Na miejsce wysłano trzy zastępy gaśnicze, drabinę mechaniczną oraz oficera operacyjnego komendy miejskiej. Szybko zjawiło się też pogotowie, policja oraz energetycy.
Okazało się, że w budynku przy Gajowickiej paliła się wersalka oraz skrzynka rozdzielnicza na parterze klatki schodowej. Płonący mebel spowodował bardzo duże zadymienie. Czarny, gryzący dym zaniepokoił mieszkańców i wielu z nich postawił w nocy na nogi.
W natarciu na ogień podano jeden prąd wody. Na Gajowicką po kilkunastu minutach dojechały kolejne dwa wozy strażackie.
- Trzeba było natychmiast sprawdzić, czy żaden z lokatorów nie zatruł się dymem. Musieliśmy mieć stuprocentową pewność, że w żadnym mieszkaniu nie ma osoby, która potrzebuje pomocy. Z tego powodu trzeba było wezwać większą liczbę ratowników - mówi jeden ze strażaków, biorących udział w akcji.
Zespół Ratownictwa Medycznego przebadał trzy osoby dorosłe oraz małego chłopca, lokatora mieszkania na drugim piętrze. Na szczęście nikomu nic się nie stało. W dalszej części akcji strażacy oddymili i przewietrzyli klatkę schodową.
Policja ustala przyczyny pożaru. Akcja trwała około dwóch i pół godziny.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?