Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taka tragedia to za mało, by ustały spory

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
O spiskowych teoriach powstających po katastrofie samolotu pod Smoleńskiem rozmawiamy z dr Katarzyną Popiołek, psychologiem ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach.

10 kwietnia 2010 - ta data na zawsze utkwi nam w pamięci. Zginęli politycy, wojskowi, intelektualiści - wszyscy, którzy w tym dniu znajdowali się na pokładzie rządowego samolotu Tu-154, lecącego na uroczystości w Katyniu.

Z czego wynika nagła mitologizacja czołowych postaci życia politycznego, które zginęły w tej katastrofie, a wcześniej były ostro krytykowane?

Śmierć tworzy pewnego rodzaju nimb wokół osób tragicznie zmarłych. Ponadto jest takie powiedzenie: "O zmarłych mówimy dobrze albo wcale". Nawet jeśli wcześniej w pamięci mieliśmy ich błędy, to po takiej tragedii uległy one wygaszeniu. Tworzy się pewna aura.

Dlaczego akurat śmierć sprawia, że tworzymy takie nieskazitelne obrazy?

Boimy się śmierci. Śmierć jest w pewnym sensie przedłużeniem życia. Nie wiemy jednak, co stanie się potem. A to, co dzieje się w naszym życiu, jest dla nas jasne i oczywiste. Śmierć wykracza poza nasze kategorie rozumienia.

Polska jednoczy się w żałobie. Jak długo potrwa to pojednanie?

To pojednanie moim zdaniem już powoli minęło albo mija. Już teraz tworzą się podziały.

Spór o miejsce pochówku prezydenta na Wawelu dzieli społeczeństwo.

Nie tylko społeczeństwo. Powoli zaczyna się go także wykorzystywać do gry politycznej. Cały ten spór ma już charakter dyplomatyczno-historyczny.

Dzisiaj oczy całego świata zwrócone są ku Polsce, także ze względu na tworzące się podziały. Czy spór o Wawel zmieni postrzeganie naszego narodu przez inne państwa?

Obawiam się, że tak, chociaż różnie to można interpretować. Trzeba pamiętać, że zawsze żal może przerodzić się w agresję. A my lubimy się "gorącować". Trudno powiedzieć, jak dalece te nasze wewnętrzne podziały są zauważalne za granicą. Lepiej by było jednak, żebyśmy wspólnie teraz przeżywali żałobę i łączyli się w bólu z rodzinami ofiar katastrofy.

Kłótliwość to nasza narodowa cecha?

Mówi się: "Dajcie Polakom wolność, a sami się pokłócą". Coś w tym jest.

Czy coś może zapobiec tego typu podziałom?

Taka tragedia to z pewnością za mało, by ustały spory. Powinniśmy nauczyć się sztuki debaty, a nie demonstrować odwieczną pyskówkę.

Żałoba składa się z kilku etapów. Na początku jest szok - nie dociera do nas ogrom tragedii. Potem następuje moment wyciszenia, kiedy pochylamy się nad osobami tragicznie zmarłymi. Trzeci etap to protest przeciwko temu, co się stało. Następnie mamy do czynienia z dezorganizacją życia społecznego (podejmujemy nieprzemyślane decyzje). Na koniec wracamy do normalności, chociaż z poczuciem winy, bo dalej mamy świadomość, że wydarzyła się tragedia, ale przecież życie toczy się dalej.

Po tej katastrofie w Internecie pojawiło się mnóstwo teorii spiskowych. Internauci piszą, że to początek trzeciej wojny światowej albo Nowego Porządku Świata? Część z nich doszukuje się też winy za katastrofę u Rosjan...

Po takim szoku ludzie uciekają w irracjonalizm. Stąd też uruchamiamy stereotypy. Rosjanie nie kojarzą nam się dobrze. Oburza nas to, co się stało, dlatego szukamy winnych.

Jest dużo do zrobienia - społeczeństwo musi pewne fakty racjonalizować, a nie tworzyć wyimaginowany obraz rzeczywistości. Niestety Polacy mają gorące głowy...

Jak pani sądzi: czy ta tragedia zbliży nas do Rosjan? Nie możemy przecież zapominać o gestach, jakie **stronę Polaków po**czynili Władimir Putin czy prezydent Dimitri Miediewdiew.

To prawda. Dlatego uważam, że ta tragedia raczej zbliży nas do Rosjan. Oczywiście, nadal nie znikną różnice, jakie istnieją między obydwoma narodami, ale wiele spraw nas w tej chwili połączyło. Emocjonalnie i społecznie się do siebie zbliżyliśmy. Premier Putin dał z siebie naprawdę bardzo wiele i należy to docenić.

Jednakże wątpię, żeby to wszystko miało się przełożyć na kwestie gospodarczo-polityczne. Możliwe, że nastąpiło jakieś otwarcie, ale do radykalnych zmian potrzeba procedur w zupełnie innym wymiarze. W gospodarce i polityce rządzą trochę inne prawa.

Rosja pozostanie krajem Wschodu, w którym zakorzenione są zupełnie inne tradycje niż u nas. To, że wspólnie leczymy chandrę i potrafimy się razem napić, nie oznacza jeszcze, że nasze narody są do siebie podobne.

Dziękuję za rozmowę.


Czytaj też:

Katastrofa pod Smoleńskiem [serwis specjalny]
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto