Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z L.U.C.

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
L.U.C. dwa dni kręcił swój nowy wideoklip we Wrocławiu. Nam udało się z nim porozmawiać o tym, jaką sztukę tworzy i co planuje.

L.U.C. to autor i wokalista tekstów Kanału Audytywnego. Był nominowany do wielu nagród kulturalnych, m.in. Ślizgerów, Brylantów Dolnośląskich czy też do Fryderyka (w 2005 roku). Dwa lata później zdobył YACHA za kreację aktorską w teledysku do utworu Pukagastrofazy Godzina.

Kinga Czernichowska: Wielu ludzi ocenia Twoją muzykę jako niestandardową. Czy Ty sam potrafiłbyś zakwalifikować ją do jakiegoś konkretnego gatunku?
L.U.C. : Nurty to tylko nitki, z których wyszywam sweterki. Są po prostu we mnie pewne myśli i wartości, które mam potrzebę wyrazić i przekazać. Ponieważ uważam, że prawie wszystko już było i świat jest bardzo schematyczny, staram się uświadamiać wieloma zmysłami ludziom, jak wielką wartością są nasze indywidualności. Np. to, że ktoś może lubić wcierać sobie rzeżuchę w rzęsy albo turlać świeczki z górki Andersa. Czynię to pozagatunkowo. Jeśli chcę coś wyrazić, korzystam z wszelkich znanych mi form. To dla mnie niekorzystne, bo później w Empiku nie wiadomo, na jaką półkę mnie postawić. Dzisiaj należę do gatunku ludzi, których chce wyeliminować Czak Noris.

K.Cz.: Miałeś wsparcie Leszka Możdżera. Teraz sam pomagasz dobrze zapowiadającym się artystom. Kto według Ciebie może wkrótce zabłysnąć na scenie muzycznej w Polsce?

L.U.C. : Jest oczywiście masa takich artystów. Choć równie wielka część z pewnością zostanie podeptana przez polski żenujący jak nasze autostrady - showbiznes. Niestety u nas większość trzyma się kurczowo koryta. To smutne i trudne w tej branży. Niewiele wsparcia z góry. Tak czy inaczej teraz będę mówił o Ńemym, znakomitym młodym producencie, który ma wyjątkowy talent łączenia ze sobą prostych, urzekających dźwięków. A także KIRK – młody zespół grający znakomitą elektronikę. Niestety tak naprawdę niemalże niemożliwe jest zabłyśnięcie na polskiej scenie ambitnym dźwiękiem. Możdżer i jeszcze kilka postaci są tu absolutnym fenomenem, który również mi co dzień daje wiarę i nadzieję.

K.Cz.: W Haelucenogenoklektyzmie połączyłeś różne rodzaje sztuki: muzykę, lirykę, film, grafikę. Która z nich jest najbliższa Twemu sercu? Co chciałeś przekazać tworząc ten album?

L.U.C. : Hah… Czyli 3 lata po premierze nadal niewielu wie (śmiech)? Mówiąc od końca jak Yoda, który był bardzo zielony i fajny, bo wcierał sobie co dzień rano natki pietruszki w policzki… W wielkim skrócie: tworząc Hael chciałem namówić ludzi do tego, by zadali sobie pytanie, kim tak naprawdę są. Z drugiej strony sam chciałem się dowiedzieć: kim jestem? Wielu ludzi wykonuje zawody z przymusu, bardzo się unieszczęśliwiając przy tym. Gdybyśmy wszyscy robili to, co kochamy (oprócz krzywdzenia), świat byłby lepszy. Chciałem im pomóc się odnaleźć, dodać odwagi. Z drugiej strony to lekcja słuchania muzyki, a nie gatunków. No i był to pierwszy etap kształtowania się filozofii „podaj dalej”. Chciałbym, by ludzie sobie pomagali tak ja my pomagaliśmy sobie na Haelu. A memu sercu najbliższa jest muzyka połączona z obrazem i czasem słowem. To moja wielka pasja: tworzenie całokształtu…

K.Cz.: W swoich utworach nawiązujesz nieraz do Wrocławia, myślę tu na przykład o "Porwano ludzi z miasta stu mostów". Jest to celowe działanie czy raczej przypadek? Często zdarza Ci się nawiązywać do Wrocławia w swoich utworach?
L.U.C. : Tak. Tylko nie do końca lubię używać tej nazwy dosłownie. W ogóle nie przepadam za dosłownością. Wrocław jest inspirujący. To miasto bardzo mi pomogło. Dało mi wiarę. Oczywiście nie same mury, lecz ludzie. Kumaci, pomocni dziennikarze i super słuchacze. Przy okazji pozdrawiam tutejszych dziennikarzy, zwłaszcza Radio Ram, które bardzo stara się promować tutejszą scenę. To wielka wartość. Myślę, że inaczej wielu z nas byłoby już w Warszawie. Utożsamiam się z tym miejscem, mimo iż nigdy nie zapomnę o mych zielonych korzeniach.

K.Cz.: Czy uważasz, że w obecnym świecie popkultury sztuka alternatywna, niszowa, stawiająca na odbieganie od wszelkich standardów ma szansę przetrwania?

L.U.C. : Chciałoby się powiedzieć: gdybym nie widział w niej perspektyw, to bym się tym nie zajmował. Niestety nie jestem biznesmenem, lecz człowiekiem poszarpanym namiętnościami i pasją jak wrocławski asfalt brukiem. Jest naprawdę bardzo ciężko. Komercja depcze indywidualności. Wierzę jednak mocno w człowieka, który zblazowany kolejnym poźlizgiem na lodzie może w końcu poczuje potrzebę poszukiwania i odmiany. Alternatywa to na pewno wielka wartość, bo zazwyczaj jest szczera. Pamiętajmy, że komercja powoduje, iż większość ludzi po prostu urabia nas na swoje, aby na nas zarobić. W sztuce często ma to fatalne skutki.

K.Cz.: Skąd ten pseudonim: L.U.C.?

L.U.C. : Zapowiedziałem wyjawienie tego za jakieś 30-40 lat. Jak Bóg da…

K.Cz.: Plany na najbliższą przyszłość...

L.U.C. : Za chwilę muszę odwieźć Ńemego na pociąg. O, a teraz dzwoni jeszcze telefon. Poza tym, jak już pewno się powoli rozchodzi ostatnio kompletnie oszalałem i oprócz nagrania płyty, rymów, napisałem jeszcze książkę i zrobiłem film z Piotrem Bartosem. Powiem szczerze, że aż nie wiem jak się za to zabrać. Nie wiem, co się ze mną stało. To wszystko chyba na skutek małej depresji, jaką ostatnio przeszedłem. Trudne chwile dają kopa. Do tego głowę rozpycha mi kilka pomysłów na kolejne klipy, które bardzo chciałbym zrealizować bo to dla mnie wielkie spełnienie. A w przyszłym roku jeszcze chcemy odpalić Kanał A. Oj, jest co robić... Idę więc działać.

K.Cz. Dzięki za wywiad!

L.U.C. : Dzięki!


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wywiad z L.U.C. - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto