Prawie dwa miesiące temu portal naszemiasto.pl pisał, że na ul. Czajkowskiego zrywają nawierzchnię i że prace na ulicy skończą się w tym samym tygodniu. Do tej pory ani widać ani słychać nikogo, kto robiłby tam cokolwiek. Ulica wygląda jakby przeleciał przez nią tajfun. Asfalt nie został zerwany całkowicie. Co parę metrów są prawie 10-centymetrowe uskoki, na których jedyne co można to połamać sobie felgi lub w lepszym przypadku uszkodzić oponę.
Drogowcy tłumaczą się złą temperaturą, opadami... Żałosne, bo od czasu kiedy zniszczyli do końca i tak dziurawą już ulicę był tydzień w którym temperatury były cały czas na plusie. Teraz mamy drugi taki tydzień a tam dalej nikogo nie widać. Totalną, według mnie, głupotą było, kiedy w ubiegłym tygodniu przyjechała ekipa "pogromców dziur" i zaczęli w większe trzy z pięćdziesięciu dziur wylewać żwir zmieszany ze smołą. Co lepsze jedna z tych trzech dziur znajdowała się totalnie na poboczu, w miejscu w którym nawet nie ma pieszych, bo nie ma po tamtej stronie chodnika.
Co musi się zdarzyć, żeby po ulicy Czajkowskiego można było przejechać więcej niż 10km/h nie uszkadzając przy tym co dzień swojego zawieszenia?
Kierowca ciężarówki dachował w przydrożnym rowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?