11 lipca, o godz. 20.15, oficer dyżurny policji w Lwówku Śląskim odebrał telefon z informacją, że w małej wsi Marczów koło Wlenia na Dolnym Śląsku kilku mężczyzn nielegalnie rozkopuje zabytkowy kościół.
- Dzwonili zaniepokojeni mieszkańcy - mówi Marek Medeksza z lwóweckiej policji. - Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, okazało się, że mężczyźni uciekli. Po kilkunastu godzinach udało się ich zatrzymać. Był wśród nich 58-letni Kazimierz Ż., proboszcz parafii w Marczowie, pozostałych sześciu mężczyzn zatrzymano we Wrocławiu. Wszystko wskazuje na to, że w świątyni szukali skarbu. Grozi im do pięciu lat więzienia za uszkodzenie zabytku - dodaje.
Kazimierz Ż., zakonnik ze zgromadzenia michalitów, pracował w tamtejszej parafii od 10 lat. Właśnie miał się przenieść. W niedzielę odprawił tam ostatnią mszę. Po zatrzymaniu przez policję początkowo tłumaczył, że prowadził remont w kościele. Podczas przesłuchania w prokuraturze przyznał jednak, że szukał skarbu.
- Wspólnicy księdza pochodzili z Wrocławia i okolic, jedna osoba była z województwa warmińsko-mazurskiego - wyjaśnia Jerzy Szkapiak, prokurator rejonowy w Lwówku Śląskim. - Mężczyźni nie byli profesjonalnymi poszukiwaczami skarbów, raczej robili to amatorsko, chociaż sprzęt mieli profesjonalny. Przyznali podczas przesłuchania, że dogadali się wcześniej, jak podzielą skarb, jeśli go znajdą.
Bez zezwolenia konserwatora zabytków
Jak poinformował Wojewódzki Konserwator Zabytków, mężczyźni nie mieli pozwolenia na prace w pochodzącym z XVIII wieku kościele św. Katarzyny. Rozkopali wnętrze świątyni w dwóch miejscach. W kilku innych wykonali odwierty. Zniszczyli też posadzkę w prezbiterium. Niczego nie znaleźli.
- Straty nie są duże, bo poszukiwacze skarbu zostali spłoszeni przez mieszkańców wsi - ocenia Zbigniew Kudyba, starszy inspektor ds. ochrony zabytków w Jeleniej Górze. - Były dwa odwierty w podłodze i wykop na głębokość 1,40 m. Z tego co wiem, to mężczyźni mieli profesjonalny sprzęt. Użyli też koparki, bo chcieli sprawdzić, czy nie ma jakiegoś wejścia do tajemniczych kościelnych piwnic od zewnątrz.
Tajemnicze podziemia ze skarbem?
Kościół św. Katarzyny w Marczowie został zbudowany w 1707 roku na pozostałościach innej świątyni. Wieść niesie, że podczas wojny Niemcy ukryli w tutejszych piwnicach jakieś kosztowności.
 |  |
- To tylko miejscowe legendy - uważa Zbigniew Kudyba. - Podobno są też na ten temat jakieś wzmianki w kościelnych kronikach. Proboszcz kościoła był u nas w ubiegłym roku w listopadzie i mówił, że świątynia jest zawilgocona i może przydałby się tam jakiś remont - dodaje. - Przekonywał, że są tam jakieś nieodkryte piwnice i że warto je sprawdzić. Może już wtedy myślał o skarbie.
Mieszkańcy: Dobry ksiądz, człowiek z sercem
W niedzielę proboszcz odprawił w kościele św. Katarzyny ostatnią, pożegnalną mszę. Mieszkańcy nie wierzą w jego złą wolę.
- Ksiądz Kazimierz to wspaniały człowiek - przekonuje Wiesława Białucka, sołtys Marczowa. - Znakomity gospodarz, człowiek z sercem. Przez dziesięć lat zrobił w naszej parafii więcej niż inni przez pół wieku.
Sołtyska potwierdza też historię o rzekomym skarbie w Marczowie.
- Po wojnie w naszej wsi mieszkały dwie zakonnice, Niemki. Opowiadały, że w 1945 roku Niemcy na pięć dni wysiedlili ludzi z Marczowa i że przyjechały tu jakieś ciężarówki - mówi. - Czym były wypełnione? Nie wiadomo. Od tego czasu mówi się, że w kościele są jakieś tajemnicze piwnice i wielki skarb. Mam nadzieję, że proboszcz nie dał się temu zwieść.
czytaj też:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
