Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kora "Ping Pong" - recenzja płyty

Damian Marciniak
Okładka płyty Kory "Ping Pong"
Okładka płyty Kory "Ping Pong"
Kora po siedmiu latach przerwy powraca! Z wielką klasą. Nagrała album wybitnie rockowy, okraszony świeżym brzmieniem i szczyptą dobrego smaku.

Znaki szczególne to ostatni album Kory (jeszcze pod szyldem Maanamu) z prawdziwego zdarzenia. Nie został on najlepiej przyjęty przez krytyków i fanów, co skutkowało zawieszeniem działalności zespołu.

Po siedmiu latach Kora powróciła z zupełnie nową płytą, zatytułowaną Ping Pong. Trudno w to uwierzyć, ale to dopiero jej pierwszy solowy projekt po rozpadzie Maanamu. Zawiera on dziesięć premierowych kompozycji, utrzymanych w rockowej stylistyce. Płyta do złudzenia przypomina najlepsze czasy Maanamu. Jest dynamiczna, momentami zadziorna, ale co najważniejsze - nie jest wtórna. Kompozycje na płycie są proste, energiczne i melodyjne.

Jeśli chodzi o zawartość płyty, to zachwyciły mnie przebojowe numery: Jak narkotyk, Nie jestem biała i nie jestem czarna oraz singlowy Ping Pong, które brzmią bardzo rockowo. Na pewno idealnie sprawdzą się na koncertach. Nie można przejść obojętnie również obok smutnej i klimatycznej ballady Strefa ciszy, która dla mnie jest numerem jeden na płycie. Za warstwę tekstową na wyróżnienie zasługują także Przepis na szczęście i Jedno słowo wszystko zmienia.

Na uwagę zasługuje świetne brzmienie płyty, dopracowane niemal do perfekcji. Nie ma co się dziwić, gdyż za produkcję dźwięku odpowiadał Rafał Paczkowski.

Tekstom Kory niewiele można zarzucić. Są inteligentne, w większości przemyślane, momentami dość trudne w odbiorze. W charakterystyczny dla siebie sposób wokalistka bawi się słowem, opowiadając swoje historie. Drażni trochę nadmiar powtórzeń i rymów, tak jakby chwilami brakowało Korze pomysłu na dopieszczenie swoich tekstów. To w zasadzie jedyny mały minus, który dostrzegam na tym albumie.

"Ping Pong" to pierwsza solowa płyta Kory, która po siedmiu latach przerwy powraca z wielką klasą. Nagrała album wybitnie rockowy, okraszony świeżym brzmieniem i szczyptą dobrego smaku. Na taki powrót Kory warto było czekać.
Wokalnie również Kora daje radę. Śpiewa dojrzale, prezentując wszystkie swoje walory. Raz jej głos jest subtelny i delikatny, by zaraz pokazać rockowy "pazur".

Ping Pong to dobry, równy i ambitny album, na którym Kora przeżywa swoją drugą młodość. Czuć na nim świeżość i radość z grania, których tak mało na polskiej scenie muzycznej. Polecam!

Podzielacie opinię autora recenzji płyty Kory "Ping Pong"? KOMENTUJCIE!
Czekamy też na Wasze recenzje płyt, filmów i książek. Nadsyłajcie je na: [email protected]. Wszystkie opublikujemy na łamach serwisu.

Informacje o zbliżających się koncertach znajdziecie zawsze w naszym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kora "Ping Pong" - recenzja płyty - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto