- Sprawdzamy, kto zawinił, a dokładnie, czy widzowie nie zostali przez zaniechanie lub niedopełnienie przez kogoś obowiązków narażeni na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grożą za to trzy lata więzienia - mówi Małgorzata Klaus z wrocławskiej prokuratury. - Sprawdzimy zarówno osoby z Urzędu Miasta, które za organizację imprezy były odpowiedzialne, jak i firmę, którą miasto wynajęło do pokazów - dodaje.
Prokuratorzy przyjrzą się między innymi umowie między miastem a wynajętą do pokazu firmą. Sprawdzą, czy wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa przy Hali Stulecia zostały zapewnione.
- Pokaz był zabezpieczony, jak trzeba. Była policja i straż miejska wyszkolona w udzielaniu pierwszej pomocy. Dodatkowo w okolicy jest szpital - tłumaczy Paweł Czuma z wrocławskiego Urzędu Miejskiego. - Poza tym za pokaz fajerwerków odpowiedzialna była wynajęta przez nas specjalistyczna firma, która była ubezpieczona i to ona w razie czego za wszystko odpowiada - podkreśla.
Przypomnijmy: 4 czerwca podczas pokazu multimedialnej fontanny od wystrzałów fajerwerków niegroźnie ranne zostały dwie osoby. Karetki pogotowia na miejscu nie było, ponieważ miasto nie zgłosiło tego wydarzenia jako imprezy masowej. Na pokaz przyszło ok. 30 tys. osób.
Zobacz też:
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
