Szczerze i każdemu, bez względu na miejsce zamieszkania, polecić mogę najnowszą stołeczną atrakcję. Budynek z zewnątrz nie prezentuje się być może najwspanialej, a fakt, że sama wystawa zajmuje zaledwie 1/3 jego powierzchni, nie wprawia w osłupienie. Ale i tak w Centrum Nauki Kopernik można poczuć się naprawdę niezwykle.
Po pozostawieniu rzeczy w szatni wchodzimy do interaktywnego serca Centrum, które zaczyna się od gigantycznego wahadła Foucaulta. Aby jednak zobaczyć dowód ruchu obrotowego Ziemi trzeba troszkę poczekać. Efekt działania pozostałych eksponatów można natomiast obserwować (a nawet poczuć na sobie) niemal natychmiast. Chyba że akurat trzeba odczekać swoje w kolejce. Ale warto.
Chyba największym powodzeniem cieszy się Latający Dywan. Ten niestety zawodzi, bo poduszka powietrzna uniesie nas zaledwie na kilka centymetrów do góry. Za to niemal dwumetrowe tornado z pewnością przyciągnie naszą uwagę na dłużej. Podobnie wykrywacz kłamstw, grająca harfa bez strun czy sekcja metod szpiegowskich, z podsłuchem włącznie. Na terenie Centrum znajduje się również intymne kino dla dwóch osób oraz wspaniała część wodna.
Jakkolwiek największą frajdę znajdą tu najmłodsi, to chyba nikt z nas nie ma nic przeciwko temu, aby i w sobie znów obudzić na chwilę dziecko. Nic dziwnego zatem, że tylko w trakcie trzech pierwszych dni otwarcia, zniszczeniu uległ prawie co piąty eksponat. Zaś kolejki do Centrum nie kurczą się do dziś.
Chociaż Warszawa ma już jedno interaktywne muzeum – Chopina – to jednak Centrum Nauki Kopernik gwarantuje znacznie większą paletę doświadczeń. A to nie koniec - w przyszłym roku czeka nas otwarcie Planetarium, a także ogrodu na dachu. Ze stolicy Dolnego Śląska warto czasem wybrać się do stolicy kraju.
Czytaj też:
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
