Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Groźne maszyny

Paweł Pardela
(WROCŁAW) Do poważnego wypadku doszło w czwartek około godz. 16.00. Operator spychacza ,jadąc ul. Zielińskiego, prawdopodobnie nie zauważył taksówkarza stojącego przy samochodzie od strony ulicy. Potrącił go. Józef L.

(WROCŁAW) Do poważnego wypadku doszło w czwartek około godz. 16.00. Operator spychacza ,jadąc ul. Zielińskiego, prawdopodobnie nie zauważył taksówkarza stojącego przy samochodzie od strony ulicy. Potrącił go.
Józef L. trafił do szpitala. Po kilkugodzinnej operacji okazało się, że lewa noga poszkodowanego jest złamana w kilku miejscach. Na rany na dłoniach i w okolicach prawej łydki lekarze musieli założyć szwy.
- Nie wiem, jak mogło do tego dojść. Stałem przy samochodzie kolegi zaglądając do środka. Oglądałem jego komputer. Wtedy spychacz mnie zahaczył - opowiada poszkodowany. - Nie wiem dlaczego przejeżdżał tak blisko. Ulica w tym miejscu jest przecież dość szeroka. Nie przypuszczałem, że coś takiego może się zdarzyć tu, gdzie stoję od wielu lat.
Nic nie zauważył
Kierowca spychacza nawet nie zauważył całego zajścia. Dopiero inni taksówkarze zatrzymali pojazd z nieuważnym kierowcą przed przejściem dla pieszych. - To niewiarygodne, żeby tak jeździć. Nawet jeśli nasz kolega nie powinien był stać przy samochodzie od strony jezdni, to nic nie usprawiedliwia totalnego braku uwagi i nieostrożności kierowcy pojazdu. Czegoś podobnego można by się spodziewać gdzieś na jakiejś budowie, ale tu na postoju taksówek? Nie pojmuję - twierdzi świadek wypadku.
Człowiek potrącony przez spychacz w samym centrum miasta to faktycznie ewenement. Prawdopodobnie do całego zdarzenia wcale by nie doszło, gdyby i kierowca potężnego pojazdu, i taksówkarz zachowali zwykłą ostrożność. Do podobnych wypadków dochodzi jednak bardzo często na terenie robót budowlanych. Tam niejednokrotnie sprawcami tragedii są sami przechodnie.
Pretensje do samego siebie
- Notorycznie łamiemy wszelkie zasady i nakazy - tłumaczy kierownik budowy przy ul. Pułaskiego. - Zwykłego przechodnia nie obchodzą obowiązujące przepisy. Biało czerwoną barierkę można przecież z łatwością przeskoczyć, albo ominąć. Nikt się wtedy nie zastanawia, że wchodzi na teren budowy, gdzie wszyscy pochłonięci są pracą i nie mają czasu na oglądanie się na boki. Tu każdy robi swoje. Jedni operują ciężkim sprzętem budowlanym, inni muszą nadzorować rozładunek. Często taki teren jest nierówny. Idąc na skróty łatwo można zrobić sobie krzywdę. Sam byłem świadkiem takiego wypadku. Starszy pan skracał sobie drogę, wszedł na teren budowy, nie zauważył nierówności, potknął się i złamał nogę. Do kogo mieć wtedy pretensje? Tylko do samego siebie.
Chodzą na skróty
Odwiedziliśmy wczoraj remontowane skrzyżowanie ulic Pułaskiego i Hubskiej. Tylko w ciągu kilkunastu minut naszej obecności przez teren budowy przeszło kilkanaście osób. Żadna z nich nie była jednak pracownikiem firmy remontującej skrzyżowanie.
- Tak jest codziennie, nieważne czy w tym momencie akurat pracuje spychacz, czy koparka - mówi operator dźwigu. - Ludzie chodzą tędy na skróty nie zdając sobie sprawy, że taka wygoda może się dla nich źle skończyć. Nikt nie zwraca uwagi na ustawione barierki i zakazy. Dzieci, młodzież, a zwłaszcza dorośli. Nie pomagają upomnienia, bo i tak robią po swojemu. Kiedyś starszą kobietę kolega uderzył kawałkami gruzu, ale czyja była wina skoro ona maszerowała przez sam środek budowy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto