Królowa "morny" jest bez wątpienia największą gwiazdą tegorocznego Ethno Jazz Festivalu.
Cesarii Evorze można wybaczyć wszystko. Narzekania na dość znaczne opóźnienie, chłód w Hali Stulecia i dość niewygodne siedzenia ustały natychmiast po wejściu gwiazdy na scenę. Ta niewielka, wiekowa już kobieta oczarowała widownię już od pierwszych dźwięków.
Cesaria Evoria porwała wrocławską publiczność
Powaliła nas na łopatki niesamowitym „Besame Mucho” ze sporą dawką saksofonu.
Po Cesarii "Ewr" – tak bowiem właściwie należy wymawiać jej nazwisko – widać już niestety upływający czas. Choć wciąż w wysokiej, artystycznej formie, zauważalne są jej problemy z poruszaniem się. Tym wymowniejsze były na końcu próby nawiązania kontaktu bosonogiej diwy z publicznością. Matczyne gesty naprawdę wzruszały i były nagradzane gromkimi brawami.
Zgodnie ze swoją zasadą, bisowała tylko raz. Długo po tym jednak wrocławska publiczność nie mogła pożegnać się z "Cesarzową". Schodząc ze sceny otrzymała oklaski na stojąco, będące jednocześnie kolejnym zaproszeniem do naszego miasta. Do następnego!
Czytaj też:
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?