Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaki jest zapach Wrocławia

Hanna Wieczorek
Mikołaj Nowacki
Nosy są różne - duże jak u Cyrana de Bergerac, zadarte jak u Kościuszki, rzymskie, pękate, długie, krótkie i spuszczone na kwintę... Ale bez względu na ich rozmiar i kształt, kiedy wciągniemy powietrze, czujemy różne zapachy

I nawet z zamkniętymi oczami potrafimy rozpoznać, kto się do nas zbliża, czy miejsce, w którym się znajdujemy. A więc zamknijmy oczy i sprawdźmy, jak pachnie Wrocław.
Izabella Skrybant z Tercetu Egzotycznego nie zastanawia się ani chwili. Wrocław pachnie dla niej wiosną, bzami i magnoliami.
- Kiedy byłam za granicą i tęskniłam za Wrocławiem, zawsze przychodził mi na myśl zapach wiosny - wspomina. - Kojarzący się z lekkością i szczęściem. A dlaczego magnolie? Bo w mojej najbliższej okolicy jest ich dużo, choćby za płotem u sąsiadów. I w pobliskim, bardzo pięknym parku Południowym.

Maria, studentka Wydziału Nauk Społecznych, wzdycha: - To trudne pytanie, bo Wrocław nie ma jednego zapachu. Każde miejsce inaczej pachnie. Zoo zawsze będzie miało dla mnie zapach prażonej kukurydzy i waty cukrowej, park Szczytnicki rododendronów i azalii, moja ulica - Odry, Rynek zaś świątecznego jarmarku. A poza tym wszędzie czuć zapach historii - uśmiecha się.
Stanisław Szelc z kabaretu Elita uprzedza od razu, że nie może zamknąć oczu, ponieważ właśnie jedzie samochodem. Ale nie ma żadnych problemów z odpowiedzią na pytanie o zapach Wrocławia.
- Niestety, to smród spalin - mówi. - Mieszkam w samym centrum, tu nie ma zieleni, jest za to mnóstwo aut. Jako że miasto nie buduje parkingów, to samochody stoją wszędzie. Całe dzieciństwo spędziłem na Oporowie, który pachniał. Pachniał młodością, oprócz tygodni, kiedy trwała kampania cukrownicza i Ślęzą płynęła melasa. Wtedy śmierdziało na całym osiedlu.
Barbara Zdrojewska, wrocławska radna, nie ma wątpliwości, że zapachem firmowym stolicy Dolnego Śląska jest aromat kwitnących magnolii.
- Nie wszędzie w Polsce można je hodować, a we Wrocławiu jest ich prawdziwe zatrzęsienie - opowiada. - To piękne drzewa, nawet jesienią i zimą, kiedy nie mają liści. Ich gałęzie są widowiskowo poskręcane... Mam w ogrodzie trzy magnolie, każda jest trochę inna. Najbardziej lubię te klasyczne, o dużych pąkach i kwiatach.

Bohdan Aniszczyk, nieprzerwanie od 1990 roku zasiadający we wrocławskiej radzie miejskiej, zwierza się, że z zapachami Wrocławia miał zawsze problem. Bo co prawda park Szczyt-nicki, po którym często spaceruje, wspaniale pachnie (wiosną azaliami, jesienią liśćmi leżącymi na ścieżkach i trawnikach), ale już parę metrów dalej - przy zoo - powraca do niego zapach padliny.
- Tam już nie śmierdzi, ale przez całe lata przy wybiegu dla kotów stała lodówka, w której przechowywano padlinę dla tygrysów, lwów i innych drapieżników - wspomina. - Pamiętam, że kilkanaście lat temu, kiedy robiło się zimno, nad plac Grunwaldzki napływał nieprzyjemny, ostry odór. Długo nie wiedziałem, co to jest, aż w końcu ktoś mi powiedział, że to smród chemikaliów, bodajże z Chemitexu (raczej Superfosfatu - przyp. autorki) na Psim Polu. Dziwne, że czuć je było tylko zimą...

Beacie Urbanowicz, plastykowi miejskiemu, Wrocław kojarzy się z zapachem wody: rzeki i letniego deszczu.
- Może dlatego, że u nas jest mokro, choć ostatnie lata były raczej suche - uśmiecha się. - Dla mnie Wrocław ma zapach rozgrzanej kostki brukowej, z której paruje woda po letniej ulewie, fontanny w Rynku, stawów w parku Szczytnickim i mokrej łąki nad Odrą.

Dla Juliusza Woźnego z Ośrodka Pamięć i Przyszłość zapach Wrocławia to zapach lekko butwiejących liści w lesie bukowym. Ale jeśli wybierzemy się na ulicę Świętego Mikołaja, to będziemy oddychać powietrzem przesyconym aromatem suszonych ziół.

Może dlatego, że w pobliżu jest Herbapol? - zastanawia się. - Ale nie zawsze tak było. Pamiętam lata, kiedy zimą Wrocław spowijał ciężki zapach czarnego dymu z domów opalanych węglem i koksem. Kiedy wyjechałem do Akwizgranu na saksy, byłem zachwycony, ponieważ w środku miasta pachniało tam czekoladą i galaretką. Akwizgran zapach ten zawdzięczał fabryce czekolady van Houtena. Myślałem wtedy, że nie obraziłbym się, gdyby i Wrocław tak słodko pachniał.

Grażyna, młoda prawniczka z Wielkiej Wyspy, nie może się zdecydować. Centrum Wrocławia ma dla niej duszny zapach betonu. A Wielka Wyspa? Wiosną świeży zapach ziemi, latem wciskający się wszędzie zapach grillowanego mięsa (na szczęście tegoroczne wakacje były raczej chłodne i ogrodowych imprez u sąsiadów nie było zbyt wiele), jesień to niezbyt miły smród palonych wszędzie naokoło liści.

- Nawet nie denerwuję się na sąsiadów, chyba że do ogniska wrzucają też śmieci i plastiki - wzdycha. - Bo co mamy robić z liśćmi? Do kubłów ich nie wyrzucimy, nawet jeśli upcha się je do worków i zostawi obok śmietników, to śmieciarka ich nie zabierze, ponieważ nie są odpadami komunalnymi. Jak ktoś ma w ogródku stary dąb, to ze trzy kamazy tych liści się uzbiera. I możemy udawać, że to problem właściciela ogródka, ale wiadomo, że nikt sobie sam z tym nie poradzi. A miasto ma tylko jedno rozwiązanie: wysyłać strażników miejskich, żeby karali ludzi.
Janowi Waszkiewiczowi, pierwszemu marszałkowi województwa dolnośląskiego, Wrocław kojarzy się z zapachem jesiennych, opadłych, butwiejących liści zaścielających chodniki, skwery i parkowe aleje.
Może dlatego, że kiedy przyjechałem tutaj w 1949 roku z Kielc - jako niespełna pięcioletni szkrab - były najbliżej mojego nosa - opowiada. - Przez całe życie kręcę się w okolicach parku Szczytnickiego, siłą rzeczy ten zapach musiał zapaść mi w pamięć.
Wanda Ziembicka, dziennikarka telewizyjna, bez zastanowienia odpowiada, że Wrocław pachnie wodą, a właściwie rzeką. Rano, kiedy wychodzi na balkon, czuje orzeźwiający wiatr wiejący znad wody.

To zapach nabrzeża Odry, mokrego mostu - mówi. - Różni się od morskiej bryzy, bo morze pachnie rybami i solą. W grudniu, kiedy zbliża się Boże Narodzenie, przypominam sobie specyficzny zapach tych świąt: cała kamienica (przy ul. św. Mikołaja, nad zakładem artystycznego cerowania) pachniała żywymi choinkami i pastą do podłóg. Sprzedawano ją w takich dużych puszkach, miała czerwony, a właściwie buraczkowy kolor.
Jak więc pachnie Wrocław? Hmm. Wygląda na to, że każdemu inaczej.

***
A z jakim zapachem Państwu kojarzy się Wrocław? Czekamy na Państwa wspomnienia: [email protected]

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto