Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tłusty Czwartek: Jak pączek w maśle

Maciej Kisiel
Maciej Kisiel
"Folgujmy bracia mili, to dla nas je zrobili - słodkie pączki z lukrem, kto woli niech je z cukrem". Krótko mówiąc - Tłusty Czwartek przed nami.

Jeść czy nie jeść? Oto jest pytanie. Zadaje je sobie zwłaszcza ta piękniejsza część społeczeństwa, która na co dzień z zapamiętaniem liczy kalorie. Jednak zgodnie z tradycją, trzeba spałaszować przynajmniej jednego złocistego pączka, żeby szczęściło się nam w życiu.

Skąd takie przekonanie? Prawdopodobnie wywodzi się ono jeszcze ze zwyczaju przygotowywania wśród "zwykłych" pączków, kilku ze specjalnym nadzieniem - migdałowym lub orzechowym. Kto na nie trafił, mógł potraktować je jako dobrą wróżbę i przejaw przychylności losu.

Pączki towarzyszą nam od XVII wieku i właściwie od samego początku kojarzone były z końcem karnawału i symbolicznym obżarstwem. W tym szczególnym dniu, jakim jest Tłusty Czwartek, przeciętny Polak zjada dwa i pół pączka. Po jakie jednak sięgamy najchętniej. Z różą, z budyniem, a może z serem lub likierem?

- Chyba największym powodzeniem cieszą się pączki tradycyjne, lukrowane lub posypywane cukrem pudrem z nadzieniem różanym - twierdzi Krystyna Latuszek, sprzedawczyni w jednej z wrocławskich cukierni. - Oczywiście nie brakuje amatorów wersji z adwokatem w polewie czekoladowej lub lukrem i skórką pomarańczową. Nadzienie budyniowe również znajduje swoich zwolenników, ale już nie tak wielu. Nasi klienci rzadziej  wybierają także to serowe - opowiada.

Co natomiast o pączkach myślą sami wrocławianie? Anna Cywińska, mieszkanka Śródmieścia, po tego typu przysmaki sięga jedynie w Tłusty Czwartek. Nie ukrywa jednak, że uwielbia świeże, najlepiej jeszcze ciepłe pączki.

- Staram się unikać tych ze sklepu i najchętniej pałaszuję te przygotowywane przez moją teściową - przyznaje. - Ciepłe, dopiero, co odsączone z tłuszczu i wyłożone na olbrzymi talerz, posypane cukrem pudrem i obowiązkowo z różą w środku. Co roku zabieramy dzieci do babci i wszyscy wracają stamtąd uśmiechnięci.

Marek Kowalewski, student z Politechniki Wrocławskiej, twierdzi, że na pączki zawsze znajdzie miejsce, bez względu na to, co wcześniej jadł.

- Uwielbiam pączki, zwłaszcza do kawy - twierdzi. - Oczywiście nie pochłaniam ich w jakichś przerażających ilościach, ale w Tłusty Czwartek robię wyjątek. Nadzienie niekoniecznie musi być różane. Pączki adwokatowe, zwłaszcza w dobrych cukierniach, również są wyśmienite - mówi ze śmiechem.

Katarzyna Podolec, również studentka, twierdzi, że pączki nie są niczym wyjątkowym i od kilku lat w ogóle po nie nie sięga.

- Są tłuste i kaloryczne - mówi. - Jeśli już najdzie mnie wielka ochota na słodycze, wolę skusić się na czekoladę lub lody.

Co do kaloryczności, to niestety prawda. Żeby spalić 248 kcal (tyle liczy jeden pączek), musielibyśmy 40 minut pedałować na rowerze lub przez trzy godziny tańczyć. Czy jednak warto całkowicie rezygnować z tradycji?


Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto