Andrzejkowa Filharmonia Uśmiechu zagrała we Wrocławiu [foto]

Kabaretowy prym 30 listopada w Hali Stulecia wiedli Zenon Laskowik, Jacek Fedorowicz i Waldemar Malicki. To nie mógł być zwykły kabaret. Malicki jest przecież mistrzem dowcipów na temat różnic między muzyką klasyczną i rozrywkową, a te za każdym razem ilustruje grając na fortepianie.

Dlaczego muzyka klasyczna jest tak prosta, że kompozytor może operować jedynie ośmioma dźwiękami, gdy tymczasem rozrywkowa charakteryzuje się złożonością - w końcu każdy utwór z gatunku muzyki popularnej jest oparty na jednym tylko dźwięku D? Czemu mężczyźni tak strasznie wstydzą się łysiny, skoro prawdziwy macho to łysy w dresie? Na te i inne pytania można było sobie odpowiedzieć podczas Andrzejkowej Filharmonii Uśmiechu.

Widzowie przekonali się także, z jakich problemów zwierza się swojej seksuolog Zenon Laskowik, a polski korespondent w Czechach śpiewał o legalizacji narkotyków.

Pośród publiczności przeważali ludzie po 50. roku życia. Czasy świetności takich gwiazd polskiego kabaretu, jak Zenon Laskowik czy Jacek Fedorowicz, przypadają na okres ich młodości. Nic więc dziwnego, że andrzejkową zabawę w Hali Stulecia uznali za obowiązkową.

Artyści prosili o spontaniczne reakcje ze strony widzów. Zresztą, nie musieli prosić. To nie telewizja, w której "żeby reakcja mogła okazać się spontaniczna, to musi być wcześniej dobrze przygotowana".

Szkoda tylko, że artyści niepotrzebnie przedłużali spektakl. Wystarczyłoby zakończyć na "Time to Say Goodbye", gdyż każdy następny bis nie dawał już takiej dawki dobrego nastroju jak poprzednie. Mimo wszystko Filharmonii Uśmiechu nie warto przegapić. Kolejna już 26 marca w Warszawie.

Tekst: Kinga Czernichowska
Zdjęcia: Gabriel Szuter

Czytaj też:

• Wrocławski kabaret Chyba wygrał PaKĘ!
• Chyba: jesteśmy zjawiskiem pod czarną płachtą
• Noł Nejm: Nie będziemy robić salt