W czwartek, 14 sierpnia, w Prywatnym Liceum Salezjańskim odbyła się konferencja prasowa dotycząca wyjazdu grupy młodzieży na X Wolontariat Misyjny "Młodzi Światu" w Liberii, gdzie szerzy się epidemia eboli. Jak przyznał ks. Jerzy Babiak i zarazem organizator wyjazdu, wszystko znajdowało się pod kontrolą.
Czytaj:
- Decyzję o wyjeździe 2 lipca podjęliśmy wspólnie z rodzicami. Przez cały rok przygotowywaliśmy się do wyjazdu do Liberii. Przygotowywaliśmy się m.in. pod kątem wirusa gorączki krwotocznej - jej rozpoznania, zapobiegania czy higieny. Gdy dowiedzieliśmy się o rozprzestrzenianiu wirusa w zachodniej części Afryki, a zwłaszcza w sąsiadującej z Liberią Gwinei, to jeszcze bardziej zwiększyliśmy nasze działania podczas przygotowań. Jednak nie było zakazu WHO w kwestii przyjazdu do Liberii - powiedział ks. Babiak.
Ksiądz podkreślał, że każdy z siedmiu licealistów został poinformowany o możliwym ryzyku zarażeniem m.in. ebolą.
- Każdy z uczestników przeszedł konsultacje indywidualnie, z rodzicami oraz grupowo. Wszyscy zostali zaszczepieni, gdyż bez wpisu w Międzynarodowej Książeczce Szczepień (tzw. Żółtą Książeczkę) nie otrzymaliby wizy wjazdowej. Podczas misji wszyscy przyjmowali również leki antymalaryczne oraz spali pod moskitierami - dodawał ksiądz.
Czytaj:
Jeszcze przed wyjazdem utrzymywano kontakt z Don Bosco Center w Monrowii, siedzibą Salezjanów. Wrocławianie otrzymywali uspokajające komunikaty. Również ze strony rządu liberyjskiego oraz WHO nie było nakazu opuszczenia kraju przez cudzoziemców. Ksiądz Babiak przyznaje, że po powrocie do Polski nie przebadano 1-2 osób, gdyż badania nie były obowiązkowe.
- Gdy wracaliśmy do kraju naszą sytuacją interesowała się Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna oraz Główny Inspektor Sanitarny. Otrzymaliśmy kolejne informacje dotyczące profilaktyki i porady. Jedna lub dwie osoby nie wykonały badań indywidualnych, ale utrzymujemy z nimi kontakt. Muszę wszystkich uspokoić. Wszyscy są zdrowi. Mija 16 dni od naszego powrotu i nie zaobserwowaliśmy nic złego. Jestem przygotowany na rozmowy z prokuraturą, chętnie odpowiem na wszystkie kwestie - podkreślał ksiądz.
- Po powrocie przebadano dzieci i odbyto konsultacje epidemiologiczne. Młodzież jest zdrowa, mamy kontakt z lekarzami - dodała Edyta Papińska, matka jednego z uczestników misji. - Moje dziecko już po raz drugi uczestniczyło w takim projekcie. Zapewniam, że wszystko przygotowano w pełni profesjonalnie. Cały wyjazd jest całkowicie pozytywny, ale nagonka medialna odbiera nam radość.
Misja w Liberii była dziesiątą prowadzoną przez Prywatne Liceum Salezjańskie we Wrocławiu. Młodzież poleciała do Afryki w celu zorganizowania półkolonii dla 400 najbiedniejszych dzieci. Do Liberii pojechali z powodu zakończonej niedawno wojny domowej. W Monrowii znajdował się główny ośrodek dzieci-żołnierzy. Salezjanie chcieli pomóc najmłodszym mieszkańcom Liberii. W dotychczasowych projektach wzięło udział 90 osób.
- Naprawdę jestem dumny z młodzieży i ich rodziców. Ich bezinteresowna pomoc jest niezwykła. Niestety takie zachowania zanikają we współczesnym świecie - zakończył ksiądz Babiak.
TVN24/x-news
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?