Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkolna wyprawka: 20 kg i 200 zł w tornistrze

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Nowa podstawa programowa w podstawówkach i gimnazjach, a co za tym idzie - nowe, drogie podręczniki - rozpoczęcie roku szkolnego wiąże się ze znacznym uszczupleniem portfeli rodziców.

Szkolna wyprawka (biorąc pod uwagę same podręczniki, także te do języków obcych), to wydatek rzędu 200 zł. Do tego dochodzą jeszcze: tornister, zeszyty i standardowe przybory szkolne: kredki, flamastry, długopisy...

- Podręczniki są zdecydowanie za drogie. Do tego dochodzi jeszcze nowa podstawa programowa, która wymusza na uczniach kupno nowych książek. A nawet jeśli dokonuje się jakichś korekt, to są one niewielkie, dotyczą kilku stron. Wydawcy powinni dodać erratę, a my tymczasem musimy kupować nowe podręczniki - skarży się Katarzyna Mroczek, mama dwójki dzieci. Na wyprawkę dla nich wydała prawie 1000 zł.

Nowa podstawa programowa obejmuje pierwszą klasę podstawówki i gimnazjum.

Ministerstwo: Zmiany są konieczne

Ministerstwo edukacji przekonuje, że zmiany są konieczne: - Nowa podstawa programowa to rewolucyjne zmiany. To tak, jakby zmienić syrenkę na mercedesa - tłumaczy Grzegorz Żurawski, rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej. - Wydawcy nie opłaca się zmieniać w podręczniku jednej strony, bo wtedy musieliby zatwierdzić to rzeczoznawcy z ministerstwa, a cała procedura trwa przynajmniej pół roku - dodaje.

Rodzice pierwszoklasistów nie mogą kupić używanych podręczników, bo obowiązuje nowa podstawa programowa

Rodzice pierwszoklasistów nie mogą kupić używanych podręczników, bo obowiązuje nowa podstawa programowa


Najubożsi rodzice mogą skorzystać z programu "Wyprawka Szkolna", na który w tym roku przeznaczono 104 mln zł. To dwa razy więcej niż w 2008 roku. Uczniowie szkół podstawowych mogą liczyć na dofinansowanie w wysokości 150 lub 170 złotych. Warunkiem jest, aby dochód na jednego członka rodziny nie przekraczał 350 zł. Wnioski składać należy u dyrektorów szkół.

Jednak rodziców, którzy tę kwotę przekroczą, program już nie obejmuje. A ceny podręczników przerastają możliwości finansowe wielu osób.

- Przychodzą do nas do księgarni rodzice, którzy pytają o książki, a następnie rezygnują z kupna, bo cena przerasta ich możliwości. Gdyby podręczników nie robiono na kredowym papierze, rodzice na pewno nie ponosiliby tak wysokich kosztów - uważa Stanisława Kamionka, kierowniczka jednej z wrocławskich księgarni.

Sześciolatki z siedmiolatkami

Rodzice tegorocznych pierwszoklasistów natrafili jeszcze na inny problem: od tego roku szkolnego siedmiolatki będą uczyć się wspólnie z sześciolatkami.

- To katastrofa! Siedmiolatki będą poszkodowane, ponieważ w pierwszej klasie nie będą robić nic. A wszystko po to, żeby sześciolatki mogły nadgonić program. Tak naprawdę nasze dzieci cofną się w rozwoju. Wydaje mi się, że cała sprawa nadaje się do trybunału w Hadze - mówi Tomasz Elbanowski, jeden z twórców akcji Ratuj Maluchy.

To właśnie z ich inicjatywy powstał protest przeciwko wprowadzeniu reformy, przygotowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Podpisało się pod nim prawie 50 tys. rodziców z całej Polski. Ośmiu na znak protestu wysłało nawet do minister Hall listy, w których znalazły się rachunki za podręczniki.

Twórcy akcji Ratuj Maluchy przypominają, że jeszcze w ubiegłym roku minister Hall zapewniała, że w 2009 roku pierwszoklasiści otrzymają darmowe podręczniki. Na obietnicach się jednak skończyło.

- Nie liczymy już nawet na to, że ministerstwo odda nam pieniądze za kupione podręczniki, mimo że nasza córka właśnie idzie do pierwszej klasy, a wyprawka szkolna to koszt około 200 zł. Chodzi nam bardziej o happening i unaocznienie problemu. Chcemy zwrócić uwagę na to, w jakiej atmosferze ta reforma była wprowadzana - wyjaśnia Elbanowski.

Uczeń jak wielbłąd

Jak co roku, przed rozpoczęciem roku szkolnego na tapetę powraca również ciężar tornistrów uczniów podstawówek. - Nadmierny ciężar tornistra może prowadzić do poważnych schorzeń kręgosłupa u dziecka, choćby do skoliozy czy nawet garbu. Jeżeli dziecko waży kilkanaście kilogramów, a plecak 20, to chyba mówi samo przez się. Poza tym taki ciężar wpływa na stan psychiczny malucha. Konsekwencją może być przemęczenie, a nawet niechęć do szkoły - mówi dr Mariusz Pytlasiński, ortopeda.

Zazwyczaj wada kręgosłupa rozwija się przez długi czas. Na stan zdrowotny może więc mieć wpływ wiele innych rzeczy, nie tylko ciężkie książki. Jednak naukowcy udowodnili bezsprzecznie, że ciężki tornister albo - co gorsza - torba na jedno ramię prowadzą do wad kręgosłupa.

Tak wyglądały przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego

Tak wyglądały przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego


Minister Hall zaproponowała, żeby podręczniki zostawiać w szkole. Rozwiązanie niemalże idealne, gdyby nie fakt, że nie wszystkie wrocławskie szkoły są przekonane do reformy.

- Nasza szkoła jest przygotowana na zmiany. Już uprzedziłem nauczycielki, że trzeba zwolnić miejsce w szafkach. Mało tego, ta zmiana obowiązywać ma nie tylko w pierwszych klasach, ale też drugich i trzecich - mówi Andrzej Dźwigała, dyrektor szkoły nr 50 przy ulicy Obornickiej.

Andrzej Dźwigała jest pozytywnie nastawiony do reformy. Przekonuje, że wszystko zależy od tego, jak sprawdzi się w praktyce. - Na razie i tak ze szkół wychodzą omnibusy. Niemcy są za nami daleko w tyle. Oni ukierunkowują swoich uczniów dopiero po klasie czwartej, my od początku nauczania - twierdzi.

Nie jest za to przekonany do wspólnej nauki sześcio- i siedmiolatków. - To ogromna różnica emocjonalna. Ale spróbujemy - dodaje.

- Większy sens miałoby wprowadzenie tej ustawy od klas zerowych, bo siedmiolatki są teraz poszkodowane. Do szkoły przyszły już z pewnymi umiejętnościami. Teraz  muszą dostosować się do młodszych dzieci (sześciolatków urodzonych w pierwszym półroczu - przyp. red.). Nasza szkoła jest przystosowana do dzieci w wieku sześciu lat, bo od dawna mamy oddział zerowy - mówi z kolei Jolanta Nawarecka, wicedyrektor szkoły nr 71 na Podwalu - Jako wicedyrektor szkoły nie wypada mi krytykować tej reformy, ale wiem, że nauczyciele są zbulwersowani.

Ta sala zapełni się, jak tylko zabrzmi pierwszy dzwonek

Ta sala zapełni się, jak tylko zabrzmi pierwszy dzwonek


Do tej pory w klasach pierwszych uczniowie liczyli w zakresie do stu, teraz do dziesięciu. To cofanie dzieci w rozwoju - komentują nauczyciele.

- Nawet czterolatek potrafi liczyć do dziesięciu! Ja mam w klasie dzieci sześcioletnie, siedmioletnie i jedno ośmioletnie (odroczone). Dopiero w październiku dzieci zaczną poznawać literki. Siedmiolatki są absolutnie poszkodowane. Ja mam teraz pracować właściwie jako przedszkolanka, mam bawić się z tymi dziećmi, gdy nie mam ich gdzie posadzić. Nie mam miejsca w klasie nawet na jakiś dywanik. Ta reforma jest w ogóle nieprzygotowana - denerwuje się Barbara Lach, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 71.

Reforma wywołała burzę wśród rodziców, nauczycieli, dyrektorów, a nawet przedstawicieli środowisk akademickich. Jedynie niczego nieświadome dzieci, których ta dyskusja dotyczy, zostały pozostawione jak zwykle bez prawa głosu. A to one mogą najbardziej stracić na reformie.


Rozmawiamy z dr hab. Bogusławem Paziem z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego

Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć protest Ratuj Malucha?

Powody, dla których poparłem protest są następujące: Po pierwsze, szkoły są całkowicie nieprzygotowane na przyjęcie pięciolatków. Mamy bowiem do czynienia z całkowitym nieprzygotowaniem odpowiednich kadr pedagogicznych do pracy z pięciolatkami. Jeśli chodzi o same budynki szkolne, to powinny one posiadać, jak ma to miejsce na Zachodzie, odpowiednie - przeznaczone dla dzieci pięcioletnich -  klasy. Po drugie, już obecni sześciolatkowie, jak moja córka, w zerówce opanowują dokładnie ten sam materiał, który ja miałem w pierwszej klasie: m.in. nauka czytania, pisania i liczenia. Nie ma więc żadnych powodów, aby okres edukacji przyspieszać, gdyż nie ma żadnych dowodów na to, że pięciolatek jest w stanie w takiej samej mierze opanować sztukę pisania, liczenia, czytania jak sześciolatek. Zresztą: po co miałby to czynić? Po trzecie, już przy dotychczasowych tzw. reformach szkół poziom kształcenia ogólnie dramatycznie spada, co mogę potwierdzić, jako nauczyciel akademicki: dramatycznie niski poziom wiedzy historycznej (o innej nie będę wspominać) i ortografii (sic!) to coraz częściej codzienność wśród absolwentów szkół średnich ostatnich lat.

Reforma nie jest zgodna z konstytucją?
Moim zdaniem należałoby się nad tym głęboko zastanowić, albowiem urzędnicy państwowi, nie pytając o zdanie rodziców, wbrew ich woli zmuszają ich do posłania dzieci o rok wcześniej do szkoły, przez co zmniejszają możliwości wychowywania dzieci przez rodziców. To typowa praktyka państwa totalitarnego, którego utopijny model opisał Plato w dziele "Państwo". Cała sprawa sprowadzała się do tego, aby odebrać możliwe szybko dzieci od rodziców i wychowywać anonimowo przez państwo. Warto zwrócić uwagę, że na takim modelu opierał się w XX wieku Związek Sowiecki i III Rzesza. W pełni model, do którego - chyba - zmierza minister Hall, udało się zrealizować w Korei Północnej, w której dzieci mają kontakt z rodzicami tylko w weekendy (zob. północnokoreański film „Defilada”).

Ale podobno zmierzamy w stronę Zachodu, który wprowadził obniżenie wieku szkolnego daleko przed nami.
Minister Hall powinna się pochylić na wynikami badań, które mówią o tym, że jedynie kilka procent rodziców w naszym kraju pozytywnie odpowiedziało na jej apel o posyłanie pięciolatków do szkoły. Ten wynik nie wymaga komentarze i uprawnia do tego, aby oczekiwać dymisji od obecnej minister i jej współpracowników. Zresztą, państwo nie dysponuje środkami finansowymi na zaadoptowanie klas do nauczania pięciolatków. Przewidziane przed kryzysem dwa tysiące na szkołę nie wystarcza nawet na zakup farb, nie mówiąc o robociźnie, zakupie mebli zabawek, etc. Ta „reforma” zakłada ponadto już w punkcie wyjścia radykalne zaniżenie poziomu, gdyż w stosunku  do standardowego wymogu parudziesięciu punktów przyjętych na Zachodzie wobec uczniów w klasach 1-3, nasze ministerstwo ogranicza się zaledwie do kilku…!

Podręczniki są coraz droższe, jednak ministerstwo zdaje się nie dostrzegać problemu, zrzucając go na wydawców. Co można w tej sprawie zrobić?
Minister Hall powinna zacząć reprezentować interesy dzieci i rodziców, a nie dbać o zyski wydawnictw podręczników. Dlatego zamiast kupowania za pieniądze podatnika podręczników czy dofinansowania ich zakupu, powinna wymusić na wydawcach obniżenie ich ceny przez wydawców! Sposób na to jest prosty: wystarczy zorganizować w szkołach przetargi z udziałem rodziców i dyrekcji na zakup książek oraz wprowadzić zasadę: jeden podręcznik na minimum trzy lata. W ten sposób uczniowie będą mogli odsprzedawać swoje podręczniki na końcu roku uczniom klas młodszych, a od uczniów klas starszych będą odkupywać po niższej cenie, w stosunku do nowych, potrzebne im w następnej klasie podręczniki. Ważna wychowawczo jest tu też motywacja do szanowania użytkowanych podręczników, bo dzięki temu będą mogli sprzedać je za wyższą cenę. Korzyści z takiej sytuacji dla rodziców nie ma chyba sensu dowodzić.

Czy ta reforma jest w ogóle konieczna? Po co została wprowadzona?
Ta anty-reforma, którą wprowadza obecna ekipa „ministry” Hall ma tylko jedno uzasadnienie i jest to uzasadnienie polityczne: obecnie mamy niż demograficzny, który wymusza liczne zwolnienia w szkolnictwie. To musi doprowadzić do protestów osób zwalnianych. Aby temu zapobiec, postanowiono zwiększyć liczbę uczniów szkołach poprzez obniżenie wieku nauczania w szkołach.


dr hab. Bogusław Paź poparł akcję "Ratuj Maluchy". Sam ma siedmioletnią córkę, która zna już podstawy łaciny.

Czytaj też:

ZAPRASZAMY!

PHOTO DAY 5.0 - 5 WRZEŚNIA, STARA PIEKARNIA MAMUT PRZY UL. SIENKIEWICZA
od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto