Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czas, kiedy Czarna Śmierć nawiedziła Wrocław [ZAGADKI, SEKRETY]

Juliusz Woźny
W środku Europy, w drugiej połowie XX wieku pojawiła się we Wrocławiu czarna ospa – choroba znana z kart historii lub z opowieści podróżników odwiedzających egotyczne krainy
W środku Europy, w drugiej połowie XX wieku pojawiła się we Wrocławiu czarna ospa – choroba znana z kart historii lub z opowieści podróżników odwiedzających egotyczne krainy Archiwum Gazeta Wrocławska
Dżuma, cholera, czarna ospa – zarazy towarzyszą ludzkości od zarania. Niemal każda generacja musiała stawić czoła jakiejś epidemii. Tymczasem w środku Europy, w drugiej połowie XX wieku pojawiła się we Wrocławiu czarna ospa – choroba znana z kart historii lub z opowieści podróżników odwiedzających egotyczne krainy. Zaszczepiono 2,5 miliona ludzi. Życie w mieście zamarło, pojawiły się ostrzeżenia: „Witamy się bez podawania rąk”. Brzmi znajomo?

W VI wieku naszej ery dżuma zaatakowała w skali wcześniej niespotykanej. W Azji, Afryce i Europie zmarło blisko 100 milionów ludzi. Przerażony bizantyński historyk Prokopiusz z Cezarei pisał: „Cała ludzkość była bliska unicestwienia.”
W XIV wieku nastąpił kolejny potężny atak tej samej choroby. Próbowano radzić sobie z nią na różne sposoby – pojawił się między innymi charakterystyczny strój, jaki przywdziewali medycy. Powłóczyste skórzane lub nasączone olejem szaty okrywały szczelnie całe ciało. Głowę okrywał kapelusz, twarz zasłaniała charakterystyczna maska z „dziobem”, który wypełniano leczniczymi ziołami. Z drugiej strony pojawiły się metody całkiem racjonalne – to wtedy odkryto, że należy stosować kwarantannę. Mimo tych wysiłków zmarło 25 milionów mieszkańców Europy – jedna czwarta całej ludności na kontynencie (niektórzy mówią nawet o 50 milionach ofiar).

Przełom maja i czerwca w roku 1963 był wyjątkowo upalny. Wrocławianie korzystali z pięknej pogody – szykowali się do wakacji. Tymczasem w środku Europy, w drugiej połowie XX wieku pojawiła się we Wrocławiu czarna ospa – choroba znana z kart historii lub z opowieści podróżników odwiedzających egotyczne krainy. Bonifacy Jedynak, podpułkownik służby bezpieczeństwa wyjechał do Azji, najpewniej do Indii, z tajną misją. Miał sfałszowany dowód tożsamości, sfałszowane dokumenty ułatwiające podróż, wśród nich książeczkę zdrowia z kompletem pieczątek, świadczących o przebytych szczepieniach. Jedynak uznał, że w tej sytuacji szczepienia nie będą konieczne... Na przełomie maja i czerwca wrócił do Wrocławia. Z objawami nieznanej tropikalnej choroby zjawiła się w szpitalu MSW. Był leczony na malarię i szybko poczuł się lepiej, po czym wrócił do domu. Niestety, salowa, która sprzątała po nim pokój, nazajutrz zachorowała. Leczono ja na wiatrówkę, kobieta szybko pokonała chorobę, niestety, jej córka Leonia Kowalczyk zaraziła się od matki i zmarła. Lekarze stwierdzili białaczkę o wyjątkowo gwałtownym przebiegu. Był 8 lipca. Wkrótce zmarł syn salowej i leczący go lekarz. Mijały kolejne dni ... Dopiero gdy do szpitala trafił czteroletni chłopiec z objawami ospy wietrznej, lekarze zrozumieli, że sytuacja jest groźna. Dziecko już wcześniej chorowało na wiatrówkę, więc powinno nabyć dożywotnią odporność na tę chorobę. Dopiero 15 lipca lekarz Bogumił Arendzikowski, postawił prawidłową diagnozę. Mimo że sytuacja była jasna, władze działały w sposób niezdecydowany i chaotyczny. Z jednej strony wdrożono masowe szczepienia, z drugiej strony prasowe komunikaty o chorobie były niejednoznaczne. Rozpoczęto wprawdzie tworzenie izolatoriów, jednak sprawa miała charakter polityczny. Średniowieczna zaraza w kraju, w którym budowano najwspanialszy ustrój świata? W dodatku zbliżało się jedno z najważniejszych komunistycznych świąt – 22 lipca, pojawienie się zarazy komplikowało obchody ... Trzeba przyznać, że do szczepienia Dolnoślązaków wzięto się z rozmachem. Zaszczepiono 2,5 miliona ludzi. Życie w mieście zamarło, pojawiły się ostrzeżenia: „Witamy się bez podawania rąk”. Brzmi znajomo? Kwarantannie poddano ponad 1000 osób, u stu zdiagnozowano czarną ospę, siedem osób zmarło. Chorobę udało opanować się w połowie września.
Czy będzie pointa? A pewnie, że będzie. No jak myślisz, drogi Czytelniku – jakie konsekwencje poniósł facet, który doprowadził do śmierci kilku osób, zdezorganizował życie miasta, naraził na ogromne koszty służbę zdrowia? Już odpowiadam – żadne! Pan Jedynak jakby nigdy nic kontynuował karierę, dosłużył się stopnia generała MO i zmarł w roku 2013.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto