prostą. - W pewnym momencie mieliśmy nawet 30 psów pod opieką - odpowiada Stanley. - Ludzie sami nam je podrzucali. Niedawno udało nam się oddać do adopcji osiem piesków. Menedżer sklepu zgodził się, żebyśmy stanęli pod sklepem z psami i się udało.

Kiedy pytam, czy jest ktoś, kto pomaga im to wszystko organizować, Stanley odpowiada: - Gracjan, terapeuta.

- Jestem zaszczycony, że ludzie tak mnie nazywają, ale nie jestem terapeutą - mówi Gracjan Górski, kiedy do niego dzwonię. - Jestem jednym z nich.

Jak ludzie na ulicy reagują na ich prośby? - Bardzo pozytywnie - odpowiada Gracjan. - Z reguły są bardzo otwarci. Jakoś specjalnie nie ukrywamy, że jesteśmy ludźmi z nałogami. Pieniądze najchętniej dają ci, którzy sami nie mieli lekkiego życia.

To naciąganie

Erazm Humienny ze stowarzyszenia "Ludzie ludziom" jest przekonany, że to zwykłe naciąganie. - Wcześniej zbierali kasę na święte obrazki, teraz na pieski - mówi. - Niestety ludzie dają się na to nabrać. Taka forma wyłudzania - na dzieci, karmę dla piesków i tym podobne - nazywa się "chodzeniem po kancie" - dodaje. - To biznes. A ci ludzie są świetnymi socjotechnikami.

Jego zdaniem pomocą dla zwierząt powinny zająć się odpowiednie instytucje: Stowarzyszenie Ochrony Praw Zwierząt, schroniska.

Podobnego zdania jest Sławomir Chełchowski z wrocławskiej Straży Miejskiej. - Znamy tych ludzi z psami, ale żebractwo nie jest w Polsce karalne, oczywiście, jeśli nie jest nachalne, a psy są na smyczy - tłumaczy.

Pomagaj mądrze!

Wrocławskie Centrum Informacji i Rozwoju Społecznego prowadzi akcję "Pomagaj mądrze" i namawia, żeby nie dawać pieniędzy na ulicy. - Próbujemy zmienić mentalność ludzi - mówi Anna Gazda z CIRS-u. - Mnie osobiście też czasami ściśnie serce, jak zobaczę na przykład takie proszące dziecko, ale wiem, że pieniądze dane na ulicy to zazwyczaj pieniądze wyrzucone w błoto.

CIRS rozprowadzało w mieście specjalne ulotki "Pomagaj dobrze" z numerem infolinii, pod którym można się dowiedzieć, jak mądrze pomagać. Czy ktoś z tego numeru korzysta, pytając o żebractwo?

- Niezwykle rzadko - odpowiada Rafał Peroń ze schroniska Brata Alberta, który odbiera mój telefon. - Ale kiedy ktoś pyta o to, czy dawać pieniądze na ulicy, za każdym razem odpowiadam: "Nie". 

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto