Jeden z podwykonawców, zaangażowanych przez Maxa Bögla, uciekł z gotówką należną swoim kontrahentom. Od tamtego zdarzenia minał rok, Paweł M. wciąż jest ścigany listem gończym.
Przedsiębiorcy zaangażowali profesjonalnego biznesowego negocjatora. - Zamierzają załatwić sprawę ugodowo - mówi negocjator Maja Wedler-Kulińska. Gdyby polubowne załatwienie sprawy się nie udało, możliwe będzie wystąpienie ze zbiorowym pozwem.
- Wzięli na budowę człowieka, który w swojej firmie nawet łopaty nie miał - denerwuje się Mariusz Wilkowski, jeden z poszkodowanych przedsiębiorców. Na budowie wykonał roboty za przeszło 68 tysięcy złotych. Nie dostał ich do dziś.
- Słyszałem, że M. jest gdzieś w Niemczech - mówi jeden z oszukanych.
- Nikt nie chce z nami rozmawiać - denerwuje się Tomasz Solżycki, właściciel małej firmy budowlanej, który wypożyczył Pawłowi M. koparkę oraz oddelegował pracownika do jej obsługi. Od roku bezskutecznie próbuje wyegzekwować 27 tysięcy złotych. W sierpniu napisał list do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Chce, by jego należności zapłacił generalny wykonawca albo miasto. "Kwota 27,9 tysiąca złotych (...) dla mnie, mojej firmy i rodziny ma zasadnicze znaczenie" - napisał.
- Nic nie możemy zrobić, nie jesteśmy stroną w tej sprawie - rozkłada ręce Magdalena Malara z miejskiej spółki Wrocław 2012, właściciela areny. - My dochowaliśmy wszystkich procedur. Przedsiębiorcy padli ofiarą ludzkiej nieuczciwości.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?