Europejski Kongres Kultury na zdjęciach
Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze. |
Dzień wcześniej mistrz Penderecki stanął do pojedynku z Jonnym Greenwoodem z Radiohead, a na scenie towarzyszył mu znakomity dyrygent Marek Moś. W sobotę doszło do konfrontacji ze specem od elektroniki - Aphex Twinem.
Do wrocławskiej Hali Stulecia przyszły tłumy. Ci, co nie dostali wejściówek, wyczekiwali w kolejce last minute z nadzieją, że ktoś zrezygnuje. Niektórzy się doczekali. Koncert zaczął się z kilkuminutowym opóźnieniem utworem Pendereckiego - „Ofiarom Hiroszimy – tren”. Ta awangardowa kompozycja sprzed pięćdziesięciu lat nie zabrzmiała już tak "kosmicznie" jak w dniu prawykonania. Inna technika akustyczna, telebimy, wizualizacje...
Maestro z mistrzowską precyzją poprowadził Orkiestrę Kameralną Miasta Tychy AUKSO. Światełka halogenowe podkreślały nastrój, a zbliżenia muzyków na telebimach - sposób wydobywania dźwięków. Młoda publiczność nagrodziła Krzysztofa Pendereckiego rzęsistymi brawami.
Nawałnica w Hali Stulecia
Chwilę później rozpoczęło się wykonanie dzieła Aphex Twina „Threnody for the Victims of Hiroshima remix”. Orkiestra włożyła słuchawki i burza dźwięków uderzyła w publiczność, do tego doszły jeszcze lasery omiatające halę. Trójkątne płaszczyzny w różnych kolorach stworzyły niezapomniany obraz, przesycony dźwiękami.
Publiczność oniemiała, pochłonięta wizją artystów. Było to prawykonanie tego utworu. I z pewnością jeszcze o nim usłyszymy. Publiczność Europejskiego Kongresu Kultury doceniła kunszt Aphex Twina.
W kolejnej odsłonie koncertu maestro Penderecki zaprezentował "Kanon", kompozycję z 1962 roku. W odpowiedzi Aphex Twin przedstawił „AFX set” . To całkowicie komputerowo dyrygowana orkiestra wraz z chórem. Zamiast pulpitów - monitory, istotne jest nasilenie dźwięków, prawie jednolitych, monochromatycznych. Do tego światła. Na głównych ekranach wyświetlana była partytura, na bocznych - to, co robią muzycy.
Lasery "cięły" przestrzeń, oślepiając widzów, a natężenie dźwięków wciskało w krzesło. Hala przetrwała tę "nawałnicę" tylko dlatego, że jest po remoncie. Niektórzy zatykali uszy, chroniąc się przed dźwiękami. Inni chłonęli muzykę.
Podczas trzeciego "aktu" mistrz Penderecki poprowadził „Polymorphię” - dzieło z 1961 roku. Niejako w biegu kierownictwo nad orkiestrą przejął Marek Moś. Ubrany na czarno, w chuście na głowie, zaprezentował światowe prawykonanie „Polymorphia Reloaded” Aphex Twina. To było coś pięknego, jak płyta grana w drugą stroną. Po kilku taktach zagubiłem się w tych dźwiękach, światłach, laserach...
Niezapomniane widowisko
Po chwili pojawili się na scenie trzej wielcy: Krzysztof Penderecki, Aphex Twin i dyrygent Marek Moś. Były kwiaty i owacje na stojąco. Rozentuzjazmowana publiczność opuszczała halę zawzięcie dyskutując i wspominając to niezapomniane widowisko.
Na zakończenie wieczoru wiele osób poszło ochłonąć na Pergolę i zobaczyć pokaz fontanny, zaaranżowanej przez Briana Eno. Ładny, wyciszający.
czytaj też:
Jaki alkohol wybierają Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody