Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dworzec zachodzącego słońca

Mazzini
Mazzini
Tak się składa, że w naszym wakacyjnym cyklu częściej piszemy o tym, co pod niż nad ziemią. Tak będzie i tym razem, bowiem zejdziemy najniżej jak tylko się da. Do podziemi starego Breslau…

Teoretycznie można by stwierdzić, że kierujemy się do nikąd. Bo przecież samo Breslau nie istnieje już 63 lata, a co dopiero jego podziemia. I tak właśnie będzie. Ten artykuł będzie opowieścią o miejscu, które miało nie istnieć. A przynajmniej niektórzy starali się, żeby wymazać je z ludzkiej świadomości. Mowa o podziemiach Dworca Głównego – skarbnicy wiedzy o wrocławskich sprawach zakazanych.

Od dawna Wrocław obiegają sensacyjne doniesienia o sieci tuneli, które rzekomo odchodzą od centrum miasta promieniście w kierunku wszystkich zewnętrznych dzielnic. Raz po raz słyszymy, że ktoś odkrył wejście do tunelu, zawór prowadzący do kanału burzowego czy też fragment niemieckiego pociągu uszkodzonego w czasie nalotu. O tym, że owe tunele istnieją, wiemy wszyscy. Nikt jednak nie zdecydował się na ich eksplorację. W poprzednim ustroju było to nawet zrozumiałe, bowiem władza ludowa nie tykała się niczego, co po Niemcach zostało. Jednak po transformacji lokalne władze miały dobre kilkanaście lat na wyjaśnienie mrocznej przeszłości kolejowej miasta. A nawet powinny to zrobić w celu poprawienia miejskiej infrastruktury i… bezpieczeństwa!

W miejskim archiwum znajduje się wiele relacji dotyczących podziemi dworca. Wiele z nich wzajemnie się wyklucza, aczkolwiek jeden z wątków przewija się niemal we wszystkich wypowiedziach. Chodzi o teorię dotyczącą… dwupoziomowości dworca! Zdaniem historyków pod Dworcem Głównym, z którego wszyscy korzystamy do dziś znajduje się druga, podziemna stacja kolejowa. Wejście do niej miało być bardzo dobrze ukryte, pilnie strzeżone i dostępne tylko wysokim oficerom SS i Gestapo. W czasie II Wojny Światowej miała służyć prawdopodobnie jako stacja wywozowa materiałów zbrojeniowych. Czy to jest w ogóle możliwe? Dziennikarze mmwroclaw.pl szybko znaleźli na to odpowiedź.

Dowodów na potwierdzenie tej teorii jest mnóstwo i co więcej, widać je na każdym kroku. Wielu wrocławian nie zdaje sobie nawet sprawy, że codziennie mija je idąc, a nawet jadąc do szkoły czy pracy. Do dziś na dworcu znajdują się zardzewiałe windy towarowe, oznaczone ponad czterdziestoletnimi tabliczkami „wstęp wzbroniony”. One właśnie mogły służyć za wejście do Breslauer unterirdisch Bahnhof.

Ponadto warto zastanowić się nad przebiegiem samej linii kolejowej. Dawni agenci, którzy przeżyli wojnę, donosili w listach o prawdopodobnym wylocie trasy na Ołtaszynie. Jest to wielce prawdopodobne, bowiem na linii prostej postawionej między tym osiedlem a Dworcem Głównym Niemcy nie postawili ani jednego budynku! Patrząc na ową trasę na mapie miasta, zauważymy tylko tereny zielone i działki. Plac targowy obok dzisiejszej Areny, aleje wzdłuż ul. Borowskiej, lodowisko przy Spiskiej, Park Skowroni, Park Południowy, pętla tramwajowa na Ślężnej, działki od ul. Agrestowej czy wreszcie cały Ołtaszyn i Partynice – to wszystko aż atakuje kolorem zielonym.

Poza tym na terenie tych osiedli znajdują się jednostki wojskowe, w których do 1993 roku stacjonowali radzieccy żołnierze, a wcześniej Niemcy umieścili tu swoje magazyny. Ciekawostką może być też układ kolejowy torów kolejowych, które na całym południowym Wrocławiu wzniesione są na nasypach, a przy Ołtaszynie nagle…zjeżdżają gwałtownie w dół do poziomu ziemi. Przy ul. Agrestowej można zauważyć też odnogę od głównej trakcji prowadzącą w tej chwili… w krzaki, ale dawniej być może do jednostki wojskowej.

Inne dowody znajdują też sami mieszkańcy miasta. Ci z nowo wybudowanych osiedli przy ul. Kukuczki i Wandy Rutkiewicz skarżyli się na smród dochodzący z wału kolejowego. Po ekspertyzie okazało się, że cuchnie ceglany murek u jego podnóży. Murek, który kiedyś ceglaną mógł mieć tylko framugę, a sam być wejściem do podziemi. Hipotezy potwierdza też indykacja na Brochów – dzielnicę kolejową, która mogła być doskonałą bazą przeładunkową.

Relacje donoszą też o świadkach, którzy widzieli samoloty wojskowe produkowane w latach 40-tych na Ołtaszynie, transporty wyjeżdżające spod ziemi w okolicach dzisiejszego Gaju, grupki młodych ludzi nagle pojawiających się w środku nocy na działkach i w parkach.

Prawdopodobnie Niemcy zniszczyli całą tę infrastrukturę, wycofując się z Breslau pod koniec wojny. Wejścia do tuneli znajdujących się w strefie zabudowanej zostały zamurowane, same tunele zaminowane i zalane kanałem retencyjnym z Odry. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że nie wszystko udało się Wehrmachtowi z owych tuneli wywieść. Woda mogła zalać gotowe transporty opancerzone z pociskami, rakietami czy torpedami. Tak więc – drodzy państwo – możemy mieszkać na 63-letniej bombie, która tylko czeka na dobry moment, aby eksplodować.

Wyobraźmy sobie, jak szybko woda zalała drugie „ja” naszego miasta. Bo niemal tak samo szybko przez szklany dach dworca zaszło słońce nad całym wojennym Breslau…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto