Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

80 milionów: Muzyk w roli... aktora!

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Rozmawiamy z Christianem Danowiczem, koncertmistrzem Orkiestry Leopoldinum, o występowaniu dyrygenta w roli aktora.

Christian Danowicz 7 września razem z innymi muzykami i statystami, niezwiązanymi zupełnie ani z branżą muzyczną, ani z aktorską, brał udział w planie zdjęciowym "80 milionów" (reżyseria: Waldemar Krzystek).

Trzydzieści lat temu w zajezdni tramwajowej odbył się koncert symfoniczny. Waldemar Krzystek postanowił całą tę historię dokładnie odwzorować, dlatego na planie znaleźli się także muzycy z Filharmonii Wrocławskiej.

Orkiestrę poprowadził Christian Danowicz.

Jak czuł się Pan w roli aktora? Trudno było się przestawić z zawodu muzyka?

Sytuacja była dość dziwna. Na planie nie miałem nic do powiedzenia. Musiałem słuchać poleceń.

Był stres?

Tylko trochę, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że reżyser nie może i nie będzie wymagał ode mnie tyle, ile od swoich aktorów wcielających się w role głównych bohaterów. Nie liczyło się to, co i jak jest grane, ale to, jak to będzie wyglądało. Liczył się przede wszystkim sam obraz, a nie dźwięk, bo zapis dźwiękowy zostanie nagrany w osobnym studiu.

leopoldinumleopoldinum

Musiał się pan poduczyć symfonii Dvoraka.

To prawda, ale na planie i tak było bardzo zabawnie, bo wiele fragmentów zostało nagranych, kiedy muzyka była puszczana z playbacku. My nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, orkiestra gra na żywo, chyba że nagrywa płytę. I chyba właśnie w studiu nagraniowym odczuwam największy stres. Wtedy wielokrotnie musimy powtarzać, by ostateczny zapis był dla słuchacza perfekcyjny.

Gdyby była taka możliwość, chciałby pan teraz zamiast dyrygenta stać się aktorem?
Aktorem może nie, ale reżyserem owszem, czemu nie? Spodobał mi się ten zawód. Zresztą, bardzo doceniam Waldemara Krzystka. To wielka osobowość. Jednak ja sam w roli aktora nie czuję się dobrze. Chociaż są oczywiście i plusy tej profesji. Aktor ma na przykład o wiele więcej swobody niż jakikolwiek muzyk czy dyrygent.

Zawód muzyka ogranicza?

Niezupełnie, oczywiście też w pewnych momentach możemy sobie pozwolić na własne interpretacje. Jednak aktor w to, co robi, ma prawo włożyć o wiele więcej własnej wyobraźni. Muzyk trzyma się nut, dodając ewentualnie coś od siebie, dyrygent - partytury. Aktor zawsze będzie czuł się dużo swobodniej.

Dziękuję za rozmowę.


Czytaj też:

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto