Janusz Pijanka jest artystą i mieszka w Sieradzu. Dwa razy w miesiącu leci do Paryża, gdzie sprzedaje swoje wyroby. Samochód zawsze zostawia na parkingu przy lotnisku. - Najpierw zaparkowałem tu volkswagena golfa, to przebili mi w nim wszystkie opony. Potem zostawiłem peugeota 106 i też go zniszczyli - twierdzi pan Janusz.
Kierownik parkingu nie zgadza się z tymi zarzutami. - Stan techniczny pojazdów od początku był wątpliwy - mówi Jakub Brocki. - Od długiego cza-su nie mogę się dogadać z tym panem. Zaproponowałem mu, że umorzę mu koszty parkingowe, byle zabrał swoje samochody, to nie skorzystał - tłumaczy.
Protestujący twierdzi, że pracownik ochrony poprzebijał mu koła. Żeby wywieźć auta, musiałby zamówić lawetę. - Parking nie jest strzeżony, a powietrze z opon mogło samo zejść - odpowiada Brocki. Pracownicy i ochrona lotniska twierdzą, że "książę" czasami wyjeżdżał z parkingu i za niego nie płacił. Jak to robił? Najprawdopodobniej po wyjściu z samolotu podchodził do szlabanu przy parkingu i pobierał bilet. Za chwilę z niego wyjeżdżał. Za pierwsze dwie godziny parkowania płaci się trzy zł, za cały dzień 50 zł.
- Po wtorkowej akcji podejmę decyzję o wywozie samochodów, są one zagrożeniem dla środowiska i zabierają tylko miejsce - mówi kierownik parkingu.
Kierowcy, którzy przyjeżdżają na lotnisko, doskonale wiedzą, że każde miejsce jest na wagę złota, a pojazdy"księcia" zajmują aż dwa. I to od lutego.
Lataj z Wrocławia - zajrzyj do naszego serwisu specjalnego
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?