- Od wczoraj nikt ich nie widział i nie było z nimi żadnego kontaktu - mówią sąsiedzi zamordowanej rodziny. - Dziś z samego rana z ich mieszkania było słychać bardzo głośną muzykę, dlatego zdecydowaliśmy się wezwać policję - dodają.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, domniemany sprawca zabójstwa na Ślicznej był leczony psychiatrycznie na schizofrenię. Mieszkał w konkubinacie z kobietą i jej dwoma córkami. Niedawno był leczony w psychiatrycznym szpitalu. W poniedziałek wieczorem rodzinę odwiedził jego teść. Nic nie wskazywało na to, że coś się złego dzieje.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że najpierw zginęła 17-letnia dziewczyna. Miała na ciele ślady po ciosach tępym narzędziem w głowę i rany kłute na plecach. Zaraz potem mężczyzna miał zabić też dwa jej koty. Ciało dziewczyny i martwe koty wrzucił do tapczanu. Potem zabił kobietę, a następnie młodszą córkę.
Pan Ryszard, który mieszka w klatce obok twierdzi, że to była rodzina jak tysiące innych. - Oboje pracowali, pan Adam wychodził do pracy około 6 rano, pani Basia około 7, z tego co pamiętam - opowiada pan Ryszard. - Córki jeszcze się uczyły. Nigdy bym nie powiedział, że coś w tej rodzinie może być nie tak - dodaje sąsiad.
Inni sąsiedzi z tej samej klatki opowiadają nam, że kobieta, która została zabita pracowała w placówce przedszkolnej w kuchni, jej mąż najprawdopodobniej zajmował się transportem. Sąsiedzi wątpią, by motywem mogły być tutaj pieniądze. - Raczej dobrze się im powodziło, mieszkanie było zadbane, ostatnio robili nawet większy remont - mówią Władysław Danilczuk, kolejny z sąsiadów.
Krzysztof Zaporowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu informuje, że policja nad ranem otrzymała sygnał, że w jednym z mieszkań, przy ul. Ślicznej jest bardzo głośno i prawdopodobnie toczy się rodzinna awantura. Po przyjeździe policjanci nie mogli dostać się do mieszkania. Wezwano na pomoc strażaków. Kiedy policja w końcu dotarła do mieszkania, mundurowi znaleźli w środku cztery ciała. Wszystko wskazuje na to, że córki (w wieku 15 i 17 lat) oraz żona mężczyzny zostały zabite, a sprawca tragedii sam się powiesił.
- Trzy osoby zostały zabite, a jedna prawdopodobnie popełniła samobójstwo - przyznaje Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. - Nic więcej w tym momencie nie możemy powiedzieć. Na miejscu pracuje prokurator - mówi Zaporowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?