Wybraliśmy się w trójkę - Kasia Kroczak (z kubkami smakowymi), Tomek Hołod (z aparatem i kubkami smakowymi) oraz ja, piszący te słowa (też z kubkami).
Od razu zdradzę, że zatrzymywaliśmy się tylko przy stoiskach z jedzeniem. A trochę ich było, skoro wiotka jak trzcinka Kasia "pękła" już przy piątym, z crepami. Wybraliśmy jeden naleśnik, bo był wielki, nadziany szynką, mozzarellą i sosem czosnkowym. Zaskoczył nas ich autor, który jeździ po Polsce ze swoim przysmakiem i bywał na podobnych jarmarkach w innych dużych miastach, ale wrocławska impreza podoba mu się najbardziej, bo - jak mówi - jest świetnie zorganizowana. Też odnieśliśmy takie wrażenie, przymykając oczy na kiczowate oferty dla dzieci.
Kasia doszła do siebie po góralskiej herbacie, choć ta była góralska tylko z nazwy. Mnie absolutnie zachwyciły wędliny z malutkiej masarni w Pomarzanowicach koło Pobilska. Kiełbasy, wspaniale uwędzona szynka, nie napompowana wodą z jakimś chemicznym utrwalaczem, to po prostu niebo w gębie. Takich wędlin nie dostaniecie w żadnym super-, hipermarkecie. Próbowaliśmy też pysznych serów z koziego i krowiego mleka z Austrii. Napiszmy, że "maleńki" krążek ementalera waży tylko… 30 kg.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?