Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sikorowska i Kroke rzucili publikę Impartu na kolana [foto]

Marek Ciechowski
Marek Ciechowski
Maja Sikorowska, córka lidera grupy Pod Budą 15 marca zaśpiewała we Wrocławiu pełne namiętności greckie pieśni. Na scenie towarzyszył jej zespół Kroke.

Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze.


Maja Sikorowska
– córka słynnego ojca Andrzeja? Nie, to samodzielna, ukształtowana już artystka, która w swojej twórczości odeszła już daleko od stylu zespołu Pod Budą. Pierwsze płyty, na których śpiewała razem ze swoim ojcem, zawierały ballady i poezję charakterystyczne dla grupy Andrzeja Sikorowskiego. Projekt realizowany wspólnie z Kroke stanowi całkowitą odmianę – zarówno dla Mai, jak i dla zespołu.

Kroke zaczynało od muzyki typowo klezmerskiej, podążając w kierunku jazzu, orientu, nurtu bałkańskiego. O różnorodności ich zainteresowań świadczą koncerty z Nigelem Kennedym, Edytą Geppert czy Diego Galazem.

Podczas koncertu w Imparcie zespół występował w rozszerzonym składzie: Jerzy Bawół (akordeon), Tomasz Kukurba (altówka) i Tomasz Lato (kontrabas) oraz gościnnie Sławek Berny (perkusja). Główną część programu stanowiły pieśni greckie śpiewane przez Maję Sikorowską. Większości z nas muzyka grecka kojarzy się z twórczością Eleni i zespołu Prometheus, z lekkimi piosenkami, gitarami i bouzouki. Tymczasem utwory śpiewane przez Maję są zupełnie inne, gorzkie, pełne miłości, rozpaczy, nienawiści i wirtuozerii wokalnej.

Śpiew Sikorowskiej, połączony z nietypowymi dla muzyki grackiej partiami kontrabasu czy akordeonu, brzmiał cudownie i rzucił wrocławską publikę na kolana (o ile ktoś miał na to miejsce pomiędzy ciasnymi rzędami siedzeń w Imparcie).

Zazwyczaj podczas koncertów Kroke wszyscy - mimo woli lub zgodnie ze swoją wolą - wprawiają swe ciała w ruch w rytm magicznego kontrabasu, przedziwnego brzmienia altówki czy natrętnego akordeonu. Na koncercie we Wrocławiu nic takiego się nie działo – statyka sali pozostała niezachwiana. Nie wiem, może powodem była odmienna muzyka od tej, którą zazwyczaj prezentuje na koncertach Kroke. A może niesprzyjająca tańcom sala Impartu lub publiczność, która ewidentnie gorzej reagowała na solowe poczynania muzyków zespołu niż na śpiew Mai Sikorowskiej...

Dla mnie wtorkowy koncert był prawdziwym wydarzeniem muzycznym, wartym poświęcenia na to więcej niż półtorej godziny.


Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto