MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zdegustowany Mahorić

Michał Lizak
Prokom Trefl Sopot - Deichmann Śląsk Wrocław 76:71 Wrocławianie mieli szansę, by jako pierwszy zespół w tym sezonie wygrać ligowe spotkanie z Prokomem Treflem w Sopocie.

Prokom Trefl Sopot - Deichmann Śląsk Wrocław 76:71

Wrocławianie mieli szansę, by jako pierwszy zespół w tym sezonie wygrać ligowe spotkanie z Prokomem Treflem w Sopocie. W końcówce zabrakło jednak kilku skutecznych akcji. Trener wrocławian Tomo Mahorić po meczu stwierdził, że w końcówce jego gracze robili, co chcieli, zamiast zrealizować założenia taktyczne

Trrener Tomo Mahorić od początku swojej pracy we Wrocławiu powtarza, że koszykarzy wybitnych od tych co najwyżej przeciętnych różni precyzja, z jaką wykonuje się podstawowe zagania. Śląsk przegrał spotkanie w Sopocie, bo popełnił zdecydowanie za wiele prostych błędów - od głupich strat poczynając, a na niecelnych rzutach z wymarzonych pozycji kończąc. Zwycięstwo nad Prokomem Treflem naprawdę było w zasięgu. Choć z drugiej strony taki wynik wstydu wrocławianom nie przynosi - to rywale mają się o co martwić, bo to oni są w tym sezonie zdecydowanym faworytem rozgrywek ligowych.
Przed meczem spodziewano się prawdziwej koszykarskiej strzelaniny na parkiecie. W ostatnich spotkaniach pucharowych obie ekipy rzucały bowiem przede wszystkim za trzy punkty (Śląsk 47 razy z Napoli, Prokom 33 razy z Estudiantes w Madrycie). Tymczasem żadnego szaleństwa nie było. Mecz rozgrywany był raczej w dość wolnym tempie, które z rzadka przerywały szybkie kontrataki. Niestety - były to przede wszystkim akcje rywali, którzy wykorzystywali straty wrocławian (10 strat w protokole jest bardzo mylące - w rzeczywistości błędów było o wiele więcej). I to właśnie kontry sprawiły, że przez długi czas Prokom utrzymywał bezpieczne, 12-punktowe prowadzenie.
Taki przebieg gry utrzymał się do 4. kwarty, w której przewaga sopocian wynosiła już nawet 14 punktów. Wówczas wrocławianie zaczęli rzuca c za trzy punkty. Dwa razy trafił Robert Skibniewski, trójke zaliczył Maciej Zieliński, z trudnych pozycji - także z dystansu - punkty zdobywał Michał Ignerski, a pod koszami niesamowitą walkę z Adamem Wójcikiem toczył Radosław Hyży. Przewaga gospodarzy malała niemal z akcji na akcję i na 2,5 minuty przed końce, Prokom Trefl prowadził już tylko 67:65.
I wówczas, w kluczowej - jak się potem okazało - akcji meczu, Hyży dwa razy nie trafił spod samego kosza (nie można wykluczyć, że był przy tym faulowany, choć to niewiele zmienia - w tym meczu wrocławianin nie trafił żadnego z 4 osobistych; nawet Harold Jamison, który ostatnio spudłował 10 osobistych z rzędu, tym razem był od Hyżego o niebo lepszy, umieszczając piłkę w koszu 5 razy na 6 prób). W odpowiedzi kontra Prokomu Trefla zakończyła się punktami Wójcika, faulem Hyżego (i to na dodatek piątym) i ponownym, pięciopunktowym prowadzeniem rywali, którego wrocławianie nie byli już w stanie odrobić.
Rywalizacja Wójcika z Hyżym należała do nielicznych sytuacji, które w tym meczu pobudzały kibiców. Skrzydłowy Prokomu Trefla zarzucał rywalowi nieczystą grę. - Trzeba się przede wszystkim szanować, a Radek nie zawsze to robi - mówił po meczu Wójcik. - Nie mam sobie nic do zarzucenia - w ferworze walki różne rzeczy się zdarzają, ale nie zrobiłem niczego karygodnego. Adam od 10 lat na to samo nabiera młodych sędziów i niech lepiej o tym pomyśli - odpowiadał Hyży.
Trochę słabiej, niż w poprzednich spotkaniach zaprezentował się Watson, któremu także przytrafiły się proste straty (m.in. w samej końcówce, gdy dał sobie odebrać piłkę przy wprowadzaniu jej do gry). Wrocławianie - w przeciwieństwie do ostatnich spotkań mniej rzucali za trzy punkty. Z jednej strony na pewno było to spowodowane lepszą postawą wracającego po chorobie do formy Ryana Randle, a z drugiej jednak zmiany taktyki. A może jednak w tym szaleństwie, które kilka razy prezentowali ostatnio wrocławianie, była jednak jakaś metoda? Po ostatnich meczach Śląska nie ma chyba mądrego, który jednoznacznie odpowie na to pytanie…

Po meczu powiedzieli:
EUGENIUSZ KIJEWSKI
Trener Prokomu Trefla
- Zagraliśmy słabe spotkanie - po takim meczu cieszyć może tylko zwycięstwo. Na naszej grze na pewno odbiło się zmęczenie podróżą z Madrytu - w domach byliśmy dopiero późno wieczorem w czwartek a już w sobotnie popołudnie trzeba było grać. W 4. kwarcie Śląsk trafił kilka wariackich rzutów i to sprawiło, że mecz się wyrównał. Na szczęście w porę się opanowaliśmy i utrzymaliśmy przewagę.

TOMO MAHORIĆ
Trener Deichmanna Śląska
- Jestem zdegustowany naszą postawą - zwłaszcza w końcówce. Zrobiliśmy masę prostych błędów a poza tym w ostatniej kwarcie - gdy była spora szansa na zwycięstwo - zawodnicy zamiast zrealizować założenia taktyczne robili na parkiecie co chcieli. Podejmowali złe decyzje i straciliśmy szansę na wygraną. Po to brałem czas by ustalić, co zagramy, a w praktyce na parkiecie wyglądało to potem zupełnie inaczej.

Liczba meczu

23
taki procent celnych rzutów (4/17) w meczu z Prokomem miał Radosław Hyży (4/10 za 2, 0/3 za 3, 0/4 za 1). Panie Radku - w rywalizacji z mistrzem Polski trafiać trzeba dużo częściej!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto