Pan Edward Filar leżał na oddziale chorób wewnętrznych szpitala im. Falkiewicza we Wrocławiu. Trafił tam 16 stycznia. Bliscy dwukrotnie podawali pielęgniarkom numery kontaktowe, pod którymi należy się z nimi kontaktować.
Rodzina odwiedzała chorego codziennie. 19 stycznia żona pana Edwarda miała zostać w domu, ale przyjechała córka spoza Wrocławia i kobiety razem pojechały do szpitala. Tam dowiedziały się, że dziadek umarł nad ranem. Personel placówki nie powiadomił nikogo o śmierci pana Edwarda, bo w dokumentach nie zapisano numerów telefonów do rodziny.
- Dlaczego nikt do nas wcześniej nie zadzwonił? - denerwuje się Agnieszka Filar, wnuczka zmarłego. Wraz z matką napisały skargę do dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Ten wystąpi do szpitala o wyjaśnienie sprawy.
- Przykro mi, że doszło u nas do takiej sytuacji - mówi Janusz Wróbel, dyrektor szpitala przy Warszawskiej. Po pierwszym zapoznaniu ze sprawą stwierdził, że w karcie brakowało numeru do rodziny pacjenta. Jednak pojawił się on w dokumentach przygotowywanych do NFZ-u.
- Nam zależy jedynie na tym, by innych już nie spotkała taka bolesna niespodzianka - mówi Agnieszka Filar.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?