Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puchar Davisa Wrocław: Janowicz vs. Kavcic [zdjęcia]

oski92
oski92
1 lutego w Hali Stulecia zwyciężali Janowicz i Kubot. Zobacz materiał użytkowników MM Wrocław.

Po piątkowych dwóch singlach polscy tenisiści objęli prowadzenie 2:0 w meczu i od awansu do kolejnej rundy dzieli ich tylko jeden punkt, który już w sobotę spróbuje wywalczyć nasz najlepszy debel – Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

Na wstępie warto jednak dodać, iż takich tłumów w Polsce na Pucharze Davisa jeszcze chyba nie było. Hala Stulecia wypełniła się prawie po brzegi, co bardzo ucieszyło naszych tenisistów. – Jestem w szoku, a jednocześnie bardzo szczęśliwy, że przyszło tyle ludzi. Fajnie, iż taka dyscyplina jak tenis się u nas rozwija, a na meczu panuje taka atmosfera – powiedział na konferencji Jerzy Janowicz. – Słowenia to trudny rywal, a dla takich kibiców naprawdę warto walczyć o każdą piłkę, każdy punkt, gdyż nie chcesz ich zawieść – dodał.

Publiczność wspaniale przyjęła gości – drużynę ze Słowenii prowadzoną przez Blaza Trupeja.

Na pierwszy ogień wyszedł właśnie wcześniej wspomniany Janowicz. Jego rywalem była druga rakieta Słowenii Blaz Kavcic. Pierwotnie popularny „Jerzyk” miał walczyć z innym reprezentantem gości – Aljazem Bedene, jednak plany 79. rakiety świata naszych przeciwników pokrzyżowała kontuzja nadgarstka.

Zobacz zdjęcia z meczu Janiowicz vs. Kavacic

Polak spotkanie zaczął fantastycznie, regularnie serwując ponad 205 km/h. Po trzech gemach wygrywał już 3:0, przełamując raz rywala. W kolejnych gemach Janowicz ponownie wygrał gema przy podaniu Kavcica, jednak tym samym odpowiedział reprezentant Słowenii. Ostatecznie pierwszy set padł łupem tenisisty z Łodzi 6:3.

Druga odsłona była bardzo podobna do pierwszej. Serwis „Jerzyka” osiągnął prędkość nawet 240 km/h! Słoweniec co prawda w tej partii postawił nieco większy opór, ale było to za mało na świetnie dysponowanego Janowicza.

Reprezentant Polski ponownie wygrał 6:3 i był na dobrej drodze do końcowego zwycięstwa. Warto jednak zaznaczyć, iż w tym secie pierwszy tenisista naszego kraju wiele razy wyrażał swoją dezaprobatę wobec decyzji chorwackiej sędziny.

Po jednym z takich zachowań miała miejsce bardzo zabawna sytuacja, a mianowicie ktoś z trybun głośno krzyknął:
– How many times?! – nawiązując w ten sposób do sytuacji meczowej z II rundy Australian Open, gdy Janowicz grał z Somdevem Devvarmanem i wiele razy wyrażał swoje niezadowolenie z decyzji sędziów.

Trzeci set był niezwykle wyrównany, obaj tenisiści regularnie wygrywali swoje podania, a sam Janowicz, który wydawał się lekko zdenerwowany miał duże problemy z Blazem Kavcicem. O zwycięstwie zdecydował dwunasty gem, w którym Polak przełamał przeciwnika, wygrywając partię 7:5, a w całym meczu triumfując 3:0.

Kontrowersyjna była jednak ostatnia piłka w meczu. Po długiej wymianie sędzia liniowy wywołał aut, ale prowadząca to spotkanie go poprawiła twierdząc, że piłka była dobra. W tej sytuacji zakończył się mecz.

Oburzony Kavcic twierdził, że najpierw został wywołany aut, więc zasugerował się tym i zepsuł piłkę. Po spotkaniu Słoweniec jeszcze protestował, jednak na nic się to zdało – To był ewidentny błąd. Szkoda, że w taki sposób zakończył się mecz, gdyż powinniśmy powtórzyć tą wymianę – tłumaczył się na pomeczowej konferencji.

Janowicz, pomimo tego, iż nie stracił żadnego seta nie był zadowolony ze swojej gry – Było gorąco, a ja za bardzo nie czułem dziś piłki. Na szczęście w tenisie nie ma not za styl. Najważniejsze jest zwycięstwo i to, że objęliśmy prowadzenie w meczu. Mam nadzieję, że odciążyłem w ten sposób Kubota – powiedział na konferencji Polak.

Kolejnym naszym zawodnikiem, który zaprezentował się tak licznie zgromadzonej wrocławskiej publiczności był urodzony w Bolesławcu, Łukasz Kubot, który na co dzień reprezentuje barwy KKT Wrocław. Mierzył się on z pierwszą rakietą Słowenii – Gregą Zemlja, który w rankingu ATP jest o 18 miejsc przed Polakiem. Jednak jak się później okazało rankingi nie grają i czasem mogą się mylić.

Kubot od początku dyktował warunki, szybko objął prowadzenie, przełamując raz rywala i odskoczył na 4:1. Zemlja miał ogromne kłopoty z odbiorem serwisu Polaka, sam popełniając wiele niewymuszonych błędów i grając strasznie nerwowo. Set zakończył się zwycięstwem Łukasza 6:3.

W drugiej partii Polak utrzymał wielką formę z pierwszego seta, mając pod kontrolą całe spotkanie. Do kapitalnego serwisu, który osiągał prędkość nawet 228 km/h(!) dorzucił znakomite returny, które wyraźnie zaskoczyły rywala i pozwoliły na przełamanie jego podania już w trzecim gemie.

Reprezentant KKT Wrocław grał bardzo odważnie i nie wahał się w kluczowych momentach podbiegać do siatki i grać woleje czy też stop woleje. W tej odsłonie ponownie górą był Kubot, wygrywając ją 6:2.

Trzeci set to już koncert, show i geniusz polskiego tenisisty. Najbardziej doświadczony zawodnik naszego kraju nie pozwolił Zemlji na wygranie chociażby jednego gema! Wygrał 6:0, a w całym spotkaniu podobnie jak Janowicz nie stracił żadnego seta. Łukasz Kubot zaprezentował widzom tenis na najwyższym poziomie, zdobywając drugi punkt dla naszej reprezentacji i stawiając ją w świetnej sytuacji przed sobotnim pojedynkiem deblowym.

– Łukasz rozegrał doskonały mecz, gratuluję, gdyż był absolutnie poza moim zasięgiem. – komplementował Polaka na konferencji Grega Zemlja. – Jeszcze nie do końca doszedłem do siebie po chorobie, którą złapałem w Australii, dlatego też daleki jestem od formy sprzed roku – tłumaczył się Słoweniec z porażki.

Łukasz Kubot przyznał, że pomimo zwycięstwa Janowicza nie stracił motywacji i wyszedł mocno skoncentrowany na pojedynek z najlepsza rakietą gości – Nie miałem nic do stracenia, zagrałem fajny tenis. Dobrze, że Jurek rozpoczął od zwycięstwa, gdyż miałem taki handicap wychodząc na ten mecz, jednak już po Australian Open w myślach tkwił mi tylko pojedynek w Davis Cup. Teraz deblistom na pewno będzie się grało przy tym wyniku dużo lepiej. – powiedział na konferencji pomeczowej Polak.

Polacy prowadzą ze Słoweńcami 2:0 i już w sobotę mogą cieszyć się z awansu do II rundy, jeżeli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski poradzą sobie z parą Kavcic/Zemlja. Sporym atutem dla naszych reprezentantów będzie fakt, iż debel słoweński nie gra na co dzień razem w grze podwójnej.

Początek meczu od godziny 14. Bezpośrednią transmisje z tego spotkania przeprowadzi Canal + Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto