Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciało mężczyzny przez kilka dni jeździło na dachu windy

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Makabryczne odkrycie w bloku w Suwałkach. Ciało zmiażdżonego przez windę konserwatora przez kilka dni jeździło na jej dachu.

Makabrycznego odkrycia dokonano w poniedziałek w jednym z bloków komunalnych na osiedlu Północ. Około południa mieszkańcy domu poinformowali administratora, że jedna z wind "ciężko chodzi”. A poza tym w kabinie coś kapie i zaczyna brzydko pachnieć.

– Od wielu lat mamy podpisaną umowę na konserwację wind – wyjaśnia Marian Luto, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych, który administruje blokiem. – Próbowaliśmy więc skontaktować się z fachowcem, by usunął ewentualną usterkę.

Policja i prokuratura na razie milczą

Telefon konserwatora nie odpowiadał, więc urzędnicy sami postanowili sprawdzić, czy awaria jest poważna. Pojechali na miejsce, a gdy oświetlili luk windy latarką, zauważyli... rękę. Zaalarmowali policję.

– Owszem, otrzymaliśmy informację o zgonie mężczyzny, ale nic więcej nie wiem – ucina pytania Krzysztof Kapusta, oficer prasowy suwalskiej komendy. – Postępowanie prowadzi miejscowa prokuratura.

Andrzej Sienkiewicz, szef Prokuratury Rejonowej w Suwałkach także odmawia udzielenia informacji.
– Może policja zna jakieś szczegóły – sugeruje. – My praktycznie nic nie wiemy.

Nikt nie zgłaszał awarii

Nam udało się ustalić, że zmarły miał 61 lat i mieszkał na osiedlu domków jednorodzinnych. Od kilkudziesięciu lat zajmował się konserwacją wind.

– Był dyspozycyjny i bardzo sumienny – mówili wczoraj lokatorzy domu. – Przyjeżdżał na każde wezwanie.

Nie wykluczone, że mężczyzna zmarł w miniony piątek. Od tego dnia bowiem nie było go w domu. Dlaczego znalazł się na windzie, nie wiadomo.

– Nie zgłaszaliśmy żadnej awarii – twierdzi dyr. Luto. – Być może sam chciał wykonać jakieś prace. To był bardzo odpowiedzialny człowiek. Jeśli wiedział, że coś jest nie tak, nie czekał na nasze zlecenie. Po prostu robił to, co do niego należało.

Niewykluczone, że konserwator podczas naprawy windy zasłabł. Z drugiej strony, przy wszelkiego rodzaju pracach zawsze, jak twierdzą lokatorzy domu, blokował urządzenie. Tym razem działało, a drzwi do maszynowni były zamknięte na klucz.

– Z nieba nie spadł, może ktoś go wrzucił do luku – gubią się w domysłach mieszkańcy.

Wczoraj winda w bloku została zamknięta. Będzie nieczynna do czasu wykonania wszystkich niezbędnych dla śledztwa czynności.

Sekcja zwłok konserwatora będzie dokonana najprawdopodobniej 21 września.


Źródło: Makabryczne odkrycie! Winda zmiażdżyła mężczyznę. Wystawała ręka, krew kapała z sufitu Gazeta Współczesna, autor: Wysocka


Złap zestaw Ziaja: Zaproponuj temat
Avant Art Festiwal po raz trzeci [program, bilety]
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław
Photo Day 11.0 w kinie Polonia

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto